22-12-2022, 04:54 AM
- Bo... Nie wiem, może mam wtedy lepsze rzeczy do roboty? Wiesz, lekcje? Śniadanie? Ty na przykład pewnie dostaniesz tu jakąś suchą bułkę, czy coś podobnego...
Tak, chciał brzmieć złośliwie, ale przy tym złapał się na myśleniu, że nie chciałby, aby Aaron żył z rana o suchej bułce. Chociaż z drugiej strony chyba posiłki w Skrzydle Szpitalnym zwykle nie były tak złe. Były tylko okrojone, z wiadomych powodów.
Zaraz splótł ręce na piersi, zupełnie jakby w tym momencie obraził się na Moona jeszcze bardziej niż dotychczas. Być może nawet coś w tym było. Mówił przecież coraz bardziej niewygodne rzeczy.
- Nie mogłem spać - przyznał tym razem w pełni szczerze, choć niechętnie.
Już wyliczał sobie w głowie wszystkie możliwe odpowiedzi Aarona. Musiał wykorzystać to przeciwko niemu...
- Mojego dziwnego widzimisię... - powtórzył przedrzeźniając przy tym jego ton. - Ta, bo to strasznie dziwne, jak ktoś ma dosyć być... Nieważne. I tak wiesz lepiej, nie?
Jak ktoś ma być traktowany w ten sposób... Ale Aaron by tego nie zrozumiał, prawda? Albo może by go wyśmiał? Albo i to obróciłby przeciwko niemu? Po co w ogóle się starał.
Ścisnął ręce nieco ciaśniej w splocie, znów czując to charakterystyczne uderzenie stresu, kiedy Aaron sugerował mu coś, co tak naprawdę chciałby usłyszeć... A raczej mówił to zupełnie wprost, tylko Philip musiał przesiać to przez swój dziwny filtr, po którym dekodował zupełnie prostą informację.
- Nie no, ale zajebiście jest być wyróżnionym, czy coś... Ja i pół szkoły, nie? Zajebiste zainteresowanie. Zajebista zabawa. Tylko że dla jednej strony, nie? - mówiąc to odwrócił wzrok, a jego ton dla odmiany przybrał smutną nutę.
Tak, chciał brzmieć złośliwie, ale przy tym złapał się na myśleniu, że nie chciałby, aby Aaron żył z rana o suchej bułce. Chociaż z drugiej strony chyba posiłki w Skrzydle Szpitalnym zwykle nie były tak złe. Były tylko okrojone, z wiadomych powodów.
Zaraz splótł ręce na piersi, zupełnie jakby w tym momencie obraził się na Moona jeszcze bardziej niż dotychczas. Być może nawet coś w tym było. Mówił przecież coraz bardziej niewygodne rzeczy.
- Nie mogłem spać - przyznał tym razem w pełni szczerze, choć niechętnie.
Już wyliczał sobie w głowie wszystkie możliwe odpowiedzi Aarona. Musiał wykorzystać to przeciwko niemu...
- Mojego dziwnego widzimisię... - powtórzył przedrzeźniając przy tym jego ton. - Ta, bo to strasznie dziwne, jak ktoś ma dosyć być... Nieważne. I tak wiesz lepiej, nie?
Jak ktoś ma być traktowany w ten sposób... Ale Aaron by tego nie zrozumiał, prawda? Albo może by go wyśmiał? Albo i to obróciłby przeciwko niemu? Po co w ogóle się starał.
Ścisnął ręce nieco ciaśniej w splocie, znów czując to charakterystyczne uderzenie stresu, kiedy Aaron sugerował mu coś, co tak naprawdę chciałby usłyszeć... A raczej mówił to zupełnie wprost, tylko Philip musiał przesiać to przez swój dziwny filtr, po którym dekodował zupełnie prostą informację.
- Nie no, ale zajebiście jest być wyróżnionym, czy coś... Ja i pół szkoły, nie? Zajebiste zainteresowanie. Zajebista zabawa. Tylko że dla jednej strony, nie? - mówiąc to odwrócił wzrok, a jego ton dla odmiany przybrał smutną nutę.