17-08-2022, 10:24 AM
Treningi, zarówno te fizyczne, jak i związane z nauką, były dla Zandera wyjątkowo ważne. Zawsze lubił sporty, głównie te mugolskie, na których się wychował, dlatego nie potrafił odmówić sobie chociażby codziennego biegania. Nie mógł praktykować niczego więcej, ponieważ nie miał do tego ani warunków, ani kompanów, więc z tym większą przyjemnością opuszczał mury zamku, by trochę pobyć na łonie natury i mieć pewność, że jego ciało będzie sprawne. Wszak czy nie przekładało się to później na naukę? Ostatecznie skoro zdrowy był ciałem, to i umysł nie będzie mu szwankował.
Przebrał się w coś bardziej luźnego, korzystając z chwili przerwy i wybiegł na błonia, witając się po drodze z paroma osobami. Teraz jednak nie miał czasu na rozmowę.
Owiał go lekki chłód, potęgowany przez deszcz - październik nie pozostawiał złudzeń co do nadchodzącej zimy. Nie przeszkadzało mu to jednak, ostatecznie dzięki temu nie spoci się jak świnia, a i prysznic przy okazji weźmie. Ach, czego się nie robiło, kiedy człowiek był tak uparty.
Pozwolił sobie na krótką rozgrzewkę, ostatecznie kierując się w stronę jeziora. Zawsze podobała mu się ta okolica, więc czemu nie trenować w otoczeniu ładnej scenerii?
Ciężko powiedzieć, co dokładnie pokierowało go w stronę ciemnej jaskini, w której był może ze dwa razy w ciągu całej nauki w Hogwarcie. Może magiczna siła, której na około było pełno, a może intuicja, że coś może się tam dziać.
Zatrzymał się przy niej, oddychając ciężko. Był zmęczony, ale zadowolony. Przemoczony, ale szczęśliwy. Gdyby każdego dnia mógł szczycić się podobnym nastrojem.
Powoli, krok po kroku zaczął schodzić w dół, rozglądając się na boki. Kilka kamyków potoczyło się na dół, jednak on sam nadal stał cały. Mało rozważne było pchanie się tutaj bez różdżki, ale najwidoczniej nie zawsze wychowankowie Ravenclawu cechowali się rozumem.
-Halo? - rzucił, tak dla pewności czy nie ma tu czegoś, co zaraz mogłoby odgryźć mu łeb.
Kostka: 6
Przebrał się w coś bardziej luźnego, korzystając z chwili przerwy i wybiegł na błonia, witając się po drodze z paroma osobami. Teraz jednak nie miał czasu na rozmowę.
Owiał go lekki chłód, potęgowany przez deszcz - październik nie pozostawiał złudzeń co do nadchodzącej zimy. Nie przeszkadzało mu to jednak, ostatecznie dzięki temu nie spoci się jak świnia, a i prysznic przy okazji weźmie. Ach, czego się nie robiło, kiedy człowiek był tak uparty.
Pozwolił sobie na krótką rozgrzewkę, ostatecznie kierując się w stronę jeziora. Zawsze podobała mu się ta okolica, więc czemu nie trenować w otoczeniu ładnej scenerii?
Ciężko powiedzieć, co dokładnie pokierowało go w stronę ciemnej jaskini, w której był może ze dwa razy w ciągu całej nauki w Hogwarcie. Może magiczna siła, której na około było pełno, a może intuicja, że coś może się tam dziać.
Zatrzymał się przy niej, oddychając ciężko. Był zmęczony, ale zadowolony. Przemoczony, ale szczęśliwy. Gdyby każdego dnia mógł szczycić się podobnym nastrojem.
Powoli, krok po kroku zaczął schodzić w dół, rozglądając się na boki. Kilka kamyków potoczyło się na dół, jednak on sam nadal stał cały. Mało rozważne było pchanie się tutaj bez różdżki, ale najwidoczniej nie zawsze wychowankowie Ravenclawu cechowali się rozumem.
-Halo? - rzucił, tak dla pewności czy nie ma tu czegoś, co zaraz mogłoby odgryźć mu łeb.