13-08-2022, 11:17 PM
Dlaczego sam? Dlaczego był w takim stanie?
Z jakiegoś powodu, którego sam nie rozumiał - ale też nie miał szczególnej ochoty rozgryzać - poczuł napływającą agresję. Naprawdę musiała pytać?
Sam, bo zdaje się nie spotkał dziś nikogo, kto mógłby chcieć spędzić z nim czas... A w takim stanie? Co za różnica? Teraz sobie przypomniała?
- A co, muszę pytać cię o pozwolenie? - wymamrotał patrząc przed siebie, jakby bał się na nią spojrzeć, sam do końca nie wiedząc, dlaczego to pierwsze, co przyszło mu do głowy.
Westchnął głęboko, podpierając czoło dłonią, starając się mimo wszystko pojąc, dlaczego brzmiał może nieco zbyt... Nieprzyjemnie. To nie do końca tego chciał.
- Słuchaj... Chyba nie muszę ci mówić, co, gdzie, z kim i kiedy, ok? - zapytał, czując się w tym momencie niemal dyplomatą. Tak, był przekonany, że to świetny sposób na załagodzenie sytuacji.
A jeżeli do tej pory miała wątpliwości, co do tego, na ile wstawiony był, tak teraz jego głos musiał ją upewnić. Odpowiedź, brzmiała bardzo.
Nie był też świadomy ironii, jaką sam im zafundował. Tak, on nie musiał jej nic mówić, ale sam oczekiwał od niej najwyraźniej pełnego planu dnia oraz zapewnień, że to nie zapowiada rychłego rozstania. Pięknie.
- Jakie Hogsmeade? - spytał jednak decydując się zwrócić ku niej wzrok.
Szybko pożałował, odwracając głowę i nie do końca celowo przewracając oczami. Cóż, miała tego nie widzieć.
Z jakiegoś powodu, którego sam nie rozumiał - ale też nie miał szczególnej ochoty rozgryzać - poczuł napływającą agresję. Naprawdę musiała pytać?
Sam, bo zdaje się nie spotkał dziś nikogo, kto mógłby chcieć spędzić z nim czas... A w takim stanie? Co za różnica? Teraz sobie przypomniała?
- A co, muszę pytać cię o pozwolenie? - wymamrotał patrząc przed siebie, jakby bał się na nią spojrzeć, sam do końca nie wiedząc, dlaczego to pierwsze, co przyszło mu do głowy.
Westchnął głęboko, podpierając czoło dłonią, starając się mimo wszystko pojąc, dlaczego brzmiał może nieco zbyt... Nieprzyjemnie. To nie do końca tego chciał.
- Słuchaj... Chyba nie muszę ci mówić, co, gdzie, z kim i kiedy, ok? - zapytał, czując się w tym momencie niemal dyplomatą. Tak, był przekonany, że to świetny sposób na załagodzenie sytuacji.
A jeżeli do tej pory miała wątpliwości, co do tego, na ile wstawiony był, tak teraz jego głos musiał ją upewnić. Odpowiedź, brzmiała bardzo.
Nie był też świadomy ironii, jaką sam im zafundował. Tak, on nie musiał jej nic mówić, ale sam oczekiwał od niej najwyraźniej pełnego planu dnia oraz zapewnień, że to nie zapowiada rychłego rozstania. Pięknie.
- Jakie Hogsmeade? - spytał jednak decydując się zwrócić ku niej wzrok.
Szybko pożałował, odwracając głowę i nie do końca celowo przewracając oczami. Cóż, miała tego nie widzieć.