27-07-2022, 11:43 PM
Dopiero jak stanęła bliżej i dziewczyna się obróciła ku niej, jakoś zwróciła uwagę na to, że to nie przypadkowe lśnienie materiały na jej ramionach, a cała jest uwalona w brokacie. Może by się bardziej zdziwiła gdyby nie to, że parę osób takich minęła przed paroma minutami i podejrzewała, że to efekt jakiejś zabawy albo uczniowski żarcik. Na pewno nie pomyślałaby, że to inicjatywa nauczyciela, choć gdyby musiała strzelić który z nich byłby taki zdolny, pewnie trafiłaby w dziesiątkę. Żadna filozofia, każdy uczeń chyba by wiedział od razu...
Uniosła nawet na chwilę kącik ust w krótkim niby uśmiechu, bardziej nawet grymasie przyjęcia do wiadomości jej komentarza. Nie było niby złych odpowiedzi na jej słowa, ale gdyby miała oceniać, Zofia aktualnie dała jej dobrąa odpowiedź. Taką, która zaintrygowała ją nieco bardziej i zasugerowała, że może to jest ktoś sensowny.
Ale nazwiska to by poprawnie nie powtórzyła za chiny ludowe. Spojrzała na jej rękę, podając jej swoją gdy ta otrzepała dłoń z brokatu, mało skutecznie. Zaraz po uścisku dłoni spojrzała na swoją dłoń czy przypadkiem nie jest teraz naznaczona, po czym pomachała palcami lekko jakby chciała strzepać piasek, czy właśnie brokat, z opuszków.
- Zofia, byłam blisko - powiedziała neutralnym tonem. - Macavity. Rosier.
Najtrudniejsze były te momenty kiedy z jednej strony była dumna ze swojego nazwiska i nosiła je w sercu godnie, z drugiej jednak czasem obawiała się mówić z jakiej jest rodziny by przypadkiem nie dostać wpierdolu za rogiem. Tak jakby za samo to dokonała zbrodni na ludzkości, nie to urodzenie.
- To o co chodzi z brokatem? - zagadnęła z ciekawości, obrzucając ją spojrzeniem sugerującym, że nie ma na myśli tego tylko na dłoni.
Uniosła nawet na chwilę kącik ust w krótkim niby uśmiechu, bardziej nawet grymasie przyjęcia do wiadomości jej komentarza. Nie było niby złych odpowiedzi na jej słowa, ale gdyby miała oceniać, Zofia aktualnie dała jej dobrąa odpowiedź. Taką, która zaintrygowała ją nieco bardziej i zasugerowała, że może to jest ktoś sensowny.
Ale nazwiska to by poprawnie nie powtórzyła za chiny ludowe. Spojrzała na jej rękę, podając jej swoją gdy ta otrzepała dłoń z brokatu, mało skutecznie. Zaraz po uścisku dłoni spojrzała na swoją dłoń czy przypadkiem nie jest teraz naznaczona, po czym pomachała palcami lekko jakby chciała strzepać piasek, czy właśnie brokat, z opuszków.
- Zofia, byłam blisko - powiedziała neutralnym tonem. - Macavity. Rosier.
Najtrudniejsze były te momenty kiedy z jednej strony była dumna ze swojego nazwiska i nosiła je w sercu godnie, z drugiej jednak czasem obawiała się mówić z jakiej jest rodziny by przypadkiem nie dostać wpierdolu za rogiem. Tak jakby za samo to dokonała zbrodni na ludzkości, nie to urodzenie.
- To o co chodzi z brokatem? - zagadnęła z ciekawości, obrzucając ją spojrzeniem sugerującym, że nie ma na myśli tego tylko na dłoni.