18-08-2022, 12:07 AM
Fakt, że chwilę temu jeszcze męczył ją niby o naukę, albo raczej próbował motywować i sądził, że nie szło mu to znowu tak tragicznie, ale też nie chciał jej zmęczyć sobą. Poza tym, widział, że ma dość i zaczyna gubić skupienie i starał się uczyć i wyłapywać kiedy jest w stanie jeszcze trochę go ugrać, czy czas na zmianę zajęcia, bo i tak próbuje złapać muchę w locie - z jego refleksem to raczej mało prawdopodobne. Szczególnie teraz gdy cały czas był dzielnie na eliksirze od pielęgniarki i wszystko było ciut wolniejsze, cichsze, bardziej... Stałe.
- Taa, słabo było rok temu. Ale też nie lubię deszczu, jest zimno i mokro. Wszelka przyjemność z wyjścia idzie do piachu.
Wobec jej całej wypowiedzi jego kilka zdań wypadało jakoś licho i znikało trochę, może ktoś by pomyślał, że ucinało rozmowę. Ale on po porstu taki był, że rzadko się rozgadywał, wolał słuchać. Saoirse zdawała się to akceptować i nawet chyba jej to nie przeszkadzało. Może stąd też komfort tak dużo czerpał z jej obecności i ich znajomości ogólnie? Przy niej nie musiał nic udawać, niczego naginać, w nikogo innego się nie musial wcielać. Był taki, jaki był, a ona przyjęła go takiego. Z ogromną ilością wad i negatywów i kilkoma lepszymi co prawda, co stawiało go w słabym świetle, ale zależało mu na niej i niekoniecznie chciał ją zniechęcać do siebie. Już nie. Kiedyś bardzo intensywnie starał się podkreślać wszystkie swoje wady żeby się odczepiła... Ona jednak zdawała si wiedzieć swoje i widzieć więcej. Chyba z czasem to ona jego przekonała, że faktycznie jest więcej.
- Tak, chodzę - rzucił, lekko unosząc kącik ust w uśmieszku rozbawienia. - Sam, oczywiście. - Zerknął na nią trochę niepewnie. - Ale pomyślałem, że może to jest okazja żebyśmy może razem poszli, we dwoje, jeśli w ogóle byś chciała znaczy, któregoś dnia, i to takie wyjście nie zwykłe, tylko bardziej jak przy-, nie przyjaciele, znaczy też, ale nie, bo randka? Znaczy, jeśli byś chciała, bo jak nie to zrozumiem i w sumie to nawet faktycznie, może potem by o tobie plotkowali, przykro by ci było...
To była najmniej składna i zrozumiała wypowiedź ze strony Romilliego nie tylko w historii ich znajomości, ale chyba też jego życia. Zawsze uważny, budujący pełne, przemyślane zdania, teraz... No, nie wiedział zmieszał się w sumie ostatecznie i wycofał trochę, wzrokiem gobiąc się gdzieś po podręczniku i przecierając okładkę z nieistniejącego kurzu.
- Taa, słabo było rok temu. Ale też nie lubię deszczu, jest zimno i mokro. Wszelka przyjemność z wyjścia idzie do piachu.
Wobec jej całej wypowiedzi jego kilka zdań wypadało jakoś licho i znikało trochę, może ktoś by pomyślał, że ucinało rozmowę. Ale on po porstu taki był, że rzadko się rozgadywał, wolał słuchać. Saoirse zdawała się to akceptować i nawet chyba jej to nie przeszkadzało. Może stąd też komfort tak dużo czerpał z jej obecności i ich znajomości ogólnie? Przy niej nie musiał nic udawać, niczego naginać, w nikogo innego się nie musial wcielać. Był taki, jaki był, a ona przyjęła go takiego. Z ogromną ilością wad i negatywów i kilkoma lepszymi co prawda, co stawiało go w słabym świetle, ale zależało mu na niej i niekoniecznie chciał ją zniechęcać do siebie. Już nie. Kiedyś bardzo intensywnie starał się podkreślać wszystkie swoje wady żeby się odczepiła... Ona jednak zdawała si wiedzieć swoje i widzieć więcej. Chyba z czasem to ona jego przekonała, że faktycznie jest więcej.
- Tak, chodzę - rzucił, lekko unosząc kącik ust w uśmieszku rozbawienia. - Sam, oczywiście. - Zerknął na nią trochę niepewnie. - Ale pomyślałem, że może to jest okazja żebyśmy może razem poszli, we dwoje, jeśli w ogóle byś chciała znaczy, któregoś dnia, i to takie wyjście nie zwykłe, tylko bardziej jak przy-, nie przyjaciele, znaczy też, ale nie, bo randka? Znaczy, jeśli byś chciała, bo jak nie to zrozumiem i w sumie to nawet faktycznie, może potem by o tobie plotkowali, przykro by ci było...
To była najmniej składna i zrozumiała wypowiedź ze strony Romilliego nie tylko w historii ich znajomości, ale chyba też jego życia. Zawsze uważny, budujący pełne, przemyślane zdania, teraz... No, nie wiedział zmieszał się w sumie ostatecznie i wycofał trochę, wzrokiem gobiąc się gdzieś po podręczniku i przecierając okładkę z nieistniejącego kurzu.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."