21-09-2022, 02:00 AM
Zmarszczył lekko brwi spuszczając wzrok na swojego naleśnika.
- Ale to bardziej dżem... Sos? - odparł z naiwnym przekonaniem, że to zmieniało cokolwiek w oczach Yannisa.
Niesamowite, w jak wielu rzeczach się nie zgadzali, a i tak ciągnęło ich do siebie. Już nie wspominając o ilości nieporozumień... Jak to sprzed chwili.
- Jeżeli któryś z nas ma wyrobione pogardliwe spojrzenie, czy ton, to jednak ty - zauważył luźno pomiędzy kolejnymi gryzami.
To nawet nie tak, że tym razem chciał prowokować i się kłócić. Zdawało mu się, że stwierdza oczywiste fakty. Yannis był bystry, podobał mu się, zarówno z charakteru, jak i aparycji. Odpowiadało mu jego poczucie humoru... A w tym wszystkim miał też specjalne pokłady sił na pogardę - czasem skierowaną przeciwko Lucasowi, a częściej (a przynajmniej tak mu się zdawało) przeciwko całej reszcie. Zwłaszcza, gdy ktoś wygadywał jakieś niewiarygodne głupoty.
- A ja tylko myślę, że jeżeli możesz wybrać cokolwiek, to... No, owoce są takie zwyczajne.
Przy tym wszystkim żaden z ich naleśników nie był burgerem i to też zdawało się być problemem. W Hogwarcie mogli liczyć czasem na naleśniki jakiegoś rodzaju. Burgery odpadały. Dzisiejszy dzień był poniekąd stracony... Ale czego się nie robi dla crusha, do którego przyznać udało się po latach?
- Kiedy mówisz z sensem, to tak, dosyć - przyznał zerkając ku niemu.
No dobrze, nie zgadzali się często, ale to, co mówił było naprawdę ważne dla Lucasa! A wchodzenie z nim w dyskusję było przecież najlepszym dowodem na to, że szczerze słuchał tego, co mówił i angażował się w to. Proste.
- Dobre, ale i tak mi nie uwierzysz, nie? - zapytał od razu z uśmiechem.
Obaj mieli przecież powody, by być w pewnych kwestiach salty.
- Ale to bardziej dżem... Sos? - odparł z naiwnym przekonaniem, że to zmieniało cokolwiek w oczach Yannisa.
Niesamowite, w jak wielu rzeczach się nie zgadzali, a i tak ciągnęło ich do siebie. Już nie wspominając o ilości nieporozumień... Jak to sprzed chwili.
- Jeżeli któryś z nas ma wyrobione pogardliwe spojrzenie, czy ton, to jednak ty - zauważył luźno pomiędzy kolejnymi gryzami.
To nawet nie tak, że tym razem chciał prowokować i się kłócić. Zdawało mu się, że stwierdza oczywiste fakty. Yannis był bystry, podobał mu się, zarówno z charakteru, jak i aparycji. Odpowiadało mu jego poczucie humoru... A w tym wszystkim miał też specjalne pokłady sił na pogardę - czasem skierowaną przeciwko Lucasowi, a częściej (a przynajmniej tak mu się zdawało) przeciwko całej reszcie. Zwłaszcza, gdy ktoś wygadywał jakieś niewiarygodne głupoty.
- A ja tylko myślę, że jeżeli możesz wybrać cokolwiek, to... No, owoce są takie zwyczajne.
Przy tym wszystkim żaden z ich naleśników nie był burgerem i to też zdawało się być problemem. W Hogwarcie mogli liczyć czasem na naleśniki jakiegoś rodzaju. Burgery odpadały. Dzisiejszy dzień był poniekąd stracony... Ale czego się nie robi dla crusha, do którego przyznać udało się po latach?
- Kiedy mówisz z sensem, to tak, dosyć - przyznał zerkając ku niemu.
No dobrze, nie zgadzali się często, ale to, co mówił było naprawdę ważne dla Lucasa! A wchodzenie z nim w dyskusję było przecież najlepszym dowodem na to, że szczerze słuchał tego, co mówił i angażował się w to. Proste.
- Dobre, ale i tak mi nie uwierzysz, nie? - zapytał od razu z uśmiechem.
Obaj mieli przecież powody, by być w pewnych kwestiach salty.