22-12-2022, 03:57 AM
-Nie moja wina, że postanowiłeś przyjść do tej ciemnej sali - odparł, jak zawsze pewny siebie. Miał zamiar udowodnić Philipowi, że miał rację, ma ją i będzie miał, bo taki już był. - Subtelny jak zawsze. Pragnę przypomnieć, że dla tego chujowego widoku tutaj przyszedłeś, hm? - skomentował, a jeden z kącików ust powędrował ku górze. Starał się nie uśmiechać, ale niektóre aspekty tej rozmowy bawiły go zapewne bardziej, niż powinny. Istniała spora szansa, że gdyby tylko się zaśmiał, Leighton przywaliłby mu krzesłem, a na uniki Moon specjalnie siły nie miał, a i jego zwinność póki co szwankowała. Czuł się trochę jak kaleka, co nijak nie przypadło mu do gustu. Jak dobrze, że chociaż umysł sprawność odzyskał i nie pierdolił bez sensu jakby mógł, gdyby wlano w niego więcej eliksiru przeciwbólowego.
-Pudło, nie polazłem za tobą. Czysty przypadek. Niemal jak jeden z tych, które miały miejsce, kiedy ty w przeszłości trafiałeś na mnie. Zabawne, co… te wszystkie przypadki - odparł. Ile to razy Philip zarzekał się, że wcale za Aaronem nie szedł? wiele razy mieli o tym pogadankę z tą teraz różnicą, że Moon faktycznie a prefektem nie szedł i tylko zrządzenie losu sprawiło, że pojawił się przy nim w momencie, kiedy ten, niezależnie od tego czy chciał się przyznać, czy nie, go potrzebował.
Obserwował go spokojnie, kiedy wstał. Zlustrował przy okazji jego ciało, jakby chciał się upewnić, że nic mu nie było. Pewnie gdyby umierał, to by się nie przyznał.
-Zupełnie jakby łomot miał sprawić, że stanę się aniołkiem. Zresztą Leighton, kogo chcesz oszukać. To właśnie ta moja dupkowatość sprawia, że cię do mnie ciągnie - pokusił się o subtelny i wcale nie narcystyczny komentarz. Ale skoro on nie chciał mówić na głos, zrobi to za niego Aaron, który jakoś nie widział powodów by pewne rzeczy zatajać, skoro wiedzieli o nich obaj.
-Przeruchania… to jakieś twoje ukryte marzenia? Ale pomyśl, Philip, czy gdybym naprawdę chciał tylko idioty do przeruchania już dawno bym go nie przeruchał? - spytał, całkiem poważnie, biorąc pod uwagę, że wcześniej w wielu miejscach się droczył. -Naprawdę myślisz, że gdyby chodziło tylko o to, już dawno nie wziąłbym tego, co, jak sugerujesz, tylko chciałem? - dodał, wlepiając w niego twarde spojrzenie ciemnych tęczówek.
-Podobno jesteś inteligentny, to rusz głową, Leighton. Moja szwankuje, ale twoja zdaje się byc sprawna. Odpowiedz sobie na pytanie czemu ktoś chciałby się wpierdalać w sprawy kogoś, chociaż nie powinien i chociaż nie robi tego nigdy?
-Pudło, nie polazłem za tobą. Czysty przypadek. Niemal jak jeden z tych, które miały miejsce, kiedy ty w przeszłości trafiałeś na mnie. Zabawne, co… te wszystkie przypadki - odparł. Ile to razy Philip zarzekał się, że wcale za Aaronem nie szedł? wiele razy mieli o tym pogadankę z tą teraz różnicą, że Moon faktycznie a prefektem nie szedł i tylko zrządzenie losu sprawiło, że pojawił się przy nim w momencie, kiedy ten, niezależnie od tego czy chciał się przyznać, czy nie, go potrzebował.
Obserwował go spokojnie, kiedy wstał. Zlustrował przy okazji jego ciało, jakby chciał się upewnić, że nic mu nie było. Pewnie gdyby umierał, to by się nie przyznał.
-Zupełnie jakby łomot miał sprawić, że stanę się aniołkiem. Zresztą Leighton, kogo chcesz oszukać. To właśnie ta moja dupkowatość sprawia, że cię do mnie ciągnie - pokusił się o subtelny i wcale nie narcystyczny komentarz. Ale skoro on nie chciał mówić na głos, zrobi to za niego Aaron, który jakoś nie widział powodów by pewne rzeczy zatajać, skoro wiedzieli o nich obaj.
-Przeruchania… to jakieś twoje ukryte marzenia? Ale pomyśl, Philip, czy gdybym naprawdę chciał tylko idioty do przeruchania już dawno bym go nie przeruchał? - spytał, całkiem poważnie, biorąc pod uwagę, że wcześniej w wielu miejscach się droczył. -Naprawdę myślisz, że gdyby chodziło tylko o to, już dawno nie wziąłbym tego, co, jak sugerujesz, tylko chciałem? - dodał, wlepiając w niego twarde spojrzenie ciemnych tęczówek.
-Podobno jesteś inteligentny, to rusz głową, Leighton. Moja szwankuje, ale twoja zdaje się byc sprawna. Odpowiedz sobie na pytanie czemu ktoś chciałby się wpierdalać w sprawy kogoś, chociaż nie powinien i chociaż nie robi tego nigdy?