06-01-2023, 12:41 AM
Wiele kosztowało go, by się nie roześmiać. Był pewien, że Philip walczy ze sobą i sam do końca nie wie, jaką decyzję podjąć. Ile kosztowało go zajęcie miejsca obok Moona, z którym co prawda rozmawiał, ale z jakiegoś powodu nadal trochę jakby unikał. Był tak pełen sprzeczności i starszy chłopak mógł być pewien, że to nigdy zmianie nie ulegnie, niezależnie od tego co powie czy zrobi.
Wpatrywał się nadal przed siebie w ciszy, niemal się nie poruszając. Czekał. Chciał zobaczyć jak zareaguje Leighton. Zawsze go badał i tym razem również nie uległo to zmianie, nawet po tym, o czym ostatnio rozmawiali, a co utwierdziło chłopaka w kilku wcześniejszych założeniach.
Zerknął na niego kątem oka akurat, jak patrzył w zupełnie inną stronę. Udawał, czy faktycznie nie wiedział, co zrobić?
Uśmiechnął się lekko, cicho prychając. To było tak bardzo jego.
Czuł na sobie jego spojrzenie, nie był dyskretny w tym co robił. Zresztą Moon nie chciał, aby był. Chciał, by zachowywał się pewnie, jakby Aaron należał tylko do niego.
Niespodziewanie przysunął się do niego wystarczająco, by z nabytą wprawą objąć go ramieniem i prysunąć do siebie.
-Całkiem urocze, że się o mnie martwisz - skomentował, patrząc na niego. - Teraz znacznie lepiej. Możesz sobie pogratulować, Leighton - wymruczał, jakoś nie przejmując się faktem, że kilka osób kręcących się w pobliżu, zerknęło w ich stronę.
-Byłem trochę rozczarowany, że nie przygarnąłeś mojej koszuli, skoro tak ochoczo ją ze sobą zabrałeś - powiedział, a kącik ust lekko się uniósł.
Wpatrywał się nadal przed siebie w ciszy, niemal się nie poruszając. Czekał. Chciał zobaczyć jak zareaguje Leighton. Zawsze go badał i tym razem również nie uległo to zmianie, nawet po tym, o czym ostatnio rozmawiali, a co utwierdziło chłopaka w kilku wcześniejszych założeniach.
Zerknął na niego kątem oka akurat, jak patrzył w zupełnie inną stronę. Udawał, czy faktycznie nie wiedział, co zrobić?
Uśmiechnął się lekko, cicho prychając. To było tak bardzo jego.
Czuł na sobie jego spojrzenie, nie był dyskretny w tym co robił. Zresztą Moon nie chciał, aby był. Chciał, by zachowywał się pewnie, jakby Aaron należał tylko do niego.
Niespodziewanie przysunął się do niego wystarczająco, by z nabytą wprawą objąć go ramieniem i prysunąć do siebie.
-Całkiem urocze, że się o mnie martwisz - skomentował, patrząc na niego. - Teraz znacznie lepiej. Możesz sobie pogratulować, Leighton - wymruczał, jakoś nie przejmując się faktem, że kilka osób kręcących się w pobliżu, zerknęło w ich stronę.
-Byłem trochę rozczarowany, że nie przygarnąłeś mojej koszuli, skoro tak ochoczo ją ze sobą zabrałeś - powiedział, a kącik ust lekko się uniósł.