22-02-2023, 06:34 PM
Dzisiejszą strategią Aurory na przetrwanie zajęć musiało być podążanie za tłumem, bo inaczej naprawdę nie wiedziałaby co robi. Chociaż bardzo starała się zrozumieć co takiego profesorka mówi, przyglądała się jej może aż nazbyt natarczywie, to wszelkie dźwięki nadal pozostawały przytłumione.
Wstała z miejsca, kiedy wszyscy inni wstali. Niestety nie rozumiała nic z tego co tłumaczyła pani profesor, wiec na głucho podążyła za Biancą, trzymając się jej boku niczym boi ratunkowej. Z pewnością ci, co Aurorę dobrze znali, mogli dziwić się, że jest na tej lekcji wyjątkowo cicha. Obserwowała otoczenie, żeby chociaż spróbować ogarnąć o co chodzi.
Okej, profesorka rzuciła zaklęcie tarczy, a następnie ktoś rzucił zaklęcie łaskoczące - rozpoznała ruch różdżki i kolor strumienia. Po powolnym dołączaniu kolejnych osób na zmianę do poszczególnych stron, załapała mechanikę dzisiejszej lekcji i nawet lepiej się poczuła. Z tym że problemem była niewiedza, do której strony powinna dołączyć... Ale tu na szczęście z pomocą też przyszła któraś znajoma i życzliwa osoba, która wiedziała skąd dziwny stan Aurory, bo poczuła w pewnej chwili lekkie, jakby ponaglające szturchnięcie, więc pospiesznie przeszła na odpowiednią stronę sali. Wciąż nieco skołowana ryknęła zaklęcie (przygłucha się nie słyszała, to wyszło znowu dużo głośniej niż pozostali), ale niewiele wzmocniło to siłę grupy. Cóż, zdecydowanie nie była w pełni skupiona na zadaniu.
Pkty zakleć: 7
Pkty skupienia: 4
K10: 2 +1 = 3
Suma: 4 + 4 = 8
Wstała z miejsca, kiedy wszyscy inni wstali. Niestety nie rozumiała nic z tego co tłumaczyła pani profesor, wiec na głucho podążyła za Biancą, trzymając się jej boku niczym boi ratunkowej. Z pewnością ci, co Aurorę dobrze znali, mogli dziwić się, że jest na tej lekcji wyjątkowo cicha. Obserwowała otoczenie, żeby chociaż spróbować ogarnąć o co chodzi.
Okej, profesorka rzuciła zaklęcie tarczy, a następnie ktoś rzucił zaklęcie łaskoczące - rozpoznała ruch różdżki i kolor strumienia. Po powolnym dołączaniu kolejnych osób na zmianę do poszczególnych stron, załapała mechanikę dzisiejszej lekcji i nawet lepiej się poczuła. Z tym że problemem była niewiedza, do której strony powinna dołączyć... Ale tu na szczęście z pomocą też przyszła któraś znajoma i życzliwa osoba, która wiedziała skąd dziwny stan Aurory, bo poczuła w pewnej chwili lekkie, jakby ponaglające szturchnięcie, więc pospiesznie przeszła na odpowiednią stronę sali. Wciąż nieco skołowana ryknęła zaklęcie (przygłucha się nie słyszała, to wyszło znowu dużo głośniej niż pozostali), ale niewiele wzmocniło to siłę grupy. Cóż, zdecydowanie nie była w pełni skupiona na zadaniu.