08-02-2021, 02:37 AM
Ależ ona piękna - to była myśl, która natarczywie obijała mu się po głowie, a wydawała mu się tak głośna i grzechocząca, zupełnie jakby pochodziła z zewnątrz, a nie od niego samego. To wrażenie pomogło Alanowi zyskać nieco opanowania i nie palnąć nagle jakiejś kompletnej głupoty, jednej z tych, które mózg sam podsuwał mu na język; wciąż myśli miał nieco rozmyte, ale jednak jego żelazna logika pomagała mu rozpoznać bzdury, które miałyby na celu tylko zaimponowanie pozornie nieznajomej dziewczynie. Oddał jej paczkę, po którą nie zdążyła się schylić, wciąż wpatrując się w jej jasną twarz i próbując zrozumieć, dlaczego reaguje na nią w tak intensywny sposób. Nie zauważył ani tego, że ma zadrapanie na dłoni, ani jej nieco rozwianych po zderzeniu z innym przechodniem włosów.
— Myślę, że zupełnie niepotrzebnie. W końcu ktoś cię potrącił, to on powinien się wstydzić... — ...za potrącenie tak zjawiskowej osoby, kazał mu dokończyć mózg, ale Alan ugryzł sie w język. Przymknął oczy na moment, próbując się uspokoić i dopasować sobie takie anomalie do konkretnego powodu. Czemu aż tak mąciło mu się w umyśle? — Ach, Slytherin! — Pokiwał głową ze zrozumieniem i od razu zrozumiał, skąd ją kojarzy - przecież taki typ urody nie mógł umknąć mu na korytarzach lub w bibliotece, nawet jeśli niezbyt miał okazję z Wendy kiedykolwiek rozmawiać. — Alan Badcock — przedstawił się po chwili zwłoki, przeznaczonej na bardzo intensywne rozmyślania. — I jestem, hmm, Krukonem. Z ostatniej klasy, niestety — dodał już nieco przytomniej, czując jak wraz z wypowiadanymi słowami powoli wraca mu jasność umysłu, wciąż jednak nie mógł połączyć wszystkiego w głowie, zupełnie tak, jakby brakowało mu jednego elementu puzzli. Często tak miał, kiedy próbował rozwiązać jakiś problem związany z teorią transmutacji lub wyjątkowo skomplikowaną recepturą eliksiru. Olśnienie pojawiało się w najmniej oczekiwanym momencie i Alan przeczuwał, że tym razem będzie podobnie. — Jak twoje przygotowania do SUMów? — zagadnął uprzejmie, wciąż będąc pod pewnym wrażeniem dziewczyny, nie tak jednak intensywnym jak na początku. Gdyby nie to, całkiem możliwe, że już dawno odszedłby bez słowa.
— Myślę, że zupełnie niepotrzebnie. W końcu ktoś cię potrącił, to on powinien się wstydzić... — ...za potrącenie tak zjawiskowej osoby, kazał mu dokończyć mózg, ale Alan ugryzł sie w język. Przymknął oczy na moment, próbując się uspokoić i dopasować sobie takie anomalie do konkretnego powodu. Czemu aż tak mąciło mu się w umyśle? — Ach, Slytherin! — Pokiwał głową ze zrozumieniem i od razu zrozumiał, skąd ją kojarzy - przecież taki typ urody nie mógł umknąć mu na korytarzach lub w bibliotece, nawet jeśli niezbyt miał okazję z Wendy kiedykolwiek rozmawiać. — Alan Badcock — przedstawił się po chwili zwłoki, przeznaczonej na bardzo intensywne rozmyślania. — I jestem, hmm, Krukonem. Z ostatniej klasy, niestety — dodał już nieco przytomniej, czując jak wraz z wypowiadanymi słowami powoli wraca mu jasność umysłu, wciąż jednak nie mógł połączyć wszystkiego w głowie, zupełnie tak, jakby brakowało mu jednego elementu puzzli. Często tak miał, kiedy próbował rozwiązać jakiś problem związany z teorią transmutacji lub wyjątkowo skomplikowaną recepturą eliksiru. Olśnienie pojawiało się w najmniej oczekiwanym momencie i Alan przeczuwał, że tym razem będzie podobnie. — Jak twoje przygotowania do SUMów? — zagadnął uprzejmie, wciąż będąc pod pewnym wrażeniem dziewczyny, nie tak jednak intensywnym jak na początku. Gdyby nie to, całkiem możliwe, że już dawno odszedłby bez słowa.