04-01-2023, 01:40 AM
Ostatnia reakcja Philipa zdecydowanie rozbawiła Aarona, który zastanawiał się gdzie właściwie młodszy chłopak zabrał jego koszulę. Szybko okazało się, że przedmiot leżał na łóżku Moona, podrzucona tam przez jednego ze współlokatorów, którzy znaleźli ją na podłodze. Ślizgon nie wnikał skąd właściwie osąd, że była właśnie Aarona, ale ktoś najwidoczniej nie pierwszy raz przeglądał jego garderobę.
Po tym zdarzeniu nie odzywał się specjalnie do prefekta. Zdarzyło mu się kilka razy za nim pójść, ostatecznie bez słowa mijając. Zdarzyło się też natarczywie spojrzeć i być może nawet uśmiechnąć. Coś się zmieniło, głównie w zachowaniu Philipa, co ponownie kazało obrać go za cel.
Tylko czy Moon kiedykolwiek zdjął go z celownika?
Wychodząc na błonia, na które nie miał specjalnie pomysłu, ale przecież go nie potrzebował, liczył, że kurdupel, który miał już okazję kilka razy na niego wpaść, wpadnie i tym razem.
Usiadł tyłkiem na oparciu ławki, która łaskawie okazała się być wolna i położył stopy na siedzeniu, przy okazji opierając łokcie na kolanach.
Obserwował leniwie otoczenie, przyglądając się bez większego zainteresowania osobom kręcącym się wokół. Całkiem spora grupka, która uznałą, że zażycie świeżego powietrza o tej godzinie będzie dobrym pomysłem.
Całe życie szmatą w pysk.
Obecność, którą być może wyczuł, bo ostatecznie na nią liczył, postanowił skwitować niczym. Wyraz jego twarzy nie uległ zmianie, przynajmniej pozornie, bo spostrzegawcza osoba mogła dostrzec drgnięcie kącika ust.
Był ciekaw zagrania Philipa.
Nie zareagował również w chwili, w której usiadł obok niego, bez słowa, zachowując dystans.
Cholerny krasnal.
Dwie minuty i Moon leniwie osunął się na siedzisko, cicho wzdychając. Nie patrzył przy tym nadal na prefekta zastanawiając się jak jego myśli szaleją.
Miał plan, zresztą miał go zawsze i tylko czekał na odpowiedni moment, by wcielić go w życie.
Po tym zdarzeniu nie odzywał się specjalnie do prefekta. Zdarzyło mu się kilka razy za nim pójść, ostatecznie bez słowa mijając. Zdarzyło się też natarczywie spojrzeć i być może nawet uśmiechnąć. Coś się zmieniło, głównie w zachowaniu Philipa, co ponownie kazało obrać go za cel.
Tylko czy Moon kiedykolwiek zdjął go z celownika?
Wychodząc na błonia, na które nie miał specjalnie pomysłu, ale przecież go nie potrzebował, liczył, że kurdupel, który miał już okazję kilka razy na niego wpaść, wpadnie i tym razem.
Usiadł tyłkiem na oparciu ławki, która łaskawie okazała się być wolna i położył stopy na siedzeniu, przy okazji opierając łokcie na kolanach.
Obserwował leniwie otoczenie, przyglądając się bez większego zainteresowania osobom kręcącym się wokół. Całkiem spora grupka, która uznałą, że zażycie świeżego powietrza o tej godzinie będzie dobrym pomysłem.
Całe życie szmatą w pysk.
Obecność, którą być może wyczuł, bo ostatecznie na nią liczył, postanowił skwitować niczym. Wyraz jego twarzy nie uległ zmianie, przynajmniej pozornie, bo spostrzegawcza osoba mogła dostrzec drgnięcie kącika ust.
Był ciekaw zagrania Philipa.
Nie zareagował również w chwili, w której usiadł obok niego, bez słowa, zachowując dystans.
Cholerny krasnal.
Dwie minuty i Moon leniwie osunął się na siedzisko, cicho wzdychając. Nie patrzył przy tym nadal na prefekta zastanawiając się jak jego myśli szaleją.
Miał plan, zresztą miał go zawsze i tylko czekał na odpowiedni moment, by wcielić go w życie.