05-08-2022, 01:22 PM
Zniknąwszy ze strefy z grami, zresztą w wybuchowym stylu, Elijah pojawił się na strefie z zakupami, zatem po przeciwnej stronie jarmarku. Tym razem nawet nie planował w nikogo niczym rzucać. A przynajmniej nie osobiście! Od razu podszedł z szerokim uśmiechem do kobiety, z którą znał się od gówniarza uczącego się w szkole, w której sam teraz uczył. Ah, jak ten czas leci!
- Oonagh! Czy to nie moja ulubiona projektantka? - Przywitał się, ściskając kobietę mocno. - Wyglądasz zjawiskowo jak zawsze, mijające lata zupełnie chyba o tobie zapomniały.
Mrugnął do niej, ot lekką ręką rzucając komplementy bez większego przemyślenia czy wypada czy nie. W końcu to jego dobra znajoma! Rozmawiał z nią jeszcze chwilę przyjaźnie, ot nadrabiając czas kiedy się nie widzieli. Nie było to specjalnie długo, bo nieraz Elijah zamawiał u kobiety ubrania, podsuwał projekty jak miał wenę. Nikt bowiem nie zrealizowałby jego pomysłów na wspaniałą kreację, jak ona. Ostatecznie jednak przyszło do pożegnania, miała też w końcu swoją pracę, a on teoretycznie powinien pilnować porządku. Chociaż troszkę...
- Wiesz, zanim Cię zostawię, czy mógłbym może zostawić Ci kilka moich wynalazków? Ot do rozdania za darmo, dzieciakom na pewno się spodoba, nie jest tego dużo. Możesz nawet zachęcić tym, o ile w ogóle jest sens zachęcać, ja bym to wszystko już kupił jakbym nie był wielkim klocem... W każdym razie, proszę, szalej.
I podarował jej wyjęte z dna torby bez dna, tak właśnie, karton z różnymi przypadkowymi przedmiotami. Pożegnał się zaraz z kobietą i odszedł w swoją stronę, ot przechadzać się dalej po placyku.
- Oonagh! Czy to nie moja ulubiona projektantka? - Przywitał się, ściskając kobietę mocno. - Wyglądasz zjawiskowo jak zawsze, mijające lata zupełnie chyba o tobie zapomniały.
Mrugnął do niej, ot lekką ręką rzucając komplementy bez większego przemyślenia czy wypada czy nie. W końcu to jego dobra znajoma! Rozmawiał z nią jeszcze chwilę przyjaźnie, ot nadrabiając czas kiedy się nie widzieli. Nie było to specjalnie długo, bo nieraz Elijah zamawiał u kobiety ubrania, podsuwał projekty jak miał wenę. Nikt bowiem nie zrealizowałby jego pomysłów na wspaniałą kreację, jak ona. Ostatecznie jednak przyszło do pożegnania, miała też w końcu swoją pracę, a on teoretycznie powinien pilnować porządku. Chociaż troszkę...
- Wiesz, zanim Cię zostawię, czy mógłbym może zostawić Ci kilka moich wynalazków? Ot do rozdania za darmo, dzieciakom na pewno się spodoba, nie jest tego dużo. Możesz nawet zachęcić tym, o ile w ogóle jest sens zachęcać, ja bym to wszystko już kupił jakbym nie był wielkim klocem... W każdym razie, proszę, szalej.
I podarował jej wyjęte z dna torby bez dna, tak właśnie, karton z różnymi przypadkowymi przedmiotami. Pożegnał się zaraz z kobietą i odszedł w swoją stronę, ot przechadzać się dalej po placyku.