21-07-2022, 11:10 PM
Jarmark zwykle był jednym z fajniejszych dni w roku szkolnym... A przynajmniej jeśli brało się pod uwagę wydarzenia organizowane legalnie. Z pewnością były imprezy - te nielegalne - które spędził dużo fajniej, jednak Ethanowi nadal zależało mu na tym dniu. Jemu i chyba wszystkim w szkole, którzy mogli wybierać się już na wycieczki do Hogsmeade. Nie wspominając już, że był to jego ostatni jarmark, jako ucznia Hogwartu i... I co jeśli ostatni w jego życiu? Jasne, pojawiali się tam zawsze absolwenci, którzy chcieli ponownie poczuć się byle uczniakami. Ten jeden dzień im to umożliwiał, ale czy tak samo miało być z nim? Czy będzie miał na to czas? I właściwie z kim mógłby się tu wybrać? W idealnym świecie pewnie mógłby spotkać się tu z Kaią, ale... Ale świat nie był idealny. Kto wie, co będzie za rok, kiedy już tego dnia nie chciała widzieć go na oczy? Nie wspominając już o tym, że jego życie ogólnie było jedną wielką niewiadomą po zakończeniu szkoły.
Dlatego też po całym samotnym dniu zaszył się właśnie tu... Jakoś to miejsce zdawało się odpowiednie na randkę z butelką ognistej whisky. W końcu tu też zaczął się sypać jego związek z Kaią.
Mimo że dziś było już dosyć chłodno, przysiadł na balkonie, opierając się o kolumnę pomiędzy łukami.
Alkohol miał pomóc radzić sobie ze wszystkimi kłębiącymi się w jego głowie negatywnymi myślami, ale prawda była taka, że przynosił mu jedynie ciepło, którego potrzebował zdecydowanie na więcej niż jeden sposób.
Z pewnością czułby się dużo lepiej będąc w tej chwili gdziekolwiek indziej i z kimkolwiek, ale niektórzy mieli w sobie te autodestrukcyjne zapędy do szukania coraz większej ilości negatywów. Taką osobą zdecydowanie był Ethan, mimo że na co dzień ukrywał się ze swoim chronicznym pesymizmem. Jeśli tylko było gorzej, Ethan Dubois potrafił dopisać sobie narrację, która sugerowała, że jest jeszcze gorzej - beznadziejnie! Że on był beznadziejny.
Czuł się coraz gorzej, coraz bardziej czuł, że na to zasługuje i wszystko dookoła miało coraz mniej sensu. Najbardziej w tym wszystkim dobijał go brak jakiegokolwiek planu. Na dziś, na jutro, na odległą przyszłość. Był całkowicie zagubiony i wszystko zdawało się iść nie tak.
- Kurwa - zaklął w końcu pod nosem nad niemal pustą już butelką, osuwając się nieco niżej w siadzie, krzywdząc tym być może nieco swój kark, ale skupiając wzrok na ledwie widocznych gwiazdach między chmurami.