03-08-2022, 11:43 PM
Czy zdawała sobie sprawy z tego, że brokat, to pod stosunkowo słodką przykrywką, parszywa bestia która się uczepi i nie zostawi? Tak, zdawała sobie sprawę.
Bo oczywiście że będzie się lepił. Do wszystkiego, co stanie mu na drodze. Choćby do prochowego płaszcza, który wchłonął już pomiędzy mikro-włoski cały możliwy brokat, i nawet najsilniejsze wiatry czy najmocniejsze bicie go trzepaczką tego nie zmieni. Ten płaszcz, z dniem dzisiejszym, stał się do końca swojej egzystencji płaszczem brokatowym. Zdarza się.
Mógł śmierdzieć, na przykład. Albo, być ochlapany czymś czego nie da się wyprać.
- Łagodny wyrok. Brokat to nie najgorsza rzecz która mogła wybuchnąć - powiedziała bez większego przywiązania do tematu, wzruszając ramionami.
Na twierdzące słowa dziewczyny uśmiechnęła się szerzej, i patrząc, czy ta na pewno idzie za nią, ruszyła w kierunku Loterii.
W końcu, nowo poznana dziewczyna wydawała się miła. Nie była może najbardziej otwartą osobą, ale nie każdy musi trajkotać jak ona. Aidan też nie jest nie wiadomo jak rozgadany, a świetnie się dogadują.
Poza tym, w końcu to ona podeszła do Zosi, co już świadczyło jednak o jakiejś otwartości.
Na pytanie Macavity, Zośka zastanowiła się chwilę- ale stosunkowo krótką, a jej zamyślenie było spowodowane tym, że nie wiedziała że Hogwart prowadzi wymiany uczniów pomiędzy szkołami.
- Przeprowadzka. Przyjechałam do Anglii trochę ponad 4 miesiące temu no i od razu zmieniłam szkoły- odpowiedziała, jak już na spokojnie ustawiły się w kolejce do Loterii.
Czas zleciał trochę za szybko, ale tak bywa. Te kilka miesięcy w nowym kraju wydaje się długi tylko na papierze niestety. To taki czas, że z jednej strony nie czujesz się już nie wiadomo jak obco, ale z drugiej nie jesteś jeszcze obyty na tyle z otoczeniem, by czuć się w nim jak ryba w wodzie. Takie zawieszenie pomiędzy stanami.
W samej kolejce na Loterię nie miały za wiele czasu na gadanie, bo nie była nie wiadomo jak duża. Dlatego, w ciągi kilku minut Zosia stała już przed ladą z odliczoną ilością pieniędzy.
- Dzień dobry, poproszę los- powiedziała z uśmiechem do sprzedawcy, a gdy wyciągnęła karteczkę, przeczytała ją pod nosem:
- Słoneczny upał. Aish, nie lubię gorąca. Ale cóż, zdarza się- powiedziała, ponownie wzruszając ramionami, a gdy sprzedawca podał jej nagrodę, schowała ją do kieszeni. Była zdecydowanie zgrabniejsza do ukrycia niż pluszowy pająk- teraz również w wersji brokatowej.
Zerknęła na nową koleżankę, próbując wybadać czy też losuje. No, a jeśli będzie losować, to chciałaby wiedzieć co jej się uda zdobyć!
Sama Zosia nie miała znowu takiego złego wyniku, była przy każdym stoisku i nadal miała trochę pieniędzy. Więc może zaatakuje jeszcze coś? Ponownie? Cóż, nie będzie pewnie wiele okazji kupić takie cuda jak lukrecje z amortencją, więc może warto się zaopatrzyć w dawkę uderzeniową? W końcu to aż się prosi o podrzucenie komuś w formie żaru...wróć! W formie researchu badawczego.
Nagroda w loterii: Pogoda w butelce: Słoneczny upał
(rzut: 31; 10 PF + 3PF przerzut, z dokładnie tym samym wynikiem xD)
Zadanie: [2] Hazard uzależnia!; [3] Gotta go fast.
