25-07-2022, 02:04 AM
Nie było w szkole zbyt wielu osób, które unikał... Właściwie, jak się nad tym zastanowić, nie unikał nawet najbardziej niebezpiecznych uczniów Hogwartu. Przynajmniej do tej pory zdawali się nie mieć z nim żadnego problemu, toteż czuł się w miarę swobodnie. Jedyna osoba, której nie chciał widzieć teraz na oczy, to Milo, więc oczywiście jego współlokator był pierwszą osobą, jaką napotkał na jarmarku. Życie nigdy nie było sprawiedliwe, choć liczył, że co najmniej trochę łaskawsze... Mylił się.
Gdy tylko jego wzrok spoczął na koledze - którego w gruncie rzeczy nie wiedział nawet, jak nazywać, ponieważ nie po drodze było mu mianować kogokolwiek wrogiem - był dosłownie o krok od odwrócenia się. Nie potrzebował tego. Przyszedł się tu dobrze bawić!
Plan dobrej zabawy prysł, gdy tylko Milo postanowił się odezwać. O nie. Może gdyby chodziło o kogoś innego nie dałby się tak głupiej prowokacji, ale wiedział, że drugi Krukon nie tylko z jakiegoś powodu go nienawidzi, ale dzieli z nim też dormitorium. Musiał mu pokazać, inaczej ten nie da mu spokoju.
- Mieszkam z tobą, nie jestem przyzwyczajony do prostych rzeczy - odparł automatycznie, nawet nie zdążywszy przemyśleć, czy chciał odpowiadać.
Po chwili uświadomił sobie, że nie, nie chciał. Trzeba było przemilczeć sprawę, zagrać po swojemu, pokazać mu swoją wyższość i odejść... I może wtedy Milo zamknąłby się na jakiś czas. Aidan wcale nie prosił o wiele... Tylko trochę spokoju!
Zaraz zresztą nadeszła jego kolej i mógł zrealizować choć część swojego planu.
Przy pierwszych dwóch rzutach baloniki, w które celował gwałtownie odskoczyły tuż przed rzutkami. Przy pierwszej próbie sądził, że tylko mu się zdawało, ale przy drugim był już pewien... Mógł przyjrzeć się lepiej, żeby wiedzieć, z czym właściwie się mierzy.
Wiedząc już, co jest grane, dwa kolejne rzuty okazały się prostsze, kiedy był w stanie wyczuć ruch baloników. Sądził już, że wygrana jest jego, gdy jednak ostatnia z rzutek poszybowała nie tam, gdzie powinna... Cóż, nie wygrał. Pozostawała tylko nadzieja, że Milo nie poradzi sobie lepiej.
Rzuty na zakłócenia:
1. 9
2. 10
3. 2 (-1)
4. 9
5. 6
Rzut na trafienie:
1. 4 + 1/2 = 4,5
2. 6 + 1/2 = 6,5
3. 10 + 1/2 - 1 = 9,5
4. 7 + 1/2 = 7,5
5. 3 + 1/2 = 3,5
Rzut na nagrodę: -
Nagroda specjalna: nie
rozliczone
Gdy tylko jego wzrok spoczął na koledze - którego w gruncie rzeczy nie wiedział nawet, jak nazywać, ponieważ nie po drodze było mu mianować kogokolwiek wrogiem - był dosłownie o krok od odwrócenia się. Nie potrzebował tego. Przyszedł się tu dobrze bawić!
Plan dobrej zabawy prysł, gdy tylko Milo postanowił się odezwać. O nie. Może gdyby chodziło o kogoś innego nie dałby się tak głupiej prowokacji, ale wiedział, że drugi Krukon nie tylko z jakiegoś powodu go nienawidzi, ale dzieli z nim też dormitorium. Musiał mu pokazać, inaczej ten nie da mu spokoju.
- Mieszkam z tobą, nie jestem przyzwyczajony do prostych rzeczy - odparł automatycznie, nawet nie zdążywszy przemyśleć, czy chciał odpowiadać.
Po chwili uświadomił sobie, że nie, nie chciał. Trzeba było przemilczeć sprawę, zagrać po swojemu, pokazać mu swoją wyższość i odejść... I może wtedy Milo zamknąłby się na jakiś czas. Aidan wcale nie prosił o wiele... Tylko trochę spokoju!
Zaraz zresztą nadeszła jego kolej i mógł zrealizować choć część swojego planu.
Przy pierwszych dwóch rzutach baloniki, w które celował gwałtownie odskoczyły tuż przed rzutkami. Przy pierwszej próbie sądził, że tylko mu się zdawało, ale przy drugim był już pewien... Mógł przyjrzeć się lepiej, żeby wiedzieć, z czym właściwie się mierzy.
Wiedząc już, co jest grane, dwa kolejne rzuty okazały się prostsze, kiedy był w stanie wyczuć ruch baloników. Sądził już, że wygrana jest jego, gdy jednak ostatnia z rzutek poszybowała nie tam, gdzie powinna... Cóż, nie wygrał. Pozostawała tylko nadzieja, że Milo nie poradzi sobie lepiej.
1. 9
2. 10
3. 2 (-1)
4. 9
5. 6
1. 4 + 1/2 = 4,5
2. 6 + 1/2 = 6,5
3. 10 + 1/2 - 1 = 9,5
4. 7 + 1/2 = 7,5
5. 3 + 1/2 = 3,5