24-07-2022, 01:56 AM
Jarmark w Hogsmeade. Czy to nie brzmiało fajnie? Poniekąd jak najbardziej, chociaż sam Milo nie do końca był pewien, czy powinien się tam pojawiać. Nie miał przesadnej motywacji na dzisiejszą podróż do wioski, a co dopiero branie udziału w tego typu rzeczach, tym bardziej, że jego kolega Andrew umówił się już wcześniej z kimś innym. Czy to nie podlegało pod zdradę? Może powinien się obrazić?
Ostatecznie jednak, za namową swojego wewnętrznego dziecka, jak również za sprawą uwielbienia do wygrywania różnego rodzaju rzeczy, Krukon stwierdził, że czemu nie? Kto wie, być może okaże się to wyśmienitą zabawą, która przyda mu się po ostatnich wydarzeniach.
Już na starcie przekonał się, jak wiele osób postanowiło tu przyjść. Widział mieszaninę uczniów, jak również mieszkańców Hogsmeade, którzy chcieli wydać swoje ciężko zarobione pieniądze. Właśnie dlatego Milo nie miał dużego kieszonkowego - wszystko wydałby w tym samym momencie.
Spacerował, rozglądając się po różnego rodzaju stoiskach. Kusiły bardziej, niż podejrzewał. Tylko czy to wszystko było warte ceny, jaką trzeba było zapłacić?
Niespodziewanie wylądował przy tabliczce obwieszczającej loterię. Hazard nie był tym co go pociągało, ale pociągało go wygrywanie i niespodzianki. Uśmiechnął się, ustawiając w kolejce. Kto by podejrzewał, że będzie to tak popularne.
Zapłacił, z bólem serca, bo mógł wydać to na słodycze i sięgnął po los, by ostatecznie przekonać się, że jego nagrodą jest burza z piorunami w butelce. Może powinien jej zawartość przenieść do gaci Aidana? Przynajmniej wtedy miałby powód, aby się na Milo złościć.
Zmarszczył brwi, wcale nie chcąc myśleć o swoim współlokatorze, który winił go za jakieś swoje urojenia.
Obrócił się, idąc dalej. Musiał znaleźć dla siebie coś ciekawego. Może jakieś zawody? Jakaś gra, w której mógłby wygrać?
Rzutki. Właśnie na to trafił jego wzrok. Podobnie, jak trafił na postać, której nie chciał widzieć, a która stała zaledwie kilka kroków od niego.
Podejście do Aidana było silniejsze od niego.
-Na twoim miejscu skusiłbym się na coś łatwiejszego. Wiesz, rzutki nie są dla wszystkich - wypalił, tym samym zaczepiając kolegę.
Nagroda w loterii: 20
Ostatecznie jednak, za namową swojego wewnętrznego dziecka, jak również za sprawą uwielbienia do wygrywania różnego rodzaju rzeczy, Krukon stwierdził, że czemu nie? Kto wie, być może okaże się to wyśmienitą zabawą, która przyda mu się po ostatnich wydarzeniach.
Już na starcie przekonał się, jak wiele osób postanowiło tu przyjść. Widział mieszaninę uczniów, jak również mieszkańców Hogsmeade, którzy chcieli wydać swoje ciężko zarobione pieniądze. Właśnie dlatego Milo nie miał dużego kieszonkowego - wszystko wydałby w tym samym momencie.
Spacerował, rozglądając się po różnego rodzaju stoiskach. Kusiły bardziej, niż podejrzewał. Tylko czy to wszystko było warte ceny, jaką trzeba było zapłacić?
Niespodziewanie wylądował przy tabliczce obwieszczającej loterię. Hazard nie był tym co go pociągało, ale pociągało go wygrywanie i niespodzianki. Uśmiechnął się, ustawiając w kolejce. Kto by podejrzewał, że będzie to tak popularne.
Zapłacił, z bólem serca, bo mógł wydać to na słodycze i sięgnął po los, by ostatecznie przekonać się, że jego nagrodą jest burza z piorunami w butelce. Może powinien jej zawartość przenieść do gaci Aidana? Przynajmniej wtedy miałby powód, aby się na Milo złościć.
Zmarszczył brwi, wcale nie chcąc myśleć o swoim współlokatorze, który winił go za jakieś swoje urojenia.
Obrócił się, idąc dalej. Musiał znaleźć dla siebie coś ciekawego. Może jakieś zawody? Jakaś gra, w której mógłby wygrać?
Rzutki. Właśnie na to trafił jego wzrok. Podobnie, jak trafił na postać, której nie chciał widzieć, a która stała zaledwie kilka kroków od niego.
Podejście do Aidana było silniejsze od niego.
-Na twoim miejscu skusiłbym się na coś łatwiejszego. Wiesz, rzutki nie są dla wszystkich - wypalił, tym samym zaczepiając kolegę.
rozliczone i dodane do kuferka