26-12-2022, 01:34 AM
Znów przewrócił oczami.
- To prawie jakbyś sugerował mi, że też mnie szanujesz, tylko usprawiedliwiasz to moim brakiem pewności siebie... Kiedy, wiesz, spierdalaj, wiem, na ile mnie stać, tylko niekoniecznie chcę być zainteresowany kimś, kto-... - tu zwrócił ku niemu wzrok i zawiesił się na chwilę. Normalnie na tym by zakończył, ale Aaron skrytykował go za to już parę razy tej nocy. Westchnął zaraz cicho, aby po chwili kontynuować, unosząc na moment wzrok ku sufitowi.
- Kimś, kto jest chujem, to już ustaliliśmy. Chujem, dla kogo jestem nikim, tak konkretnie. I który zaraz wszystkiemu zaprzeczy i ujmie to w jakieś ładne słowa, bo wie, że ma przewagę - dokończył i posłał mu sztuczny uśmiech.
Proszę, chciał szczerość, to ma. Niech wie, że Philip go przejrzał i może wtedy to wszystko się skończy. To wszystko, co nie chciał, by się kończyło. Do tego chciał być zapewniany, że wcale nie ma racji...
Skrzywił się jednak lekko na wspomnienie o jego dotyku. Jasne, że chciałby go blisko. Chciałby też nie myśleć o jej relacji w taki sposób, w jaki myślał o niej ostatnio. Chciałby nie myśleć o tym, jak bardzo potencjalnie może nienawidzić siebie w przyszłości za to, na ile pozwolił Aaronowi.
- Nie no, skoro tobie nie robi różnicy, to możesz zająć się w sumie nią... - odparł po chwili, żałując że nie potrafił nie brzmieć na zazdrosnego.
- Nie potrzebowałem-... Ani nie chciałem obrony - wtrącił, kiedy jeszcze Aaron mówił. Po tym jednak dał mu dokończyć. - Trudno jest tylko uwierzyć, że ty jesteś zainteresowany. I to tak na serio.
Zaraz po powiedzeniu tego wzruszył ramionami i spuścił wzrok na podłogę, nieco smutniej patrząc między kafelkami.
- To prawie jakbyś sugerował mi, że też mnie szanujesz, tylko usprawiedliwiasz to moim brakiem pewności siebie... Kiedy, wiesz, spierdalaj, wiem, na ile mnie stać, tylko niekoniecznie chcę być zainteresowany kimś, kto-... - tu zwrócił ku niemu wzrok i zawiesił się na chwilę. Normalnie na tym by zakończył, ale Aaron skrytykował go za to już parę razy tej nocy. Westchnął zaraz cicho, aby po chwili kontynuować, unosząc na moment wzrok ku sufitowi.
- Kimś, kto jest chujem, to już ustaliliśmy. Chujem, dla kogo jestem nikim, tak konkretnie. I który zaraz wszystkiemu zaprzeczy i ujmie to w jakieś ładne słowa, bo wie, że ma przewagę - dokończył i posłał mu sztuczny uśmiech.
Proszę, chciał szczerość, to ma. Niech wie, że Philip go przejrzał i może wtedy to wszystko się skończy. To wszystko, co nie chciał, by się kończyło. Do tego chciał być zapewniany, że wcale nie ma racji...
Skrzywił się jednak lekko na wspomnienie o jego dotyku. Jasne, że chciałby go blisko. Chciałby też nie myśleć o jej relacji w taki sposób, w jaki myślał o niej ostatnio. Chciałby nie myśleć o tym, jak bardzo potencjalnie może nienawidzić siebie w przyszłości za to, na ile pozwolił Aaronowi.
- Nie no, skoro tobie nie robi różnicy, to możesz zająć się w sumie nią... - odparł po chwili, żałując że nie potrafił nie brzmieć na zazdrosnego.
- Nie potrzebowałem-... Ani nie chciałem obrony - wtrącił, kiedy jeszcze Aaron mówił. Po tym jednak dał mu dokończyć. - Trudno jest tylko uwierzyć, że ty jesteś zainteresowany. I to tak na serio.
Zaraz po powiedzeniu tego wzruszył ramionami i spuścił wzrok na podłogę, nieco smutniej patrząc między kafelkami.