03-10-2022, 01:08 AM
U każdej względnie normalnej osoby można znaleźć ten głosik z tyłu głowy, który stanowi instynkt samozachowawczy. Philip zdecydowanie słyszał każdy sygnał do odwrotu. Problem polegał na tym, że bardzo umyślnie starał się go zagłuszyć, robiąc i mówiąc rzeczy, zanim głosik zdołał się przebić.
Tak, wiedział, że starcie z Alexem było beznadziejnie głupim pomysłem. Być może to wcale nie pierwszy raz, kiedy sam robił sobie problemy w podobny sposób, ale nigdy wcześniej nie chodziło o kogoś z taką reputacją. Najwyraźniej musiał być ten pierwszy raz, a jeśli tylko system edukacji pozwoli sobie wypchnąć takiego Dickmana w świat, to ostatnia szansa... Której Philip nadal nie powinien się podejmować, ale z jakiegoś powodu chciał. Może ten typ zaczął działać mu na nerwy. Takich, którzy myślą, że wszystko im wolno. Takich, którzy czerpią z życia tyle, ile tylko są w stanie zagarnąć. Wreszcie takich, którzy mają go za nic.
- Na razie świetnie się bawię i to twoim kosztem. Jakie to uczucie? - spytał od razu, prowokującym tonem, a na jego twarz wkradł się nawet lekki uśmiech.
W chwilę potem pojawiły się myśli.
Po co mu to? Dlaczego to zrobił? Dlaczego to powiedział? I jak bardzo źle na tym wyjdzie?
Powinien się zamknąć.
- Właśnie chyba strzępiłeś już język... Wiesz, mówiąc mi, co byś powiedział, ale że ostatecznie nie warto.
Doskonale wiedział, co Alex miał na myśli. Wiedział też, jaki efekt chciał wywołać i tym bardziej planował tu zostać.
- Możemy zacząć od minus piętnastu, a potem zobaczymy, bo jeszcze nie zacząłem być wkurwiającym gnojem.
I tu faktycznie mówił prawdę. W tym aspekcie było go stać na naprawdę wiele, o czym Alex zwykle nie miałby szans się przekonać. Był w końcu... No, Alexem. Postrachem. Philip zdecydowanie powinien był co najwyżej rzucić na głos parę ujemnych punktów i iść dalej, ale zachciało mu się popisywać przed samym sobą. Miał sobie coś do udowodnienia, choć jeszcze nie do końca wiedział, co to takiego.
/zt wsyscy - przedawnienie
Tak, wiedział, że starcie z Alexem było beznadziejnie głupim pomysłem. Być może to wcale nie pierwszy raz, kiedy sam robił sobie problemy w podobny sposób, ale nigdy wcześniej nie chodziło o kogoś z taką reputacją. Najwyraźniej musiał być ten pierwszy raz, a jeśli tylko system edukacji pozwoli sobie wypchnąć takiego Dickmana w świat, to ostatnia szansa... Której Philip nadal nie powinien się podejmować, ale z jakiegoś powodu chciał. Może ten typ zaczął działać mu na nerwy. Takich, którzy myślą, że wszystko im wolno. Takich, którzy czerpią z życia tyle, ile tylko są w stanie zagarnąć. Wreszcie takich, którzy mają go za nic.
- Na razie świetnie się bawię i to twoim kosztem. Jakie to uczucie? - spytał od razu, prowokującym tonem, a na jego twarz wkradł się nawet lekki uśmiech.
W chwilę potem pojawiły się myśli.
Po co mu to? Dlaczego to zrobił? Dlaczego to powiedział? I jak bardzo źle na tym wyjdzie?
Powinien się zamknąć.
- Właśnie chyba strzępiłeś już język... Wiesz, mówiąc mi, co byś powiedział, ale że ostatecznie nie warto.
Doskonale wiedział, co Alex miał na myśli. Wiedział też, jaki efekt chciał wywołać i tym bardziej planował tu zostać.
- Możemy zacząć od minus piętnastu, a potem zobaczymy, bo jeszcze nie zacząłem być wkurwiającym gnojem.
I tu faktycznie mówił prawdę. W tym aspekcie było go stać na naprawdę wiele, o czym Alex zwykle nie miałby szans się przekonać. Był w końcu... No, Alexem. Postrachem. Philip zdecydowanie powinien był co najwyżej rzucić na głos parę ujemnych punktów i iść dalej, ale zachciało mu się popisywać przed samym sobą. Miał sobie coś do udowodnienia, choć jeszcze nie do końca wiedział, co to takiego.