19-01-2023, 12:28 AM
Nie miała w intencji peszyć kuzynki! Ale z pewnością poczułaby się podobnie, bo w jej przypadku osobiste przekonanie o randkowaniu było podobne. Sao po prostu zaskoczyła ją tą informacją, ale to nie znaczyło, że April nie cieszyła się jej poszerzającymi się doświadczeniami na płaszczyźnie bliższych relacji z innymi. Bliższych i nie wynikających z więzów rodzinnych, oczywiście.
Wzruszyła lekko ramieniem, tu znowu pokiwała energicznie na zgodę głową, w trakcie jak kuzynka ciągnęła swój wydłużony monolog na temat lubienia tego kolegi, co to ją na randkę zaprosił. Nie przerywała jej, nie wtrącała się w wypowiedź, ale drobnymi gestami podkreślała, że słucha, nadąża, rozumie. W chwilowym zamyśleniu ściągnęła lekko usta w dziób i lekko jakby wykrzywiła, analizując - na ile w ogóle mogła i na ile jej minusowe doświadczenia w kontaktach i randkowaniu pozwalały - całą sytuację i jak Puchonkę wesprzeć.
- Hm, jeśli miło spędziliście czas, to to chyba dobry znak? W sensie... Jakby panowała niezręczna cisza i było sztywno i jakbyś czuła się z tym niezręcznie w taki sposób, że wolałabyś go teraz unikać, to zdecydowanie byłby zły znak, ale jeśli dobrze się bawiliście... - Wzruszyła lekko ramionami, powoli, trochę podświadomie demonstrując swoją niewiedzę co dalej. - Jeśli pierwsza randka była fajna, to pewnie będzie i druga? Jeśli obydwoje chcecie. To chyba dopiero trzecia randka coś zmienia... znaczy wiesz, wtedy chyba są jakieś oczekiwania, no bo skoro dwie pierwsze randki były super i chcecie się dalej spotykać, to obydwoje podchodzicie do tego poważnie. - Ciężko było jej jakkolwiek osobiście odnieść się do tych założeń, swoje opinie mogła opierać jedynie na doświadczeniach Heather, z którą jako jedyną rozmawiała na te tematy (i to jej randkami żyła, słuchając czasem z wypiekami na twarzy) i na tym, co przez lata wyczytywała w romansidłach i powieściach. Jakby jej się trafiło iść na randkę, to pewnie też by się bała. Ba! Panikowałaby już na tydzień przed i bardzo możliwe, że stchórzyłaby przed samym wyjściem.
Spojrzała znowu na okładkę trzymanej książki i jakoś tak odruchowo odwróciła, żeby zerknąć na opis. Nie czytała go teraz, pamiętała go całkiem dobrze, po prosty jakoś tak automatycznie to zrobiła.
- W sumie to opis jest dość enigmatyczny w porównaniu do... hm, sugestywnego tytułu. - Podniosła spojrzenie na Sao. - Jeśli chcesz, to pożyczę ci ją jak już skończę. Nie wiem czy jakkolwiek pomoże ci w randkowaniu, ale zawsze fajnie przeczytać ciekawą lekturę. A ta jest... - Zarumieniła się lekko -... zaskakująca. Trochę. - Przynajmniej tak do tej pory mogła ją określić. Głupio jej było przyznać, że chwilami czuła, jakby książka bezpośrednio odzwierciedlała jej życie. Ale czy to nie jest ogólnym założeniem fabularnym? Sprawić, żeby czytelnik był w stanie utożsamiać się z postaciami? W sumie ten nieco nerwowy śmiech Puchonki pomógł i April nieco rozładować nagłe napięcie. Ok, ok, obśmiały, nic na poważnie, uf.
Nie mniej trochę śmiechu dobrze zrobiło i na ten bardziej poważny temat, który bezustannie Kingsley stresował.
- No tak, powiedziałam Camdenowi i Heather, w sumie w poniedziałek trochę jakby pilnowali Noah, ale później... nie wiem, Sao, głupio i było iść z tym do nauczycieli, bo pierwszy raz miałam wizję w trakcie snu i co jeśli ostatecznie to jednak był koszmar? Ale nie był, teraz wiem, ale też teraz nie ma już sensu nikomu nic o tym mówić, bo już się stało i... i całe szczęście, że nie tak źle, jak myślałam, bo naprawdę przeraziłam się, że coś może się stać Noah... Znaczy, stało się! Ale żyje, a myślałam wtedy, że... nie... - Potarła czoło palcami nieco nerwowo. Westchnęła płytko, co niestety nie pomogło na uspokojenie, ale kontynuowała. - Tak, widziałam w wizji Aspasię, była w tym miejscu, gdzie te trzy osoby z Noah włącznie. Jemu nic nie powiedziałam, ani z nim nie rozmawiałam, bo... - Skrzywiła się i odwróciła lekko wzrok. Było jej autentycznie głupio, ale też wiedziała, że miałaby poważny problem z wysłowieniem się przed Davenportem. Za to wiedziała, że Heather na pewno go odwiedziła w Skrzydle. Oklapła trochę, opierając się o kamienne oparcie ławki. - Nie wiem, nie widziałam, czy Aspasia coś zrobiła, po prostu... widziałam ją tam, jako jedyną przytomną. Patrzącą na nich. I nie wiadomo nadal co się stało, a w każdym razie nikt nic nie mówi nikomu. - Zamilkła na moment. - To jest strasznie dziwne i trochę... przerażające.
