15-09-2022, 02:00 AM
Niestety to kurwa, Ethan było inne, niż to zaczynające ich związek. Co gorsza, był on obecnie w stanie, w którym dotknęło go chyba najbardziej, jak tylko mogło. Zwykle takie słowa go nie ruszały, ale dziś było inaczej. Dziś czuł się całkowicie zgnojony w głupich dwóch słowach. Jakimś cudem na moment poczuł się jeszcze gorzej. Może po części przez to nie dotarła do niego większość jej wypowiedzi, a jak zaczął słuchać uważnie ponownie, Kaia mówiła coś o... Tłuczku?
- No nie... - wymamrotał zaraz, sądząc, że Kaia faktycznie oczekiwała odpowiedzi i gdyby tylko jej nie otrzymała, byłaby tylko bardziej niezadowolona. A jeśli był w tej chwili pewien czegokolwiek, to właśnie niezadowolenia swojej dziewczyny!
Dalej jednak było tylko gorzej. Nie tylko nie potrafił w pełni skupić się na jej słowach, ale zaczęła też mówić bardzo dużo. Podczas całej tej rozprawy patrzył na nią, szczerze starając się wynieść jak najwięcej, ale musiał wyglądać przy tym na zagubionego. Ogarniało go zmęczenie. I to już nie tylko całą sytuacją... Był zwyczajnie, fizycznie zmęczony.
- Wiesz, moja matka nie żyje, a dla ojca to problem tylko dlatego, że muszę go obchodzić... Więc, ej, rodzina jest po prostu czymś chujowym.
Nie wierzył w to. Nie wiedział, czemu tak powiedział. Może przez ogólną niechęć do matki Kai oraz świadomość, jaką niechęcią musi darzyć go macocha i, jak sądził, ojciec... On był problemem dla nich, a oni dla niego. To jedyny słuszny komentarz, jaki mógł paść z jego strony. Nawet jeśli nie do końca pasował do kontekstu, choć był przekonany, że spisał się świetnie.
Dopiero po własnej wypowiedzi, w chwili ciszy zaczął układać sobie w głowie ostatnie słowa Gryfonki i najpewniej gdy ta zdążyła już stracić nadzieję, postanowił na nie zareagować.
- Też jesteś dla mnie ważna, ale jakoś nie czuję, żeby czekało na mnie jakiekolwiek życie po szkole.
Z pewnością była to najbardziej szczera i prawdziwa rzecz, jaką powiedział jej tej nocy. W dodatku, jeśli tylko to zapamięta, lub Kaia postanowi przypomnieć mu tę chwilę, miał mieć o to ogromny wyrzut do samego siebie. Nie powinna była musieć tego wysłuchiwać.
- No nie... - wymamrotał zaraz, sądząc, że Kaia faktycznie oczekiwała odpowiedzi i gdyby tylko jej nie otrzymała, byłaby tylko bardziej niezadowolona. A jeśli był w tej chwili pewien czegokolwiek, to właśnie niezadowolenia swojej dziewczyny!
Dalej jednak było tylko gorzej. Nie tylko nie potrafił w pełni skupić się na jej słowach, ale zaczęła też mówić bardzo dużo. Podczas całej tej rozprawy patrzył na nią, szczerze starając się wynieść jak najwięcej, ale musiał wyglądać przy tym na zagubionego. Ogarniało go zmęczenie. I to już nie tylko całą sytuacją... Był zwyczajnie, fizycznie zmęczony.
- Wiesz, moja matka nie żyje, a dla ojca to problem tylko dlatego, że muszę go obchodzić... Więc, ej, rodzina jest po prostu czymś chujowym.
Nie wierzył w to. Nie wiedział, czemu tak powiedział. Może przez ogólną niechęć do matki Kai oraz świadomość, jaką niechęcią musi darzyć go macocha i, jak sądził, ojciec... On był problemem dla nich, a oni dla niego. To jedyny słuszny komentarz, jaki mógł paść z jego strony. Nawet jeśli nie do końca pasował do kontekstu, choć był przekonany, że spisał się świetnie.
Dopiero po własnej wypowiedzi, w chwili ciszy zaczął układać sobie w głowie ostatnie słowa Gryfonki i najpewniej gdy ta zdążyła już stracić nadzieję, postanowił na nie zareagować.
- Też jesteś dla mnie ważna, ale jakoś nie czuję, żeby czekało na mnie jakiekolwiek życie po szkole.
Z pewnością była to najbardziej szczera i prawdziwa rzecz, jaką powiedział jej tej nocy. W dodatku, jeśli tylko to zapamięta, lub Kaia postanowi przypomnieć mu tę chwilę, miał mieć o to ogromny wyrzut do samego siebie. Nie powinna była musieć tego wysłuchiwać.