29-12-2022, 03:49 AM
- Powiedzmy, że to tobie zależy, żebym w ciebie nie wątpił. Ty pytałeś. Ale wiesz co, może masz rację. Może nie jestem gotowy na to, żeby w ciebie nie wątpić - skontrował, używając jego własnych słów przeciwko niemu i właściwie pierwszy raz od dawna mógł powiedzieć, że był zadowolony ze swojej odpowiedzi. To znaczy, byłby zadowolony z każdej opcji, która oznaczała, że Aaron musiałby się wysilić, mimo że ostatnie dni przeżył raczej w zupełnie odwrotnym przekonaniu.
Dalej patrzył na niego z zainteresowaniem i być może nieco nerwowo odwrócił wzrok dopiero w momencie, kiedy Aaron zaczął zdejmować koszulkę - przede wszystkim dlatego, że nie chciał za bardzo okazywać emocji, ale nie chciał też wyglądać na sztucznie zobojętniałego.
- Nie, wiesz, totalnie nie jestem gotów na zobaczenie pół nagiego faceta, nigdy takiego nie widziałem - rzucił ironicznie, kręcąc przy tym głową, a zaraz wzruszył jeszcze ramionami, zerkając ku niemu. - Jeśli się nie boisz.
Proszę bardzo. Nie wiedział, do czego miało to prowadzić zdaniem Aarona, ale póki to on się rozbierał, nie było najmniejszego problemu. Może poza tym, że nie tak wyobrażał sobie dzisiejszą noc w jakimkolwiek momencie.
- Ja nigdzie cię nie wysyłam. W sumie to nawet odwrotnie. Przede wszystkim trzeba było się nie wpierdalać też dzisiaj, a-... Ale to już wiesz i może będziesz wiedział na przyszłość, że lepiej się nie wtrącać, nie?
Może im dłużej myślał o tym całym wtrącaniu się, tym bardziej mu to schlebiało... Ale wciąż był bardziej na nie w tej kwestii.
- Nie spodziewałeś się mnie tutaj - stwierdził pewnym tonem.
On sam nie spodziewał się tutaj skończyć.
Dalej patrzył na niego z zainteresowaniem i być może nieco nerwowo odwrócił wzrok dopiero w momencie, kiedy Aaron zaczął zdejmować koszulkę - przede wszystkim dlatego, że nie chciał za bardzo okazywać emocji, ale nie chciał też wyglądać na sztucznie zobojętniałego.
- Nie, wiesz, totalnie nie jestem gotów na zobaczenie pół nagiego faceta, nigdy takiego nie widziałem - rzucił ironicznie, kręcąc przy tym głową, a zaraz wzruszył jeszcze ramionami, zerkając ku niemu. - Jeśli się nie boisz.
Proszę bardzo. Nie wiedział, do czego miało to prowadzić zdaniem Aarona, ale póki to on się rozbierał, nie było najmniejszego problemu. Może poza tym, że nie tak wyobrażał sobie dzisiejszą noc w jakimkolwiek momencie.
- Ja nigdzie cię nie wysyłam. W sumie to nawet odwrotnie. Przede wszystkim trzeba było się nie wpierdalać też dzisiaj, a-... Ale to już wiesz i może będziesz wiedział na przyszłość, że lepiej się nie wtrącać, nie?
Może im dłużej myślał o tym całym wtrącaniu się, tym bardziej mu to schlebiało... Ale wciąż był bardziej na nie w tej kwestii.
- Nie spodziewałeś się mnie tutaj - stwierdził pewnym tonem.
On sam nie spodziewał się tutaj skończyć.