30-07-2022, 03:23 PM
Bardzo chciał wygrać, ale w sumie z tymi czułymi słówkami do gumochłona to się zgrywał. Poniekąd, bo był miły dla zwierząt, ale... No, to był tylko jakiś ślimak czy co to tam. I zaaferował się w trzymaniu kciuków za swojego gumochłona na tyle, że nie zdążył nawet zareagować na krzyk z głową. Mianowicie, w przeciwieństwie do słusznego odruchu Mickey'go, on spojrzał się prosto na źródło krzyku tylko po to, by dostać brokatem prosto w ryj.
Na chwilę zamarł z zamkniętymi oczami, by powoli unieść ręce i lekko zaczać strzepywać z siebie brokat, na tyle, by nie nawpadał mu do oczu. Dopiero jak udało mu się znowu widzieć i popatrzył na chłopaków, westchnął cicho.
- Chyba nienawidzę brokatu - skomentował mimo wszystko bez specjalnych emocji. - Cały semestr będzie teraz z nami - Dodał, również pamiętając przygody brokatowe w domu rodzinnym. Jak to w ogóle było możliwe, że tak to się czepia? Do tej pory miał wrażenie, że czasem znajduje w przypadkowych miejscach drobinki tego gówna.
Zaraz jednak jego uwaga została rozproszona jak pani na stole zaczęła komentować jedzenie sałaty co najmniej jakby to były zapasy czy inne, ciekawsze sporty niż to. Czy to w ogóle był sport?
Za to jak się okazało, że wygrał, już przestało go interesować czy to sport czy nie, najważniejsze, że G opierdolił sałatę jak wygłodniały! Ucieszył się tylko troszkę bardziej niż powinien. Nawet już brokat przestał mu przeszkadzać.
- No widzisz, opłaca się nie być czasem zołzą - kiwnął do Philipa wesoło. - Brawo, G, na zdrowie! - Jeszcze zawołał do gumochłona, jego nowy przyjaciel, i dopiero poszedł wybrać nagrodę. Wrócił z kociołkiem, mało wygodnie go teraz targać... Ale może by zmieścił do torby? Albo na chwilę go zmniejszył, hm... Popatrzył na niego, mrużąc nieco oczy, po czym wyjął różdżkę.
- Nie będę go tak teraz nosił, chwila. Eee... Co jest małe? - Czasem jednak zapominał, że jest idiotą z transmutacji i w takich chwilach jak ta było mu przykro z tego pwoodu. - Dobra. Peniculus. - Machnął różdżką na kociołek.
Ten z kolei, i nawet nie był zdziwiony w sumie, zmienił się w malutki kociołek z rączką jak od szczotki. Trochę jak...
- Chochla? - Wyraźnie po jego minie nie to miało być efektem. Uniósł nieco nawet to coś, obracając je w dłoni. - Ee... - Schował do torby cokolwiek, co właśnie zrobił. - Dobra, później coś z tym zrobię. Rzutki?
Nagroda: 5. Dowcipny kociołek
Zakłócenie na zaklęcie: 2
Na chwilę zamarł z zamkniętymi oczami, by powoli unieść ręce i lekko zaczać strzepywać z siebie brokat, na tyle, by nie nawpadał mu do oczu. Dopiero jak udało mu się znowu widzieć i popatrzył na chłopaków, westchnął cicho.
- Chyba nienawidzę brokatu - skomentował mimo wszystko bez specjalnych emocji. - Cały semestr będzie teraz z nami - Dodał, również pamiętając przygody brokatowe w domu rodzinnym. Jak to w ogóle było możliwe, że tak to się czepia? Do tej pory miał wrażenie, że czasem znajduje w przypadkowych miejscach drobinki tego gówna.
Zaraz jednak jego uwaga została rozproszona jak pani na stole zaczęła komentować jedzenie sałaty co najmniej jakby to były zapasy czy inne, ciekawsze sporty niż to. Czy to w ogóle był sport?
Za to jak się okazało, że wygrał, już przestało go interesować czy to sport czy nie, najważniejsze, że G opierdolił sałatę jak wygłodniały! Ucieszył się tylko troszkę bardziej niż powinien. Nawet już brokat przestał mu przeszkadzać.
- No widzisz, opłaca się nie być czasem zołzą - kiwnął do Philipa wesoło. - Brawo, G, na zdrowie! - Jeszcze zawołał do gumochłona, jego nowy przyjaciel, i dopiero poszedł wybrać nagrodę. Wrócił z kociołkiem, mało wygodnie go teraz targać... Ale może by zmieścił do torby? Albo na chwilę go zmniejszył, hm... Popatrzył na niego, mrużąc nieco oczy, po czym wyjął różdżkę.
- Nie będę go tak teraz nosił, chwila. Eee... Co jest małe? - Czasem jednak zapominał, że jest idiotą z transmutacji i w takich chwilach jak ta było mu przykro z tego pwoodu. - Dobra. Peniculus. - Machnął różdżką na kociołek.
Ten z kolei, i nawet nie był zdziwiony w sumie, zmienił się w malutki kociołek z rączką jak od szczotki. Trochę jak...
- Chochla? - Wyraźnie po jego minie nie to miało być efektem. Uniósł nieco nawet to coś, obracając je w dłoni. - Ee... - Schował do torby cokolwiek, co właśnie zrobił. - Dobra, później coś z tym zrobię. Rzutki?
Zakłócenie na zaklęcie: 2