05-02-2021, 10:31 PM
Jakby Cass powitała go w samym szlafroku, to Teddy chyba bardziej przejąłby się tym, że może dziewczę zmarznąć, niż tym że faktycznie poza tym skrawkiem materiału nie ma na sobie nic więcej. Właściwie patrząc na jej piżamkę mógł obawiać się o to samo, bo ten cienki materiał chyba niewiele chronił przed chłodem. Może gdyby dłużej stali w tym deszczyku, to Gilmore wyraziłby swoje zmartwienie jej ewentualnym przeziębieniem.
- Też czasem zapominam jak duże odległości nas dzielą, w szkole zdecydowanie się tego nie pamięta, bo tam to zaledwie kilka pięter. Całe szczęście pociąg miał wygodne siedzenia i przedział miałem praktycznie dla siebie. - Choć to nie pierwszy raz, jak odwiedzał Cass, to był to pierwszy raz, kiedy robił to sam, więc też inaczej odbierał odległość. Całkiem inaczej było jechać samochodem z całą rodziną, kiedy to i oni postanowili skorzystać z wakacji i wybrać się na kilkudniowy wyjazd, przy okazji podrzucając syna do domu przyjaciółki, a całkiem inaczej było wybrać się w podróż, niczym Frodo Baggins z mugolskich książek fantastycznych.
Nie protestował, kiedy został pociągnięty do kuchni, gdzie wspaniałe zapachy tylko nabrały na sile, przyjemnie drażniąc zmysł powonienia. Aż poczuł, jak robi się głodny. Usiadł przy już zastawionym stole, mając przed sobą same pyszności, tylko czekające na atak widelca.
- Pachnie wyśmienicie, dziękuję! I zaklepuję rolę zmywarki po śniadaniu, pani się już narobiła, a Cass na pewno ma umówione spotkanie ze szczotką. - Zaśmiał się krótko, szturchając przyjaciółkę lekko, w rozbawieniu. Oczywiście żartował, nie miał nic przeciwko jej potarganym włosom ani nic z tych rzeczy. Ale pozmywać po śniadaniu na prawdę chciał, bo przecież wypadało podziękować za gościnę choćby w formie pomocy.
Bez skrępowania nałożył sobie wstępną porcję na talerz, czując jak żołądek już zaczyna domagać się tak fantastycznego śniadanka.
- W sumie ciężko powiedzieć jak, bo większość przespałem. - cóż, jechał całą noc, więc jak tylko słońce zaszło za horyzont, Teddy padł. Zajął całe siedzisko w przedziale, własnego plecaka używając jako poduszki i obudził się, jak pierwsze promyki słońca zaczęły łaskotać go w nos. - Ale zdecydowanie było to ekscytujące przeżycie! Pierwszy raz jechałem tyle godzin bez towarzysza do rozmów, więc obserwowałem zmieniający się za oknem krajobraz. Było w tym coś fascynującego. - Niby mógł zagadać do współpasażera, gdyby ten nie chrapał w najlepsze nawet, kiedy Gilmore już wysiadał. - W pociągu do Hogwartu jakoś nigdy nie miałem czasu na obserwację widoków. Ale opowiadaj, jak ci minęły wakacje! Wybrałyście się gdzieś razem? Pytająco spojrzał na mamę Cass i na samą Cass, zajadając się ze smakiem idealnie przypieczonym tostem.
- Też czasem zapominam jak duże odległości nas dzielą, w szkole zdecydowanie się tego nie pamięta, bo tam to zaledwie kilka pięter. Całe szczęście pociąg miał wygodne siedzenia i przedział miałem praktycznie dla siebie. - Choć to nie pierwszy raz, jak odwiedzał Cass, to był to pierwszy raz, kiedy robił to sam, więc też inaczej odbierał odległość. Całkiem inaczej było jechać samochodem z całą rodziną, kiedy to i oni postanowili skorzystać z wakacji i wybrać się na kilkudniowy wyjazd, przy okazji podrzucając syna do domu przyjaciółki, a całkiem inaczej było wybrać się w podróż, niczym Frodo Baggins z mugolskich książek fantastycznych.
Nie protestował, kiedy został pociągnięty do kuchni, gdzie wspaniałe zapachy tylko nabrały na sile, przyjemnie drażniąc zmysł powonienia. Aż poczuł, jak robi się głodny. Usiadł przy już zastawionym stole, mając przed sobą same pyszności, tylko czekające na atak widelca.
- Pachnie wyśmienicie, dziękuję! I zaklepuję rolę zmywarki po śniadaniu, pani się już narobiła, a Cass na pewno ma umówione spotkanie ze szczotką. - Zaśmiał się krótko, szturchając przyjaciółkę lekko, w rozbawieniu. Oczywiście żartował, nie miał nic przeciwko jej potarganym włosom ani nic z tych rzeczy. Ale pozmywać po śniadaniu na prawdę chciał, bo przecież wypadało podziękować za gościnę choćby w formie pomocy.
Bez skrępowania nałożył sobie wstępną porcję na talerz, czując jak żołądek już zaczyna domagać się tak fantastycznego śniadanka.
- W sumie ciężko powiedzieć jak, bo większość przespałem. - cóż, jechał całą noc, więc jak tylko słońce zaszło za horyzont, Teddy padł. Zajął całe siedzisko w przedziale, własnego plecaka używając jako poduszki i obudził się, jak pierwsze promyki słońca zaczęły łaskotać go w nos. - Ale zdecydowanie było to ekscytujące przeżycie! Pierwszy raz jechałem tyle godzin bez towarzysza do rozmów, więc obserwowałem zmieniający się za oknem krajobraz. Było w tym coś fascynującego. - Niby mógł zagadać do współpasażera, gdyby ten nie chrapał w najlepsze nawet, kiedy Gilmore już wysiadał. - W pociągu do Hogwartu jakoś nigdy nie miałem czasu na obserwację widoków. Ale opowiadaj, jak ci minęły wakacje! Wybrałyście się gdzieś razem? Pytająco spojrzał na mamę Cass i na samą Cass, zajadając się ze smakiem idealnie przypieczonym tostem.