15-09-2022, 03:13 PM
Czuł się zdecydowanie bardziej komfortowo, gdy mieli tę kwestię za sobą. On mimo wszystko nie widział jeszcze testrali i choć wydawały mu się one fascynującymi stworzeniami, jednak wolał nie widzieć ich jeszcze... Właściwie jak najdłużej.
Sam jednak miał trudną sytuację w domu i swego czasu nie był wolny od widoków przemocy, której musiał się przeciwstawiać. Starał się o tym nie myśleć, a pomysł Zofii mimo wszystko nie przywoływał mu na myśl tamtych chwil. Nie widział sposobu, w jaki w tamtym czasie wynalazek mógłby mu pomóc, czy uchronić go. Mimo to nie mógł nie zgodzić się, że był on ciekawy i z pewnością mógłby rozwiązać inne problemy, pomagając w sytuacjach, gdy należałoby się bronić, a różdżka okazałaby się niewystarczająca. Oczywiście była też magia bezróżdżkowa, ale ta wymagała wiele pracy, może nawet pewnych predyspozycji...
- Teoretycznie... - mruknął w kolejnej chwili zastanowienia, kiedy to wlepił wzrok w podłogę, rozprawiając nad czymś innym i parę sekund zastanawiając się, czy to warte wspomnienia. - Tylko... Myślałaś w takim razie o masowej produkcji w przyszłości? Wtedy tego typu broń mogłaby pojawić się po obu stronach potencjalnego... Konfliktu. A więc też po tej atakującej. Byłaby w tym wypadku dodatkowym dodatkiem, to znaczy luksusem, na który potencjalne ofiary często mogą nie móc sobie pozwolić? Mogłoby też nie spodobać się Ministerstwu i łatwo znaleźć się na liście produktów zakazanych, czy jak to się tam u nich nazywa.
Naprawdę nie chciał jej demotywować, jednak myśląc o przyszłości jej wynalazku, nie mógł nie natknąć się na parę problemów.
- No, chyba że nie wychodzisz myślami tak daleko i potrzebujesz dla... Siebie?
Zaraz podniósł na nią bardziej badawczy wzrok. Potrzebowała tego dla siebie? Do tej pory nawet nie przeszło mu to przez myśl. Do tej pory błądził po czysto teoretycznych wydarzeniach.
- Niby podręczniki do czarnej magii są trudniejsze do zdobycia, niż te zwykłe, ale nadal to o niebo prostsze, niż znalezienie wsparcia przy tworzeniu... Czegokolwiek. Nawet nie wiesz, ile razy wysyłali mnie do Edwards, jak coś mi-... Wybuchło - uciął nagle, orientując się, że być może się zagalopował.
Mimo wszystko nie mówił jeszcze Zofii o swoich pomysłach, czy wynalazkach i... Nie wiedział jeszcze, czy tego chce. Teraz już z paru powodów. Po pierwsze, oczywiste obawy. Po drugie, zdawało mu się, że jego projekty są albo prostsze, albo zdecydowanie bardziej powtarzalne. Ostatnio inspirował się tylko istniejącym już wynalazkiem i myślał, jak odtworzyć taki magiczny przedmiot... Ale to nie do końca legalne i z pewnością nie powinien się tym dzielić.
- No... Ale chyba to, co robisz, nie wybuchnie, więc nie masz się czym martwić - dodał zaraz pospiesznie.
Sam jednak miał trudną sytuację w domu i swego czasu nie był wolny od widoków przemocy, której musiał się przeciwstawiać. Starał się o tym nie myśleć, a pomysł Zofii mimo wszystko nie przywoływał mu na myśl tamtych chwil. Nie widział sposobu, w jaki w tamtym czasie wynalazek mógłby mu pomóc, czy uchronić go. Mimo to nie mógł nie zgodzić się, że był on ciekawy i z pewnością mógłby rozwiązać inne problemy, pomagając w sytuacjach, gdy należałoby się bronić, a różdżka okazałaby się niewystarczająca. Oczywiście była też magia bezróżdżkowa, ale ta wymagała wiele pracy, może nawet pewnych predyspozycji...
- Teoretycznie... - mruknął w kolejnej chwili zastanowienia, kiedy to wlepił wzrok w podłogę, rozprawiając nad czymś innym i parę sekund zastanawiając się, czy to warte wspomnienia. - Tylko... Myślałaś w takim razie o masowej produkcji w przyszłości? Wtedy tego typu broń mogłaby pojawić się po obu stronach potencjalnego... Konfliktu. A więc też po tej atakującej. Byłaby w tym wypadku dodatkowym dodatkiem, to znaczy luksusem, na który potencjalne ofiary często mogą nie móc sobie pozwolić? Mogłoby też nie spodobać się Ministerstwu i łatwo znaleźć się na liście produktów zakazanych, czy jak to się tam u nich nazywa.
Naprawdę nie chciał jej demotywować, jednak myśląc o przyszłości jej wynalazku, nie mógł nie natknąć się na parę problemów.
- No, chyba że nie wychodzisz myślami tak daleko i potrzebujesz dla... Siebie?
Zaraz podniósł na nią bardziej badawczy wzrok. Potrzebowała tego dla siebie? Do tej pory nawet nie przeszło mu to przez myśl. Do tej pory błądził po czysto teoretycznych wydarzeniach.
- Niby podręczniki do czarnej magii są trudniejsze do zdobycia, niż te zwykłe, ale nadal to o niebo prostsze, niż znalezienie wsparcia przy tworzeniu... Czegokolwiek. Nawet nie wiesz, ile razy wysyłali mnie do Edwards, jak coś mi-... Wybuchło - uciął nagle, orientując się, że być może się zagalopował.
Mimo wszystko nie mówił jeszcze Zofii o swoich pomysłach, czy wynalazkach i... Nie wiedział jeszcze, czy tego chce. Teraz już z paru powodów. Po pierwsze, oczywiste obawy. Po drugie, zdawało mu się, że jego projekty są albo prostsze, albo zdecydowanie bardziej powtarzalne. Ostatnio inspirował się tylko istniejącym już wynalazkiem i myślał, jak odtworzyć taki magiczny przedmiot... Ale to nie do końca legalne i z pewnością nie powinien się tym dzielić.
- No... Ale chyba to, co robisz, nie wybuchnie, więc nie masz się czym martwić - dodał zaraz pospiesznie.