16-01-2023, 03:44 AM
Niestety Saoirse poczuła się nieco speszona, kiedy kuzynka chciała upewnić się, czy dobrze usłyszała. Randkę... Faktycznie brzmiało to dziwacznie i do tej pory żadnej z nich nie dotyczyło. Skrzywiła się lekko nieświadomie. Nie dlatego, że odpowiedź April ją odrzuciła, oczywiście! Chodziło raczej o to, że nieco pożałowała rozpoczęcia tematu, którego nawet nie potrafiła dalej poprowadzić. Skinęła jedynie głową i czekała na dalsze pytania ze strony Krukonki.
- Chyba... - zaczęła mamrotem, jednak zaraz wyprostowała się znowu i kontynuowała normalnym tonem. - No tak, lubię... Może... Znaczy... Tylko ja chyba nie myślałam w ten sposób, ale w sumie było miło? Ale też... Nie wiem, no bo też przy tym wszystkim głupio chodzi mi po głowie, jak jeszcze pierwszego września, no bo na peronie, jak na niego wpadłam, to był z mamą i ona powiedziała coś o tym, żeby w sumie to go nie dotykać, no bo mamy relację tylko do końca szkoły i wiesz, bla, bla, bla... Trochę to było zjebane... I w sumie długo o tym myślałam, a potem skończyłam, bo w sumie co ona wie. Możemy się przecież przyjaźnić też po szkole, czemu nie? A teraz wyszło tak i nie to żebym się akurat nią przejmowała i w sumie nawet nie wiem, po co o tym mówię... Chyba tylko dlatego, że mi to wspomnienie wróciło, jak myślałam, co to w ogóle znaczy, że zaprasza mnie na randkę i co będzie dalej. A było... Miło. W sensie, gdybym tylko nie martwiła się cały czas, co powinnam robić, a czego nie, no bo to randka, a nie zwykłe spotkanie, to byłoby jeszcze milej... A ostatecznie wyszło tak dosyć zwyczajnie. Znaczy, nie to żebym narzekała, bo ja lubię nasze spotkania ogólnie, ale może są jakieś większe oczekiwania, jeśli to już randka? Ja w sumie nie mam pojęcia... No i to chyba jeszcze nie zmienia między nami nic na tym etapie, nie? Czy zmienia? Nie to, żebym tak miała coś przeciwko. Znaczy, na przyszłość, może. Bo teraz to w sumie wcale nie wiem, co o tym myślę. To znaczy, było mi bardzo miło, że mnie zaprosił... W sumie bardzo, bardzo miło... I może teraz zaczęłam o nim myśleć, jak chyba trochę bardziej niż tylko koledze, ale w sumie to trudne, no bo nigdy nie sądziłam, że tak wyjdzie.
Zdecydowanie się bała. Powoli dopuszczała do siebie myśl, że Ślizgon faktycznie jej się podobał, tylko najwyraźniej do tej pory był osobą absolutnie niedostępną. Strasznie trudno było jej znaleźć z nim wspólny język w zeszłym roku... Wkrótce się zaprzyjaźnili, ale nigdy nie sądziła, że może to zajść dalej. A co jeśli uważał, że od początku z nim flirtowała? Może dlatego starał się tak długo trzymać ją na dystans? Może to są te sprzeczne sygnały, o których wysyłaniu czasem się mówiło? Może to ona to wszystko sprowokowała! Na szczęście April nie była jeszcze zalewana każdą kolejną myślą kuzynki. W przeciwnym wypadku, nie mogłaby dojść do głosu wcale.
Zaraz popatrzyła na zaprezentowaną okładkę i przekrzywiła lekko głowę. Z pewnością sama nie czytała takich książek, ale jak teraz o tym myślała, to może powinna. Przydałoby się jej właściwie cokolwiek o relacjach damsko-męskich.
- A co w sumie było w opisie? - zapytała, po czym przesunęła jeszcze raz powoli wzrokiem po okładce. - Może też powinnam teraz przeczytać coś podobnego?
Zaraz jednak zrobiło jej się głupio i zaśmiała się, żeby rozładować niezręczność, a samo pytanie mogło wydawać się żartem.
Dalej jednak przyszedł czas na poważniejszy temat, przy którym jednak Puchonka nie była tak skora do odpowiedzi - głównie dlatego, że były tematy, na które nie dało się odpowiedzieć bez przemyślenia, jak robiła to zwykle.
