27-12-2022, 09:08 PM
Może nie było to najlepsze miejsce na wspólne warzenie eliksiru, jednak biorąc pod uwagę partnera, jaki przypadł Aidanowi, zwyczajnie gorzej być już nie mogło. A jeśli tylko mieli wybuchnąć - i to obaj, bo przecież żaden nie miałby być drugiemu dłużny - to lepiej w tej komnacie, nie w dormitorium.
Krukon szczerze mówiąc miał nadzieję, że Milo albo zachowa jakikolwiek profesjonalizm i wykona zadanie bez odzywania się do Aidana, albo nie stawi się tu w ogóle i zwali na niego całą pracę. Oczywiście w tej drugiej opcji upewniłby się, by pani profesor wiedziała, kto odwalił całą robotę, a kto postanowił obrazić się na cały świat - jak zwykle - bo coś w jego głowie po szło nie po jego myśli. I co? Aidanowi też się to nie podobało, ale potrafił być ponad to! Przynajmniej na razie.
Przyniósł w to miejsce wszystkie potrzebne składniki i odpowiedni sprzęt, a czekając zaczął rozglądać się po komnacie... Może był zbyt ciekawski, jednak nie wiązało się to zwykle z przykrymi konsekwencjami. Niestety dziś miało być inaczej. Dziś nie był jego dzień. Dziś sięgnął do szuflady, w której nie wiedzieć czemu, czaiły się chochliki kornwalijskie.
Szybko odskoczył i trochę niezdarnie dobył różdżki, kiedy te wzniosły się w powietrze.