26-12-2022, 11:34 PM
-A kiedy zaczęło? - zainteresował się, oczywiście musząc się przyczepić właśnie do tego jednego. Umiał słuchać i zwracał uwagę na czasy, których używali ludzie, a tym bardziej jeśli do danego człowieka miał interes. A Philip z całą pewnością był kimś takim, więc nie mógł się dziwić, że Moon łapał go za wszystko, co możliwe, a przynajmniej za to, za co mógł bez obawy, że Leighton zacznie wyzywać go od zboczeńców.
Słuchał uważnie wszystkiego, co miał do powiedzenia młodszy Ślizgon. Chyba właśnie Aaron wywołał prawdziwą lawinę, bo po raz pierwszy prefekt wyrzucił z siebie tak wiele na temat ich sytuacji i tego, co być może było pomiędzy nimi. Moon sam nie umiał tego określić, ale zdecydowanie Philip nie był pierwszą lepszą osobą.
-Nie nabijam się z ciebie. Zmuszam cię do prawdy i może do nieuciekania - odparł, powstrzymując się od uśmiechu. Usta lekko mu drgały, ale gdyby pozwolił sobie na taki grymas Leighton pewnie uznałby, że ten się z niego faktycznie nabija. - Czemu nie powiedziałeś tego wcześniej? Pytam tak z ciekawości, bo nie sądzę, żeby pewne rzeczy zmieniły się jednego wieczora - stwierdził, niby obojętnie.
-A ty Philipie? Czego ty chcesz ode mnie? Nadal tego, bym trzymał się z dala i dał ci spokój? - spytał cicho, znów intensywnie się w niego wpatrując.
Zerknął na jego rękę, kiedy pacnął go w ramię. Pierwszy kontakt fizyczny od dawna.
-Randki są durne, dość oklepane, chociaż przyznam, że ta na łódce była dość… miła - tu uśmiechnął się lekko, wszystko sobie przypominając. Nie tylko jemu było miło, Leighton coś o tym wiedział. - Przypadkiem… nadal tak to nazywasz - prychnął, rozbawiony. Przypadki inicjowane przez młodszego Ślizgona.
Niespodziewanie usłyszał zbliżające się kroki, co oznaczało, że do skrzydła postanowił wparować pielęgniarz, który zapewne musiał przyjrzeć się niektórym pacjentom.
Moon położył się bokiem i pociągnął za rękę prefekta zmuszając, by położył się obok niego. Nakrył go kołdrą, zasłaniając usta dłonią.
-Staraj się nie wydawać żadnych dźwięków - szepnął. - Wiem, że to trudne, kiedy jestem tak blisko, ale pozwolę ci krzyczeć, kiedy miłośnik faszerowania dragami już sobie pójdzie - dodał cicho, nie omieszkując powiedzieć mu tego prosto do ucha.
Słuchał uważnie wszystkiego, co miał do powiedzenia młodszy Ślizgon. Chyba właśnie Aaron wywołał prawdziwą lawinę, bo po raz pierwszy prefekt wyrzucił z siebie tak wiele na temat ich sytuacji i tego, co być może było pomiędzy nimi. Moon sam nie umiał tego określić, ale zdecydowanie Philip nie był pierwszą lepszą osobą.
-Nie nabijam się z ciebie. Zmuszam cię do prawdy i może do nieuciekania - odparł, powstrzymując się od uśmiechu. Usta lekko mu drgały, ale gdyby pozwolił sobie na taki grymas Leighton pewnie uznałby, że ten się z niego faktycznie nabija. - Czemu nie powiedziałeś tego wcześniej? Pytam tak z ciekawości, bo nie sądzę, żeby pewne rzeczy zmieniły się jednego wieczora - stwierdził, niby obojętnie.
-A ty Philipie? Czego ty chcesz ode mnie? Nadal tego, bym trzymał się z dala i dał ci spokój? - spytał cicho, znów intensywnie się w niego wpatrując.
Zerknął na jego rękę, kiedy pacnął go w ramię. Pierwszy kontakt fizyczny od dawna.
-Randki są durne, dość oklepane, chociaż przyznam, że ta na łódce była dość… miła - tu uśmiechnął się lekko, wszystko sobie przypominając. Nie tylko jemu było miło, Leighton coś o tym wiedział. - Przypadkiem… nadal tak to nazywasz - prychnął, rozbawiony. Przypadki inicjowane przez młodszego Ślizgona.
Niespodziewanie usłyszał zbliżające się kroki, co oznaczało, że do skrzydła postanowił wparować pielęgniarz, który zapewne musiał przyjrzeć się niektórym pacjentom.
Moon położył się bokiem i pociągnął za rękę prefekta zmuszając, by położył się obok niego. Nakrył go kołdrą, zasłaniając usta dłonią.
-Staraj się nie wydawać żadnych dźwięków - szepnął. - Wiem, że to trudne, kiedy jestem tak blisko, ale pozwolę ci krzyczeć, kiedy miłośnik faszerowania dragami już sobie pójdzie - dodał cicho, nie omieszkując powiedzieć mu tego prosto do ucha.