Wzruszyła lekko ramieniem, tu znowu pokiwała energicznie na zgodę głową, w trakcie jak kuzynka ciągnęła swój wydłużony monolog na temat lubienia tego kolegi, co to ją na randkę zaprosił. Nie przerywała jej, nie wtrącała się w wypowiedź, ale drobnymi gestami podkreślała, że słucha, nadąża, rozumie. W chwilowym zamyśleniu ściągnęła lekko usta w dziób i lekko jakby wykrzywiła, analizując - na ile w ogóle mogła i na ile jej minusowe doświadczenia w kontaktach i randkowaniu pozwalały - całą sytuację i jak Puchonkę wesprzeć.
- Hm, jeśli miło spędziliście czas, to to chyba dobry znak? W sensie... Jakby panowała niezręczna cisza i było sztywno i jakbyś czuła się z tym niezręcznie w taki sposób, że wolałabyś go teraz unikać, to zdecydowanie byłby zły znak, ale jeśli dobrze się bawiliście... - Wzruszyła lekko ramionami, powoli, trochę podświadomie demonstrując swoją niewiedzę co dalej. - Jeśli pierwsza randka była fajna, to pewnie będzie i druga? Jeśli obydwoje chcecie. To chyba dopiero trzecia randka coś zmienia... znaczy wiesz, wtedy chyba są jakieś oczekiwania, no bo skoro dwie pierwsze randki były super i chcecie się dalej spotykać, to obydwoje podchodzicie do tego poważnie. - Ciężko było jej jakkolwiek osobiście odnieść się do tych założeń, swoje opinie mogła opierać jedynie na doświadczeniach Heather, z którą jako jedyną rozmawiała na te tematy (i to jej randkami żyła, słuchając czasem z wypiekami na twarzy) i na tym, co przez lata wyczytywała w romansidłach i powieściach. Jakby jej się trafiło iść na randkę, to pewnie też by się bała. Ba! Panikowałaby już na tydzień przed i bardzo możliwe, że stchórzyłaby przed samym wyjściem.
Spojrzała znowu na okładkę trzymanej książki i jakoś tak odruchowo odwróciła, żeby zerknąć na opis. Nie czytała go teraz, pamiętała go całkiem dobrze, po prosty jakoś tak automatycznie to zrobiła.
- W sumie to opis jest dość enigmatyczny w porównaniu do... hm, sugestywnego tytułu. - Podniosła spojrzenie na Sao. - Jeśli chcesz, to pożyczę ci ją jak już skończę. Nie wiem czy jakkolwiek pomoże ci w randkowaniu, ale zawsze fajnie przeczytać ciekawą lekturę. A ta jest... - Zarumieniła się lekko -... zaskakująca. Trochę. - Przynajmniej tak do tej pory mogła ją określić. Głupio jej było przyznać, że chwilami czuła, jakby książka bezpośrednio odzwierciedlała jej życie. Ale czy to nie jest ogólnym założeniem fabularnym? Sprawić, żeby czytelnik był w stanie utożsamiać się z postaciami? W sumie ten nieco nerwowy śmiech Puchonki pomógł i April nieco rozładować nagłe napięcie. Ok, ok, obśmiały, nic na poważnie, uf.
Nie mniej trochę śmiechu dobrze zrobiło i na ten bardziej poważny temat, który bezustannie Kingsley stresował.
- No tak, powiedziałam Camdenowi i Heather, w sumie w poniedziałek trochę jakby pilnowali Noah, ale później... nie wiem, Sao, głupio i było iść z tym do nauczycieli, bo pierwszy raz miałam wizję w trakcie snu i co jeśli ostatecznie to jednak był koszmar? Ale nie był, teraz wiem, ale też teraz nie ma już sensu nikomu nic o tym mówić, bo już się stało i... i całe szczęście, że nie tak źle, jak myślałam, bo naprawdę przeraziłam się, że coś może się stać Noah... Znaczy, stało się! Ale żyje, a myślałam wtedy, że... nie... - Potarła czoło palcami nieco nerwowo. Westchnęła płytko, co niestety nie pomogło na uspokojenie, ale kontynuowała. - Tak, widziałam w wizji Aspasię, była w tym miejscu, gdzie te trzy osoby z Noah włącznie. Jemu nic nie powiedziałam, ani z nim nie rozmawiałam, bo... - Skrzywiła się i odwróciła lekko wzrok. Było jej autentycznie głupio, ale też wiedziała, że miałaby poważny problem z wysłowieniem się przed Davenportem. Za to wiedziała, że Heather na pewno go odwiedziła w Skrzydle. Oklapła trochę, opierając się o kamienne oparcie ławki. - Nie wiem, nie widziałam, czy Aspasia coś zrobiła, po prostu... widziałam ją tam, jako jedyną przytomną. Patrzącą na nich. I nie wiadomo nadal co się stało, a w każdym razie nikt nic nie mówi nikomu. - Zamilkła na moment. - To jest strasznie dziwne i trochę... przerażające.