Dodatkowe informacje: Loterią udało się Zośce zamknąć przeprawę przez wszystkie możliwe stoiska, zahaczając przy tym o dwa eventowe zadania.
Bo oczywiście że będzie się lepił. Do wszystkiego, co stanie mu na drodze. Choćby do prochowego płaszcza, który wchłonął już pomiędzy mikro-włoski cały możliwy brokat, i nawet najsilniejsze wiatry czy najmocniejsze bicie go trzepaczką tego nie zmieni. Ten płaszcz, z dniem dzisiejszym, stał się do końca swojej egzystencji płaszczem brokatowym. Zdarza się.
Mógł śmierdzieć, na przykład. Albo, być ochlapany czymś czego nie da się wyprać.
- Łagodny wyrok. Brokat to nie najgorsza rzecz która mogła wybuchnąć - powiedziała bez większego przywiązania do tematu, wzruszając ramionami.
Na twierdzące słowa dziewczyny uśmiechnęła się szerzej, i patrząc, czy ta na pewno idzie za nią, ruszyła w kierunku Loterii.
W końcu, nowo poznana dziewczyna wydawała się miła. Nie była może najbardziej otwartą osobą, ale nie każdy musi trajkotać jak ona. Aidan też nie jest nie wiadomo jak rozgadany, a świetnie się dogadują.
Poza tym, w końcu to ona podeszła do Zosi, co już świadczyło jednak o jakiejś otwartości.
Na pytanie Macavity, Zośka zastanowiła się chwilę- ale stosunkowo krótką, a jej zamyślenie było spowodowane tym, że nie wiedziała że Hogwart prowadzi wymiany uczniów pomiędzy szkołami.
- Przeprowadzka. Przyjechałam do Anglii trochę ponad 4 miesiące temu no i od razu zmieniłam szkoły- odpowiedziała, jak już na spokojnie ustawiły się w kolejce do Loterii.
Czas zleciał trochę za szybko, ale tak bywa. Te kilka miesięcy w nowym kraju wydaje się długi tylko na papierze niestety. To taki czas, że z jednej strony nie czujesz się już nie wiadomo jak obco, ale z drugiej nie jesteś jeszcze obyty na tyle z otoczeniem, by czuć się w nim jak ryba w wodzie. Takie zawieszenie pomiędzy stanami.
W samej kolejce na Loterię nie miały za wiele czasu na gadanie, bo nie była nie wiadomo jak duża. Dlatego, w ciągi kilku minut Zosia stała już przed ladą z odliczoną ilością pieniędzy.
- Dzień dobry, poproszę los- powiedziała z uśmiechem do sprzedawcy, a gdy wyciągnęła karteczkę, przeczytała ją pod nosem:
- Słoneczny upał. Aish, nie lubię gorąca. Ale cóż, zdarza się- powiedziała, ponownie wzruszając ramionami, a gdy sprzedawca podał jej nagrodę, schowała ją do kieszeni. Była zdecydowanie zgrabniejsza do ukrycia niż pluszowy pająk- teraz również w wersji brokatowej.
Zerknęła na nową koleżankę, próbując wybadać czy też losuje. No, a jeśli będzie losować, to chciałaby wiedzieć co jej się uda zdobyć!
Sama Zosia nie miała znowu takiego złego wyniku, była przy każdym stoisku i nadal miała trochę pieniędzy. Więc może zaatakuje jeszcze coś? Ponownie? Cóż, nie będzie pewnie wiele okazji kupić takie cuda jak lukrecje z amortencją, więc może warto się zaopatrzyć w dawkę uderzeniową? W końcu to aż się prosi o podrzucenie komuś w formie żaru...wróć! W formie researchu badawczego.
(rzut: 31; 10 PF + 3PF przerzut, z dokładnie tym samym wynikiem xD)
nagroda rozliczona i dodana do kuferka