27-07-2022, 02:57 AM
Gdyby Aidan był z czegoś znany, to właśnie z tego, że przechadzał się często po najmniej uczęszczanych zakamarkach Hogwartu. Niemniej jednak troszeczkę brakowało mu do popularności... Mała strata. W szkole i tak jej nie potrzebował. A po niej? Po niej faktycznie chciał zostać sławny, ale nie dla samej sławy! Nie chodziło o zrobienie czegoś głupiego, czy zabawy w celebrytę. On chciał tworzyć rzeczy, które miały okazać się użyteczne i przede wszystkim nowe. Chciał być w czymś pierwszy. To zresztą kolejny powód, dla którego tak dobrze znał te najbardziej zakurzone części Hogwartu. Gdzie indziej miałby pracować? W dormitorium? O nie. Tym bardziej nie odkąd Milo stał się... Taki.
Teraz jednak Aidan miał tylko potrzebę samotności. Hogwart czasami męczył. Pokoje dzielone z innymi, zajęcia z całym rocznikiem, posiłki z całą szkołą... Można było mieć dosyć. A potem te wszystkie osoby rozlewały się na teren całej szkoły i nie sposób było znaleźć sobie własne miejsce. Tak właśnie trafił aż tu. Nie wiedział, czemu akurat tu... Może dlatego, że jego ostatni projekt wcale nie wychodził i od niego również potrzebował trochę spokoju? Tak, to pewnie to. Nie chciał chwilowo patrzeć na efekty swojej nieudolnej pracy.
Rzecz jasna, nie spodziewał się tu nikogo spotkać. To przecież przeczyłoby całemu planowi. A jednak po kilku krokach w głąb pomieszczenia zauważył znajomą sylwetkę. Z początku się nie odezwał, przekrzywiając ledwie głowę i przyglądając się zastanej sytuacji. Sytuacji, która zdawała się na swój sposób intrygująca. W dodatku była to sytuacja, której za nic nie chciałby odwrócić. Nie chciałby, żeby jego ktoś niepożądany przyłapał na pracy nad... No właśnie, o ile to była praca.
Zawahał się chwilę. Jeśli jego podejrzenia były słuszne, wiedział, że na jej miejscu nie chciałby być wypytywany, co takiego robi. Z drugiej strony zżerała go ciekawość, gdy tylko zobaczył przedziwną rękawicę. Było oczywiście wokół parę innych ciekawych elementów, ale ta zdecydowanie skupiła na nim swoją uwagę.
Z drugiej strony, cóż innego mógłby powiedzieć? Nie zagadnie wcale o pogodę... Wycofanie się też byłoby głupie. W dodatku chodziłoby to za nim cały czas... Trudno! Zwykle nie był wścibski, ale to... To dla nauki!
- Hej - mruknął, unosząc jedną rękę w geście przywitania i zatrzymując się parę kroków od niej.
No dobrze, przeszkadzał jej, ale dawał jej trochę przestrzeni, której sam oczekiwał od innych... Tej samej przestrzeni, której nie dawała mu zwykle Macavity, zaglądając mu przez ramię. Nie był już nawet na nią o to zły, była po prostu sobą... Ale jakkolwiek nieprzyjemnie by to nie brzmiało, nie chciał być taki. Konkretniej nie chciałby zachowywać się w ten sposób, sam czułby, że to niezgodne z nim. Inne jej cechy oczywiście bardzo cenił, ale - jak każdy - miała swoje wady.
- Co robisz? - zapytał z ogromną dozą ostrożności, opuszczając przy tym rękę na tyle, by móc wskazać na jej rękawicę. - To znaczy, o ile mogę spytać.
I oby mógł...
Teraz jednak Aidan miał tylko potrzebę samotności. Hogwart czasami męczył. Pokoje dzielone z innymi, zajęcia z całym rocznikiem, posiłki z całą szkołą... Można było mieć dosyć. A potem te wszystkie osoby rozlewały się na teren całej szkoły i nie sposób było znaleźć sobie własne miejsce. Tak właśnie trafił aż tu. Nie wiedział, czemu akurat tu... Może dlatego, że jego ostatni projekt wcale nie wychodził i od niego również potrzebował trochę spokoju? Tak, to pewnie to. Nie chciał chwilowo patrzeć na efekty swojej nieudolnej pracy.
Rzecz jasna, nie spodziewał się tu nikogo spotkać. To przecież przeczyłoby całemu planowi. A jednak po kilku krokach w głąb pomieszczenia zauważył znajomą sylwetkę. Z początku się nie odezwał, przekrzywiając ledwie głowę i przyglądając się zastanej sytuacji. Sytuacji, która zdawała się na swój sposób intrygująca. W dodatku była to sytuacja, której za nic nie chciałby odwrócić. Nie chciałby, żeby jego ktoś niepożądany przyłapał na pracy nad... No właśnie, o ile to była praca.
Zawahał się chwilę. Jeśli jego podejrzenia były słuszne, wiedział, że na jej miejscu nie chciałby być wypytywany, co takiego robi. Z drugiej strony zżerała go ciekawość, gdy tylko zobaczył przedziwną rękawicę. Było oczywiście wokół parę innych ciekawych elementów, ale ta zdecydowanie skupiła na nim swoją uwagę.
Z drugiej strony, cóż innego mógłby powiedzieć? Nie zagadnie wcale o pogodę... Wycofanie się też byłoby głupie. W dodatku chodziłoby to za nim cały czas... Trudno! Zwykle nie był wścibski, ale to... To dla nauki!
- Hej - mruknął, unosząc jedną rękę w geście przywitania i zatrzymując się parę kroków od niej.
No dobrze, przeszkadzał jej, ale dawał jej trochę przestrzeni, której sam oczekiwał od innych... Tej samej przestrzeni, której nie dawała mu zwykle Macavity, zaglądając mu przez ramię. Nie był już nawet na nią o to zły, była po prostu sobą... Ale jakkolwiek nieprzyjemnie by to nie brzmiało, nie chciał być taki. Konkretniej nie chciałby zachowywać się w ten sposób, sam czułby, że to niezgodne z nim. Inne jej cechy oczywiście bardzo cenił, ale - jak każdy - miała swoje wady.
- Co robisz? - zapytał z ogromną dozą ostrożności, opuszczając przy tym rękę na tyle, by móc wskazać na jej rękawicę. - To znaczy, o ile mogę spytać.
I oby mógł...