17-08-2022, 10:00 AM
Jarmark z założenia powinien być dobrą zabawą. I pewnie dla większości był, co dało się wywnioskować po śmiechach, krzykach i innych oznakach radości. Dla samego Milo zapewne byłby podobny, gdyby nie to, że po raz kolejny lost postanowił postawić na jego drodze Aidana, z którym wolałby się nie widzieć. Wystarczyło, że musiał patrzeć na jego twarz każdego wieczora i każdego ranka, z racji dzielenia tego samego dormitorium. Gdyby tylko Kang dał się namówić na porozumienia, zamiast ciągle go o wszystko obwiniać, pewnie byłoby inaczej. Zapewne byliby kolegami i cieszyli się razem podczas zabawy. A tak? Tak Lee marzył tylko by jedną z rzutek wysłać w jego dupsko i patrzeć, jak się wbija.
-Kang, dobrze cię czujesz? To brzmi niemal jak komplement. Właśnie stwierdziłeś, że nie jestem łatwy - powiedział ironicznie, interpretując wszystko na swój sposób. Starcia z Aidanem zawsze podnosiły poziom adrenaliny we krwi. Nie umiał sobie odmówić zaczepki, zupełnie, jakby za wszelką cenę musiał wejść w jakąkolwiek interakcję z tym chłopakiem. Może w głębi serca pragnął, by się dogadali, ale ostatecznie wszystko wyglądało jak teraz - nieprzyjemne zaczepki, komentarze rzucane w swoim kierunku. Nie umiał z nim normalnie rozmawiać, bo gdzieś w głowie miał zakodowane, że drugi Krukon wyjątkowo go nie lubi. A taka zasługiwał na atak, nie tylko czynną obronę.
-Może powinieneś zająć się czymś innym? - spytał z zainteresowaniem, obserwując jak chłopak posyła rzutki w stronę baloników. Nie szło mu najlepiej. Pewnie przy kim innym powiedziałby, że nie ma co się martwić, ale teraz było mu na rękę, że Aidan nie okazał się mistrzem celności.
Posłał pierwszą rzutkę w stronę baloników, przebijają go. Obserwacja przeciwnika pozwoliła mu rozpracować system, przynajmniej poniekąd, więc z pewnością było mu łatwiej, niż koledze.
Uśmiechnął się lekko patrząc, kiedy kolejna rzutka trafił wprost w kolejny balonik. To samo stało się z trzecim i czwartym.
Musiał poczuć się zdecydowanie zbyt pewnie, ponieważ ostatni rzut kompletnie mu nie wyszedł. Skrzywił się, a było tak pięknie.
-Widzisz? - uśmiechnął się szeroko do Aidana, a uśmiech ten z pewnością naszpikowany był triumfem.
Rzuty na zakłócenia:
1. 2 (-1)
2. 8
3. 3 (-1)
4. 4 (-1)
5. 9
Rzut na trafienie:
1. 8 - 1 + 1/2 = 7,5
2. 8 + 1/2 = 8,5
3. 9 - 1 + 1/2 = 8,5
4. 9 - 1 + 1/2 = 8,5
5. 1 + 1/2 = 1,5
Rzut na nagrodę: 5
-Kang, dobrze cię czujesz? To brzmi niemal jak komplement. Właśnie stwierdziłeś, że nie jestem łatwy - powiedział ironicznie, interpretując wszystko na swój sposób. Starcia z Aidanem zawsze podnosiły poziom adrenaliny we krwi. Nie umiał sobie odmówić zaczepki, zupełnie, jakby za wszelką cenę musiał wejść w jakąkolwiek interakcję z tym chłopakiem. Może w głębi serca pragnął, by się dogadali, ale ostatecznie wszystko wyglądało jak teraz - nieprzyjemne zaczepki, komentarze rzucane w swoim kierunku. Nie umiał z nim normalnie rozmawiać, bo gdzieś w głowie miał zakodowane, że drugi Krukon wyjątkowo go nie lubi. A taka zasługiwał na atak, nie tylko czynną obronę.
-Może powinieneś zająć się czymś innym? - spytał z zainteresowaniem, obserwując jak chłopak posyła rzutki w stronę baloników. Nie szło mu najlepiej. Pewnie przy kim innym powiedziałby, że nie ma co się martwić, ale teraz było mu na rękę, że Aidan nie okazał się mistrzem celności.
Posłał pierwszą rzutkę w stronę baloników, przebijają go. Obserwacja przeciwnika pozwoliła mu rozpracować system, przynajmniej poniekąd, więc z pewnością było mu łatwiej, niż koledze.
Uśmiechnął się lekko patrząc, kiedy kolejna rzutka trafił wprost w kolejny balonik. To samo stało się z trzecim i czwartym.
Musiał poczuć się zdecydowanie zbyt pewnie, ponieważ ostatni rzut kompletnie mu nie wyszedł. Skrzywił się, a było tak pięknie.
-Widzisz? - uśmiechnął się szeroko do Aidana, a uśmiech ten z pewnością naszpikowany był triumfem.
1. 2 (-1)
2. 8
3. 3 (-1)
4. 4 (-1)
5. 9
1. 8 - 1 + 1/2 = 7,5
2. 8 + 1/2 = 8,5
3. 9 - 1 + 1/2 = 8,5
4. 9 - 1 + 1/2 = 8,5
5. 1 + 1/2 = 1,5
rozliczone i dodane do kuferka