22-12-2022, 03:40 AM
Otworzył usta, by odpowiedzieć od razu, ale to tylko kolejny moment, kiedy udało mu się go zagiąć. Nawet teraz, kiedy teoretycznie Philip powinien mieć jakąkolwiek szansę na zdobycie przewagi.
- Nie moja wina, że wylądowałeś w ciemnej sali, a ostatnim razem, jak cię widziałeś, wyglądałeś jeszcze bardziej chujowo, niż teraz...
Nie to, żeby wyglądał teraz aż tak źle... Co gorsza, przeszło mu to nawet przez myśl i dla odmiany przewrócił oczami nie na wypowiedź Aarona, a w reakcji na własne myśli, które zdecydowanie mu nie pasowały.
- Ooo, jasne. Bo wcale to nie tak, że przed tym, jak tu przyszedłem, ty polazłeś za mną i jakoś nie wyszło ci odwalenie się, kiedy mówiłem ci, że to nie twoja sprawa...
Tego akurat był pewien - to Aaron przerwał ciszę między nimi. Niestety był też pewien, że nie był na niego o to całkowicie zły.
Zaraz jednak bardziej urażony, wstał i nieco poważniej rozważał inne opcje. Chętnie pyrgnąłby go teraz w któreś z miejsc, gdzie oberwał. Obróciłby się i wyszedł - może to miałoby niezły efekt.
Zamiast tego stał jednak i ledwie na chwilę zacisnął dłonie w pięści, szukając sposoby na znalezienie upustu dla swoich emocji.
- Kurwa, jak oberwałeś, to mógłbyś pięć minut nie być skończonym chujem i... - zaczął, unosząc lekko ręce, tak jakby trzymał w nich teraz niewidzialne pudełko, ale zaraz opuścił je kończąc na kolejnym niedopowiedzeniu.
Co gorsza, musiał dokończyć myśl - w końcu Aaron już zwrócił mu w głupi sposób uwagę na wszelkie niedociągnięcia.
- Skoro chciałeś tylko kolejnego idioty do, nie wiem, do... Nie wiem, kurwa, przeruchania, czy co-... Nie...
Trzeba było wyjść.
- Ja pierdolę, nie o to chodzi, po prostu... No bo, po chuj się wpierdalasz, jak w sumie ja-... Nic. Nic cię nie obchodzi, po prostu robisz, co chcesz i... I myślisz, że wszystko możesz, że jesteś taki super, a potem okazuje się, że nie, bo dostajesz na ryj i to bez najmniejszego powodu, bo nawet nie powinno cię tam być, trzeba było iść dalej?
- Nie moja wina, że wylądowałeś w ciemnej sali, a ostatnim razem, jak cię widziałeś, wyglądałeś jeszcze bardziej chujowo, niż teraz...
Nie to, żeby wyglądał teraz aż tak źle... Co gorsza, przeszło mu to nawet przez myśl i dla odmiany przewrócił oczami nie na wypowiedź Aarona, a w reakcji na własne myśli, które zdecydowanie mu nie pasowały.
- Ooo, jasne. Bo wcale to nie tak, że przed tym, jak tu przyszedłem, ty polazłeś za mną i jakoś nie wyszło ci odwalenie się, kiedy mówiłem ci, że to nie twoja sprawa...
Tego akurat był pewien - to Aaron przerwał ciszę między nimi. Niestety był też pewien, że nie był na niego o to całkowicie zły.
Zaraz jednak bardziej urażony, wstał i nieco poważniej rozważał inne opcje. Chętnie pyrgnąłby go teraz w któreś z miejsc, gdzie oberwał. Obróciłby się i wyszedł - może to miałoby niezły efekt.
Zamiast tego stał jednak i ledwie na chwilę zacisnął dłonie w pięści, szukając sposoby na znalezienie upustu dla swoich emocji.
- Kurwa, jak oberwałeś, to mógłbyś pięć minut nie być skończonym chujem i... - zaczął, unosząc lekko ręce, tak jakby trzymał w nich teraz niewidzialne pudełko, ale zaraz opuścił je kończąc na kolejnym niedopowiedzeniu.
Co gorsza, musiał dokończyć myśl - w końcu Aaron już zwrócił mu w głupi sposób uwagę na wszelkie niedociągnięcia.
- Skoro chciałeś tylko kolejnego idioty do, nie wiem, do... Nie wiem, kurwa, przeruchania, czy co-... Nie...
Trzeba było wyjść.
- Ja pierdolę, nie o to chodzi, po prostu... No bo, po chuj się wpierdalasz, jak w sumie ja-... Nic. Nic cię nie obchodzi, po prostu robisz, co chcesz i... I myślisz, że wszystko możesz, że jesteś taki super, a potem okazuje się, że nie, bo dostajesz na ryj i to bez najmniejszego powodu, bo nawet nie powinno cię tam być, trzeba było iść dalej?