22-12-2022, 03:03 AM
Miał wrażenie, że łóżka były tutaj wyjątkowo mało wygodne. Kiedy tylko ostatecznie przeminął sen, a eliksir, który dostał powoli przestawał działać sprawiając, że jego ciało było jakieś dziwnie wrażliwe (wolał nie myśleć co by się działo gdyby reagował tak w innych okolicznościach, cechując się nadwrażliwością), odczuł dotkliwie, że wygnieciony przez inne ciała materac, miał spore defekty w postaci sprężyn wbijających się nie tam, gdzie powinny. Irytujące na tyle, że musiał się obrócić na bok, byleby tylko znaleźć pozycję, w której mógł bezczelnie wpatrywać się w Philipa, ale nie stracić przy tym czucia w kręgosłupie.
Rejestrowanie zmieniającej się mimiki twarzy młodszego chłopaka było bowiem dla niego nad wyraz ważne i nie chciał, by dyskomfort zakłócał cokolwiek.
-Jesteś bezlitosny. Jeszcze chwila, a poczuję się urażony twoimi słowami - rzucił, nie rezygnując ze swojego jestestwa. Philip był jaki był, podobnie rzecz miała się z Moonem. I chociaż niektórzy potraktowaliby słowa prefekta jako mało przyjemne, Ślizgon uważał za spore osiągnięcie, że w ogóle z nim gadał. Wszak tak miał go unikać!
Milczał przez chwilę pozwalając mu dokończyć. Jego twarz stała się dziwnie bez wyrazu, chociaż w ciemnych oczach czaiły się iskierki.
-Czy ty masz do mnie pretensje o moje "wyjebanie"? Wydaje mi się Leighton, że ostatnim razem sam poprosiłeś mnie, żebym dał ci spokój. Czyżby jednak nie o to ci chodziło? - zainteresował się. Miał zamiar wymusić na nim powiedzenie tego, o czym Moon przekonany był już dawno. Że powiedział to tylko po to, by coś powiedzieć. - A to był mój konflikt. Stał się nim w momencie, w którym wziąłeś w nim udział - dodał, lekko wzruszając ramionami.
Rejestrowanie zmieniającej się mimiki twarzy młodszego chłopaka było bowiem dla niego nad wyraz ważne i nie chciał, by dyskomfort zakłócał cokolwiek.
-Jesteś bezlitosny. Jeszcze chwila, a poczuję się urażony twoimi słowami - rzucił, nie rezygnując ze swojego jestestwa. Philip był jaki był, podobnie rzecz miała się z Moonem. I chociaż niektórzy potraktowaliby słowa prefekta jako mało przyjemne, Ślizgon uważał za spore osiągnięcie, że w ogóle z nim gadał. Wszak tak miał go unikać!
Milczał przez chwilę pozwalając mu dokończyć. Jego twarz stała się dziwnie bez wyrazu, chociaż w ciemnych oczach czaiły się iskierki.
-Czy ty masz do mnie pretensje o moje "wyjebanie"? Wydaje mi się Leighton, że ostatnim razem sam poprosiłeś mnie, żebym dał ci spokój. Czyżby jednak nie o to ci chodziło? - zainteresował się. Miał zamiar wymusić na nim powiedzenie tego, o czym Moon przekonany był już dawno. Że powiedział to tylko po to, by coś powiedzieć. - A to był mój konflikt. Stał się nim w momencie, w którym wziąłeś w nim udział - dodał, lekko wzruszając ramionami.