05-02-2021, 02:10 AM
Dla Alana to miał być zupełnie zwyczajny dzień, podobny do wielu innych, jakie już przeżył w te wakacje. Wstać koło ósmej, zjeść potrójne śniadanie, poćwiczyć quidditcha za domem, zajrzeć do zadanych na lato wypracowań z eliksirów i transmutacji, chociaż poprawiał je już przecież tysiąc razy, przestudiować kilka rozdziałów alchemicznych publikacji, wygrzebanych z jakiegoś antykwariatu na Pokątnej... Tak można było wyobrazić sobie plan dnia typowego Krukona - no może oprócz tego quidditcha, bo przecież w Ravenclawie są same kujony, niemające nic wspólnego ze sportem, nawet miotlarskim. Ciekawe, jak w takim razie co roku wyłaniali skład drużyny quidditcha... Mniejsza jednak o to; poprzedniego wieczoru podczas dopisywania kolejnej stopy eseju na temat antidotów na japońskie trucizny Alan zauważył, że skończył mu się pergamin, a to było prawdziwą tragedią na skalę światową. Jak miałby dopisać ewentualne dalsze myśli do jakiejkolwiek pracy bez tak ważnego medium?! Dlatego właśnie zburzył cały wtorkowy plan dnia i już po jedenastej dostał się przez Dziurawy Kocioł na Pokątną.
Ludzi było całkiem sporo, chociaż największe natężenie zapewne pojawi się późniejszym popołudniem. W końcu zostały już tylko dwa tygodnie wakacji i wszystkim, którzy jeszcze nie zrobili zakupów, czas zaczynał się kurczyć. Alan sam trochę się w tym roku zagapił; zwykle robił zakupy od razu po otrzymaniu listu, ponieważ czekanie do ostatniej chwili było z jego punktu widzenia zupełnie nielogiczne. Tym razem jednak obiecał, że będzie towarzyszył swojemu małemu kuzynowi, dlatego czekał ze wszystkimi sprawunkami na jego przyjazd.
Szybko zlokalizował sklep z artykułami papierniczymi i ruszył w jego kierunku, gdy nagle jego uwagę przykuła pewna sytuacja, którą obserwował jak w zwolnionym tempie. Przynajmniej takie miał wrażenie, gdy jasnowłose dziewczę upadało na brukowaną uliczkę zdecydowanie zbyt daleko od niego, by mógł w porę zareagować. Po sekundzie stania w miejscu ruszył szybko w tamtym kierunku, nie przejmując się tym, że taranuje przechodniów. W międzyczasie szybko przeczesał włosy dłonią, tak by wydawało się, że dopiero co popieścił je wiatr. Zdążył dotrzeć do blondwłosego zjawiska w chwili, w której dziewczyna schylała się po upuszczony pakunek.
— Nic ci się nie stało? — zapytał głosem głębszym niż zwykle, błyskawicznie sięgając po zawiniątko i prostując się elegancko, by po chwili popatrzyć na dziewczynę nieco z góry (tylko i wyłącznie z racji różnicy we wzroście). Miał nieodparte wrażenie, że skądś ją kojarzy, ale w tym momencie myśli miał tak mętne, że nie potrafił połączyć wątków.
Ludzi było całkiem sporo, chociaż największe natężenie zapewne pojawi się późniejszym popołudniem. W końcu zostały już tylko dwa tygodnie wakacji i wszystkim, którzy jeszcze nie zrobili zakupów, czas zaczynał się kurczyć. Alan sam trochę się w tym roku zagapił; zwykle robił zakupy od razu po otrzymaniu listu, ponieważ czekanie do ostatniej chwili było z jego punktu widzenia zupełnie nielogiczne. Tym razem jednak obiecał, że będzie towarzyszył swojemu małemu kuzynowi, dlatego czekał ze wszystkimi sprawunkami na jego przyjazd.
Szybko zlokalizował sklep z artykułami papierniczymi i ruszył w jego kierunku, gdy nagle jego uwagę przykuła pewna sytuacja, którą obserwował jak w zwolnionym tempie. Przynajmniej takie miał wrażenie, gdy jasnowłose dziewczę upadało na brukowaną uliczkę zdecydowanie zbyt daleko od niego, by mógł w porę zareagować. Po sekundzie stania w miejscu ruszył szybko w tamtym kierunku, nie przejmując się tym, że taranuje przechodniów. W międzyczasie szybko przeczesał włosy dłonią, tak by wydawało się, że dopiero co popieścił je wiatr. Zdążył dotrzeć do blondwłosego zjawiska w chwili, w której dziewczyna schylała się po upuszczony pakunek.
— Nic ci się nie stało? — zapytał głosem głębszym niż zwykle, błyskawicznie sięgając po zawiniątko i prostując się elegancko, by po chwili popatrzyć na dziewczynę nieco z góry (tylko i wyłącznie z racji różnicy we wzroście). Miał nieodparte wrażenie, że skądś ją kojarzy, ale w tym momencie myśli miał tak mętne, że nie potrafił połączyć wątków.