08-01-2023, 02:12 AM
Nie trzeba chyba nawet podkreślać, jak bardzo Philip nie lubił tej samej ciszy. Czuł przy niej przede wszystkim rosnącą presję. W końcu Aaron na pewno nie siedział tu z nim jeszcze tylko po to, by sobie razem pomilczeli!
Tutaj pewnej niezręczności dodawały też osoby dookoła, przez które zaczął zadawać sobie kolejne pytania. Czy przypadkiem nie wyglądali jak para? Chyba nie powinien się tym martwić, skoro wcale nią nie byli... Ta myśl z kolei sprowokowała kolejne pytanie. Czym właściwie byli? Otworzył nawet usta, by spytać o to spontanicznie, wiedząc, że jeśli tyko da sobie więcej czasu na zastanowienie, zrezygnuje... Jednak zrezygnował i tak, zerkając tylko chwilami na gapiów. Z czasem rzucił nawet jednemu z nich pytające spojrzenie, licząc że podkreśli w ten sposób, że wcale nic się między nimi nie działo i nie rozumiał zainteresowania. Chyba co najmniej chwilowo się nie działo...
- To po co tu siedziałeś? - spytał tylko po to, by nie milczeć, spuszczając ponownie wzrok na ziemię, w której zaczął nieznacznie kopać butem, jakby było to teraz ciekawsze zajęcie.
Może nim nie było, ale pozwalało mu choć trochę skupić się na czym innym.
O ile dawał pewne przyzwolenie na objęcie, o tyle poczuł uderzenie gorąca, które wezwało go natychmiastowego działania, kiedy Aaron zdecydował się mówił mu prosto do ucha. Od razu przytknął mu dłoń do ust i nacisnął lekko, by odsunąć jego głowę od siebie, zaciskając na moment usta z uporem.
- Obaj wiemy, że nie o to chodziło - zauważał, niemal ostro, choć wcale tego nie planował. Po prostu musiał dobitnie zaprzeczyć jego insynuacjom.
Zaraz pozwolił sobie na chwilę ciszy ze swojej strony, kiedy to błądził wzrokiem po otoczeniu - i osobach w pobliżu - aby wreszcie podjąć decyzję. Wciąż chciał porozmawiać z Aaronem, ale z pewnością gdzieś... Gdziekolwiek indziej.
- Nie chcesz... Nie wiem, przejść się gdzieś? - spytał nie patrząc na niego.
Tutaj pewnej niezręczności dodawały też osoby dookoła, przez które zaczął zadawać sobie kolejne pytania. Czy przypadkiem nie wyglądali jak para? Chyba nie powinien się tym martwić, skoro wcale nią nie byli... Ta myśl z kolei sprowokowała kolejne pytanie. Czym właściwie byli? Otworzył nawet usta, by spytać o to spontanicznie, wiedząc, że jeśli tyko da sobie więcej czasu na zastanowienie, zrezygnuje... Jednak zrezygnował i tak, zerkając tylko chwilami na gapiów. Z czasem rzucił nawet jednemu z nich pytające spojrzenie, licząc że podkreśli w ten sposób, że wcale nic się między nimi nie działo i nie rozumiał zainteresowania. Chyba co najmniej chwilowo się nie działo...
- To po co tu siedziałeś? - spytał tylko po to, by nie milczeć, spuszczając ponownie wzrok na ziemię, w której zaczął nieznacznie kopać butem, jakby było to teraz ciekawsze zajęcie.
Może nim nie było, ale pozwalało mu choć trochę skupić się na czym innym.
O ile dawał pewne przyzwolenie na objęcie, o tyle poczuł uderzenie gorąca, które wezwało go natychmiastowego działania, kiedy Aaron zdecydował się mówił mu prosto do ucha. Od razu przytknął mu dłoń do ust i nacisnął lekko, by odsunąć jego głowę od siebie, zaciskając na moment usta z uporem.
- Obaj wiemy, że nie o to chodziło - zauważał, niemal ostro, choć wcale tego nie planował. Po prostu musiał dobitnie zaprzeczyć jego insynuacjom.
Zaraz pozwolił sobie na chwilę ciszy ze swojej strony, kiedy to błądził wzrokiem po otoczeniu - i osobach w pobliżu - aby wreszcie podjąć decyzję. Wciąż chciał porozmawiać z Aaronem, ale z pewnością gdzieś... Gdziekolwiek indziej.
- Nie chcesz... Nie wiem, przejść się gdzieś? - spytał nie patrząc na niego.