25-08-2022, 03:48 AM
Nie oczekiwała pomocy. W gruncie rzeczy, nie sądziła, by cokolwiek wielkiego jej się stało, a o samym upadku zapomniała, kiedy tylko podniosła się do siadu i pewnie zostałaby w tej pozycji, nie zwracając uwagi na jej nienaturalność, gdyby Romilly - po pewnym czasie, kiedy wyraźnie nie wiedział, co zrobić - wyciągnął ku niej rękę.
Oczywiście nie mogłaby nieświadomie nie pogłębić niezręczności sytuacji! Przez dobry moment patrzyła na jego dłoń, jakby nie miała zamiaru przyjąć pomocy, albo nie wiedziała, o co chodziło. Wiedziała. Jedynie podobnie jak on chwilę temu, zacięła się na chwilę w działaniu. Trwało to ledwie parę sekund, ale w ich sytuacji z pewnością wydawało się to jednymi z dłuższych sekund w życiu.
Wreszcie chwyciła jego rękę i pociągnęła lekko, by pomóc sobie we wstaniu.
- Umm. Dzięki - mruknęła, zabierając dłoń niemal od razu.
Wraz z redefinicją ich relacji nagle dotyk dłoni Romilly'ego stał się czymś zupełnie nowym. Do tej pory mogła łapać go za rękę, by ciągnąć go w najpewniej często nieznanym mu kierunku. Teraz nie wiedziała, ile to znaczy. Ile mogło być sugestią? I czy Ślizgon sugerował jej coś już wcześniej, tylko nie zrozumiała? Czy to dlatego jego matka była tak defensywna na peronie? Czy teraz szalało jej w głowie za dużo myśli - i to jeszcze więcej, niż zwykle? Och, to z pewnością.
- Noo... To nie miałam planów na sobotę... Tak, jak mówiłam, więc... No nie wiem. Cokolwiek, w sensie, jakakolwiek godzina byłaby chyba spoko?
Szczerze również nie lubiła wstawać wcześnie, zwłaszcza, jeśli wcale nie musiała tego robić. Pewnie gdyby to było po prostu spotkanie, zasugerowałaby dogodną porę. Teraz jednak, sama nie wiedząc czemu, bała się zepsuć... Właściwie nawet nie wiedziała, co. Ich relację? Niespodziewane i nagłe (chyba) zainteresowanie Romilly'ego?
Oczywiście nie mogłaby nieświadomie nie pogłębić niezręczności sytuacji! Przez dobry moment patrzyła na jego dłoń, jakby nie miała zamiaru przyjąć pomocy, albo nie wiedziała, o co chodziło. Wiedziała. Jedynie podobnie jak on chwilę temu, zacięła się na chwilę w działaniu. Trwało to ledwie parę sekund, ale w ich sytuacji z pewnością wydawało się to jednymi z dłuższych sekund w życiu.
Wreszcie chwyciła jego rękę i pociągnęła lekko, by pomóc sobie we wstaniu.
- Umm. Dzięki - mruknęła, zabierając dłoń niemal od razu.
Wraz z redefinicją ich relacji nagle dotyk dłoni Romilly'ego stał się czymś zupełnie nowym. Do tej pory mogła łapać go za rękę, by ciągnąć go w najpewniej często nieznanym mu kierunku. Teraz nie wiedziała, ile to znaczy. Ile mogło być sugestią? I czy Ślizgon sugerował jej coś już wcześniej, tylko nie zrozumiała? Czy to dlatego jego matka była tak defensywna na peronie? Czy teraz szalało jej w głowie za dużo myśli - i to jeszcze więcej, niż zwykle? Och, to z pewnością.
- Noo... To nie miałam planów na sobotę... Tak, jak mówiłam, więc... No nie wiem. Cokolwiek, w sensie, jakakolwiek godzina byłaby chyba spoko?
Szczerze również nie lubiła wstawać wcześnie, zwłaszcza, jeśli wcale nie musiała tego robić. Pewnie gdyby to było po prostu spotkanie, zasugerowałaby dogodną porę. Teraz jednak, sama nie wiedząc czemu, bała się zepsuć... Właściwie nawet nie wiedziała, co. Ich relację? Niespodziewane i nagłe (chyba) zainteresowanie Romilly'ego?