26-12-2022, 01:12 AM
-Jesteś dla siebie zbyt krytyczny, Leighton. Zastanów się czy to cecha odpowiednia dla prefekta. Jak inni mają cię szanować, skoro nie jesteś tak pewny siebie jak próbujesz być - zauważył. Jeszcze trochę, a będzie robił za jego psychologa, który niemal siłą, przynajmniej słowną (jeszcze) zmusza go do zmiany swojego nastawienia. - Przyznanie się do czegoś nie uwłacza. No, przynajmniej w przypadku innych - dodał. Bo on do niczego, a już z pewnością wszystkiego, nie miał najmniejszego zamiaru się przyznawać. On w oczach innych był zagadką i jakoś nie na rękę było mu zmienianie tego.
-Nie muszę mieć. Chociaż… w sumie to mam - powiedział i ponownie kącik jego ust powędrował ku górze. Miał jego uwagę i fakt, że tu siedział. Miał rozmowę, chociaż nie do końca taką jaka była mu na rękę, ale zawsze to postęp. Po dzisiejszej nocy Philip z pewnością nie będzie chciał, aby Moon go unikał, czy to mu się podobało czy nie.
Uśmiechnął się lekko.
-A może najbardziej nie podoba ci się to, że nie byłeś na jej miejscu, hm? Bo teraz mówimy o jednej pannie. Skoro już robi się melodramatycznie powiedz, Leighton… chciałbyś, żeby moje ręce wodziły po twoim ciele? Ponownie? - spytał. Mógł wyjść na dupka, ba, on nim był. Ale wiedział, że to właśnie w rozdrażnieniu Leighton był w stanie powiedzieć najwięcej. Kiedy był spokojny ukrywanie przychodziło mu z jeszcze większą łatwością.
-Dałem ci już kilka wskazówek. To jak? Z iloma jeszcze osobami rozmawiam tak wiele, jak z tobą? Komu pozwalam za sobą chodzić, kiedy gdzieś idę? Kogo zabieram na randki, na dodatek tak romantyczne jak ta nad jeziorem? W czyjej obronie staje? To jak, powiedz, jak trudno jest ci uwierzyć, że ktoś może być tobą zainteresowany, hm? - spytał, zmniejszając odległość pomiędzy nimi jeszcze bardziej. Widział, że jego bliskość nadal go peszy i ten fakt miał zamiar wykorzystywać, póki mógł.
-Nie muszę mieć. Chociaż… w sumie to mam - powiedział i ponownie kącik jego ust powędrował ku górze. Miał jego uwagę i fakt, że tu siedział. Miał rozmowę, chociaż nie do końca taką jaka była mu na rękę, ale zawsze to postęp. Po dzisiejszej nocy Philip z pewnością nie będzie chciał, aby Moon go unikał, czy to mu się podobało czy nie.
Uśmiechnął się lekko.
-A może najbardziej nie podoba ci się to, że nie byłeś na jej miejscu, hm? Bo teraz mówimy o jednej pannie. Skoro już robi się melodramatycznie powiedz, Leighton… chciałbyś, żeby moje ręce wodziły po twoim ciele? Ponownie? - spytał. Mógł wyjść na dupka, ba, on nim był. Ale wiedział, że to właśnie w rozdrażnieniu Leighton był w stanie powiedzieć najwięcej. Kiedy był spokojny ukrywanie przychodziło mu z jeszcze większą łatwością.
-Dałem ci już kilka wskazówek. To jak? Z iloma jeszcze osobami rozmawiam tak wiele, jak z tobą? Komu pozwalam za sobą chodzić, kiedy gdzieś idę? Kogo zabieram na randki, na dodatek tak romantyczne jak ta nad jeziorem? W czyjej obronie staje? To jak, powiedz, jak trudno jest ci uwierzyć, że ktoś może być tobą zainteresowany, hm? - spytał, zmniejszając odległość pomiędzy nimi jeszcze bardziej. Widział, że jego bliskość nadal go peszy i ten fakt miał zamiar wykorzystywać, póki mógł.