22-12-2022, 04:09 AM
- Przyszedłem zobaczyć, jak bardzo durniem byłeś i czy jeszcze w ogóle będziesz po tym wszystkim... Tyle - mruknął, wzruszając ramionami, zupełnie jakby miało to być przekonujące.
Obaj wiedzieli, że to wcale nie tyle, ale Philip był wystarczająco uparty, by dalej trzymać się przy swoim. Nawet jeśli w tej chwili robił to wyjątkowo nieudolnie.
Kolejny z komentarzy postanowił przemilczeć. Po raz kolejny znalazł się na przegranej pozycji. Wciąż sądził, że zbieg okoliczności byłby zbyt duży. Aaron nie mógł tak po prostu na niego wpaść... Z drugiej jednak strony, nie chciał przyznawać się, że być może zdarzyło mu się kiedyś za nim podążyć. Tu wygrał i zamknął temat.
- Nie? - prychnął w odpowiedzi na jego dalsze sugestie, zupełnie jakby to było oczywiste. - Na przykład nie, bo jakbyś spróbował, skończyłbyś gorzej niż teraz?
Ponownie obaj musieli wiedzieć, że wcale by tak nie było, ale czym miał się bronić, jak nie groźbami bez pokrycia? Czym miał bronić resztki swojej godności, które tak uparcie składał do kupy po każdej rozmowie z Moonem? A przynajmniej właśnie tak się czuł.
- E, żeby mnie wkurwić? Żeby pokazać, jaki jesteś zajebisty? I to tak słabo wyszło tym razem, wiesz? - odparł takim tonem, jakby był absolutnie pewien swojej racji. Były rzeczy, w które chciał wierzyć, ale już dawno zabronił sobie na dopowiadanie zbyt wielu pozytywnych rzeczy do ich relacji. Teraz widział wszystko w najbardziej negatywny sposób.
- Albo co, bo się nudzisz i szukasz zamieszania?
Obaj wiedzieli, że to wcale nie tyle, ale Philip był wystarczająco uparty, by dalej trzymać się przy swoim. Nawet jeśli w tej chwili robił to wyjątkowo nieudolnie.
Kolejny z komentarzy postanowił przemilczeć. Po raz kolejny znalazł się na przegranej pozycji. Wciąż sądził, że zbieg okoliczności byłby zbyt duży. Aaron nie mógł tak po prostu na niego wpaść... Z drugiej jednak strony, nie chciał przyznawać się, że być może zdarzyło mu się kiedyś za nim podążyć. Tu wygrał i zamknął temat.
- Nie? - prychnął w odpowiedzi na jego dalsze sugestie, zupełnie jakby to było oczywiste. - Na przykład nie, bo jakbyś spróbował, skończyłbyś gorzej niż teraz?
Ponownie obaj musieli wiedzieć, że wcale by tak nie było, ale czym miał się bronić, jak nie groźbami bez pokrycia? Czym miał bronić resztki swojej godności, które tak uparcie składał do kupy po każdej rozmowie z Moonem? A przynajmniej właśnie tak się czuł.
- E, żeby mnie wkurwić? Żeby pokazać, jaki jesteś zajebisty? I to tak słabo wyszło tym razem, wiesz? - odparł takim tonem, jakby był absolutnie pewien swojej racji. Były rzeczy, w które chciał wierzyć, ale już dawno zabronił sobie na dopowiadanie zbyt wielu pozytywnych rzeczy do ich relacji. Teraz widział wszystko w najbardziej negatywny sposób.
- Albo co, bo się nudzisz i szukasz zamieszania?