- O kurwa - odparła po chwili, która dała jej szansę na przemyślenie sytuacji. - Ale co, mówiłaś coś komuś? I znaczy, że Aspasia tam była? I jeszcze widziałaś się z tym Noah po wszystkim, albo ostrzegłaś go przed? I skoro są w Skrzydle, to wszystko z nimi okej? No bo coś słyszałam, ale nikt nie mówił co się dokładnie stało... Ty wiesz? W sensie, myślisz, że Aspasia miała z tym coś wspólnego? Ale nie wiem, to nie miałoby sensu, bo do niej nie pasuje...
- Chyba... - zaczęła mamrotem, jednak zaraz wyprostowała się znowu i kontynuowała normalnym tonem. - No tak, lubię... Może... Znaczy... Tylko ja chyba nie myślałam w ten sposób, ale w sumie było miło? Ale też... Nie wiem, no bo też przy tym wszystkim głupio chodzi mi po głowie, jak jeszcze pierwszego września, no bo na peronie, jak na niego wpadłam, to był z mamą i ona powiedziała coś o tym, żeby w sumie to go nie dotykać, no bo mamy relację tylko do końca szkoły i wiesz, bla, bla, bla... Trochę to było zjebane... I w sumie długo o tym myślałam, a potem skończyłam, bo w sumie co ona wie. Możemy się przecież przyjaźnić też po szkole, czemu nie? A teraz wyszło tak i nie to żebym się akurat nią przejmowała i w sumie nawet nie wiem, po co o tym mówię... Chyba tylko dlatego, że mi to wspomnienie wróciło, jak myślałam, co to w ogóle znaczy, że zaprasza mnie na randkę i co będzie dalej. A było... Miło. W sensie, gdybym tylko nie martwiła się cały czas, co powinnam robić, a czego nie, no bo to randka, a nie zwykłe spotkanie, to byłoby jeszcze milej... A ostatecznie wyszło tak dosyć zwyczajnie. Znaczy, nie to żebym narzekała, bo ja lubię nasze spotkania ogólnie, ale może są jakieś większe oczekiwania, jeśli to już randka? Ja w sumie nie mam pojęcia... No i to chyba jeszcze nie zmienia między nami nic na tym etapie, nie? Czy zmienia? Nie to, żebym tak miała coś przeciwko. Znaczy, na przyszłość, może. Bo teraz to w sumie wcale nie wiem, co o tym myślę. To znaczy, było mi bardzo miło, że mnie zaprosił... W sumie bardzo, bardzo miło... I może teraz zaczęłam o nim myśleć, jak chyba trochę bardziej niż tylko koledze, ale w sumie to trudne, no bo nigdy nie sądziłam, że tak wyjdzie.
Zdecydowanie się bała. Powoli dopuszczała do siebie myśl, że Ślizgon faktycznie jej się podobał, tylko najwyraźniej do tej pory był osobą absolutnie niedostępną. Strasznie trudno było jej znaleźć z nim wspólny język w zeszłym roku... Wkrótce się zaprzyjaźnili, ale nigdy nie sądziła, że może to zajść dalej. A co jeśli uważał, że od początku z nim flirtowała? Może dlatego starał się tak długo trzymać ją na dystans? Może to są te sprzeczne sygnały, o których wysyłaniu czasem się mówiło? Może to ona to wszystko sprowokowała! Na szczęście April nie była jeszcze zalewana każdą kolejną myślą kuzynki. W przeciwnym wypadku, nie mogłaby dojść do głosu wcale.
Zaraz popatrzyła na zaprezentowaną okładkę i przekrzywiła lekko głowę. Z pewnością sama nie czytała takich książek, ale jak teraz o tym myślała, to może powinna. Przydałoby się jej właściwie cokolwiek o relacjach damsko-męskich.
- A co w sumie było w opisie? - zapytała, po czym przesunęła jeszcze raz powoli wzrokiem po okładce. - Może też powinnam teraz przeczytać coś podobnego?
Zaraz jednak zrobiło jej się głupio i zaśmiała się, żeby rozładować niezręczność, a samo pytanie mogło wydawać się żartem.
Dalej jednak przyszedł czas na poważniejszy temat, przy którym jednak Puchonka nie była tak skora do odpowiedzi - głównie dlatego, że były tematy, na które nie dało się odpowiedzieć bez przemyślenia, jak robiła to zwykle.
- O kurwa - odparła po chwili, która dała jej szansę na przemyślenie sytuacji. - Ale co, mówiłaś coś komuś? I znaczy, że Aspasia tam była? I jeszcze widziałaś się z tym Noah po wszystkim, albo ostrzegłaś go przed? I skoro są w Skrzydle, to wszystko z nimi okej? No bo coś słyszałam, ale nikt nie mówił co się dokładnie stało... Ty wiesz? W sensie, myślisz, że Aspasia miała z tym coś wspólnego? Ale nie wiem, to nie miałoby sensu, bo do niej nie pasuje...