31-07-2022, 03:44 PM
No właśnie Zosiu, skąd pomysł akurat na taki kształt? Ile swojego backstory chcesz teraz opowiedzieć? Ile musi wiedzieć na tym etapie?
- Zwykłe różdżki są poręczne. Można je schować i są stosunkowo proste w obsłudze. To ich plusy - zaczęła, nie spuszczając póki co wzroku z rękawicy. - ale wystarczy dobrze rzucone Expelliarmus i duża część czarodziei zostaje bezbronnych. Nie mówiąc już o tym, że różdżka to nadal tylko trochę więcej niż patyk, który można komuś zabrać; lub, nawet przypadkiem, złamać.
Jeśli kiedykolwiek Aidan zwrócił większą uwagę na sposób bycia Zosi, to mógł zauważyć, że teraz jest trochę inna. Jej głos był niespotykanie spokojny, a wzrok zawieszony, jakby sobie coś przypominała albo wspominała.
Bo tak było. Pomysł na różdżkę-rękawicę pojawił się u niej, gdy jeszcze była dzieckiem. Śniła o różdżce, którą trudno będzie komuś zabrać, zniszczyć, zakazać. Różdżkę, która sprawi że będzie bezpieczniejsza. Myślami wróciła do chwili, gdy podczas kłótni w domu rodziców marzyła o tym, żeby mieć przy sobie cokolwiek, co mogło im pomóc.
Po chwili jednak zamrugała i lekko otrząsnęła się, wracając znów myślami do Aidana, rękawicy i wieży zegarowej.
- To i tak prototyp. Póki co szukam najlepszych rozwiązań. Początkowo, jak widzisz, wszystkie palce miały być drewniane, by też spełniały funkcję różdżki. - powiedziała, wskazując na zakończone metalowym obiciem palce- Jednak mało kto będzie, tak naprawdę, rzucał czary małym palcem. Więc w ostatecznej wersji będą prawdopodobnie całkowicie metalowe, by móc nimi rozcinać bądź drapać; pozostałe dwa palce pozostaną jako funkcyjne- dodała, tym razem wskazując na palce zakończone kryształami.
- Kryształ górski na końcu palca ma za zadanie wzmocnić czar. A raczej, w dobie zakłóceń, dać większą szansę na to że w ogóle uda się go rzucić.- zaczęła ponownie, tym razem odkręcając dłoń w rękawicy wnętrzem i zgięła nieomawiane palce- Ułatwiają przepływ energii i skupienie jej; to dlatego robią z nich kule do Krystalomancji.
Wyglądało na to, że Zosia otwierała się z minuty na minutę coraz bardziej. Ale wszystko to dalej zdawało się być podszyte swego rodzaju niepewnością? A może strachem?
- Zwykłe różdżki są poręczne. Można je schować i są stosunkowo proste w obsłudze. To ich plusy - zaczęła, nie spuszczając póki co wzroku z rękawicy. - ale wystarczy dobrze rzucone Expelliarmus i duża część czarodziei zostaje bezbronnych. Nie mówiąc już o tym, że różdżka to nadal tylko trochę więcej niż patyk, który można komuś zabrać; lub, nawet przypadkiem, złamać.
Jeśli kiedykolwiek Aidan zwrócił większą uwagę na sposób bycia Zosi, to mógł zauważyć, że teraz jest trochę inna. Jej głos był niespotykanie spokojny, a wzrok zawieszony, jakby sobie coś przypominała albo wspominała.
Bo tak było. Pomysł na różdżkę-rękawicę pojawił się u niej, gdy jeszcze była dzieckiem. Śniła o różdżce, którą trudno będzie komuś zabrać, zniszczyć, zakazać. Różdżkę, która sprawi że będzie bezpieczniejsza. Myślami wróciła do chwili, gdy podczas kłótni w domu rodziców marzyła o tym, żeby mieć przy sobie cokolwiek, co mogło im pomóc.
Po chwili jednak zamrugała i lekko otrząsnęła się, wracając znów myślami do Aidana, rękawicy i wieży zegarowej.
- To i tak prototyp. Póki co szukam najlepszych rozwiązań. Początkowo, jak widzisz, wszystkie palce miały być drewniane, by też spełniały funkcję różdżki. - powiedziała, wskazując na zakończone metalowym obiciem palce- Jednak mało kto będzie, tak naprawdę, rzucał czary małym palcem. Więc w ostatecznej wersji będą prawdopodobnie całkowicie metalowe, by móc nimi rozcinać bądź drapać; pozostałe dwa palce pozostaną jako funkcyjne- dodała, tym razem wskazując na palce zakończone kryształami.
- Kryształ górski na końcu palca ma za zadanie wzmocnić czar. A raczej, w dobie zakłóceń, dać większą szansę na to że w ogóle uda się go rzucić.- zaczęła ponownie, tym razem odkręcając dłoń w rękawicy wnętrzem i zgięła nieomawiane palce- Ułatwiają przepływ energii i skupienie jej; to dlatego robią z nich kule do Krystalomancji.
Wyglądało na to, że Zosia otwierała się z minuty na minutę coraz bardziej. Ale wszystko to dalej zdawało się być podszyte swego rodzaju niepewnością? A może strachem?