23-07-2022, 10:53 PM
Philip z pewnością nie wiedział, czego chciał. A przynajmniej umysł podpowiadał mu co innego, niż - jak pretensjonalnie by to nie brzmiało - serce w durnym, jego zdaniem, zauroczeniu. Owszem, słyszał plotki. Wpierw chciał zaprzeczyć, jakoby w ogóle rozmawiał z jakimikolwiek dziewczynami na tyle, by coś słyszeć, ale przecież wiedział... Zdaje się, że niemal cała szkoła wiedziała. A nie powstrzymało go to w szukaniu zainteresowania u starszego Ślizgona.
Ale będąc ze sobą całkowicie szczery, nie sądził, by był w stanie dać Aaronowi to, co tamte dziewczyny. Przynajmniej nie czuł, by mógł teraz, gdy był w absolutnym dołku. Kiedy unikał nie tylko chłopaka, ale i kontaktu z wieloma innymi osobami. Nie miał ochoty na rozmowy. Ba, czasem nie miał nawet ochoty zejść do Wielkiej Sali na kolejny posiłek! A wszystko przez to, że bez względu na to, jak bardzo się starał, jego myśli bez przerwy wracały do Aarona.
Choć jeszcze przed chwilą wykazywał się jakimiś resztkami waleczności w walce, której nie chciał prowadzić, nawet nie drgnął, gdy Ślizgon zbliżył się ponownie, by złożyć dwa pocałunki. Może to fakt, iż był mniej spontaniczne i osaczające, niż przed chwilą? A może za bardzo zbaraniał słysząc kolejne słowa Aarona. I czemu właściwie te bolały go dużo bardziej, niż wszystko inne w tej wymianie zdań.
Absolutnie nie wiedział, co myśleć. Ponownie chciał odpowiedzi, ale nie miał też nawet sił biec za nim i się ich domagać. Zamiast tego został tu i osunął się powoli po ścianie jakąś minutę, może dwie - choć trwały one wieczność - po tym, jak chłopak wyszedł.
Być może nawet towarzyszyło mu przy tym parę łez, do których miał nigdy się nie przyznać.
z/t
Ale będąc ze sobą całkowicie szczery, nie sądził, by był w stanie dać Aaronowi to, co tamte dziewczyny. Przynajmniej nie czuł, by mógł teraz, gdy był w absolutnym dołku. Kiedy unikał nie tylko chłopaka, ale i kontaktu z wieloma innymi osobami. Nie miał ochoty na rozmowy. Ba, czasem nie miał nawet ochoty zejść do Wielkiej Sali na kolejny posiłek! A wszystko przez to, że bez względu na to, jak bardzo się starał, jego myśli bez przerwy wracały do Aarona.
Choć jeszcze przed chwilą wykazywał się jakimiś resztkami waleczności w walce, której nie chciał prowadzić, nawet nie drgnął, gdy Ślizgon zbliżył się ponownie, by złożyć dwa pocałunki. Może to fakt, iż był mniej spontaniczne i osaczające, niż przed chwilą? A może za bardzo zbaraniał słysząc kolejne słowa Aarona. I czemu właściwie te bolały go dużo bardziej, niż wszystko inne w tej wymianie zdań.
Absolutnie nie wiedział, co myśleć. Ponownie chciał odpowiedzi, ale nie miał też nawet sił biec za nim i się ich domagać. Zamiast tego został tu i osunął się powoli po ścianie jakąś minutę, może dwie - choć trwały one wieczność - po tym, jak chłopak wyszedł.
Być może nawet towarzyszyło mu przy tym parę łez, do których miał nigdy się nie przyznać.
z/t