22-12-2022, 02:43 AM
Pomimo lekarstw, Aaron nadal był sobą. Natury człowieka nie dało się tak łatwo zmienić, zresztą on sam zmian nigdy nie pragnął. Był jaki był i to właśnie ta osobowość miała mu pomóc w osiągnięciu tego, co sobie postanowił. Jego rodzina ostatecznie miała się przekonać, jak bardzo gardził jej głową pragnąć, by została odcięta.
Nic dziwnego, że nawet w przypadku odpowiedzi wszystko musiało być po staremu. Gdzieś tam cichy głosik w głowie powtarzał mu, że ciągłe prowokowanie Leightona przyniesie ostatecznie odpowiednie efekty, dlatego słuchał go, drażniąc się z nim nawet teraz, kiedy leżał w skrzydle szpitalnym, w którym na dobrą sprawę nie chciał być.
-Miły jak zawsze. Powinieneś mieć więcej wyrozumiałości dla poszkodowanego. Nie wiem, w takich sytuacjach ludzie chyba współczują, co? - skomentował, jawnie jak najbardziej się nabijając. Nie lubił, kiedy ludzie się nad nim użalać i Philip nieświadomy, złapał u niego kolejnego plusa.
-Wyglądało to trochę inaczej, Leighton. Obaj wiemy, że miałeś z nim takie szanse, jak mrówka w starciu z butem. Jesteś masochistą? Bo jeśli tak, to wiele wyjaśnia - odpowiedział, nie spuszczając z niego spojrzenia. W przeciwieństwie do chłopaka nie miał oporów przed wgapianiem się w niego.
-Nie lubię idiotów atakujących słabszych, tak po prostu - dodał, gwoli wyjaśnienia. Proszę, nawet on potrafił to robić. - Co chciałeś osiągnąć, hm? A może liczyłeś, że się zjawię niczym rycerz, o damo?
Nic dziwnego, że nawet w przypadku odpowiedzi wszystko musiało być po staremu. Gdzieś tam cichy głosik w głowie powtarzał mu, że ciągłe prowokowanie Leightona przyniesie ostatecznie odpowiednie efekty, dlatego słuchał go, drażniąc się z nim nawet teraz, kiedy leżał w skrzydle szpitalnym, w którym na dobrą sprawę nie chciał być.
-Miły jak zawsze. Powinieneś mieć więcej wyrozumiałości dla poszkodowanego. Nie wiem, w takich sytuacjach ludzie chyba współczują, co? - skomentował, jawnie jak najbardziej się nabijając. Nie lubił, kiedy ludzie się nad nim użalać i Philip nieświadomy, złapał u niego kolejnego plusa.
-Wyglądało to trochę inaczej, Leighton. Obaj wiemy, że miałeś z nim takie szanse, jak mrówka w starciu z butem. Jesteś masochistą? Bo jeśli tak, to wiele wyjaśnia - odpowiedział, nie spuszczając z niego spojrzenia. W przeciwieństwie do chłopaka nie miał oporów przed wgapianiem się w niego.
-Nie lubię idiotów atakujących słabszych, tak po prostu - dodał, gwoli wyjaśnienia. Proszę, nawet on potrafił to robić. - Co chciałeś osiągnąć, hm? A może liczyłeś, że się zjawię niczym rycerz, o damo?