23-02-2023, 11:10 PM
Na jego słowa o wybuchu cichutko się zaśmiała.
- Wybuchy, jak i wszelkiego rodzaju urazy podczas eksperymentów to normalna kolej rzeczy. Mam nadzieję, że nic ci się wtedy nie stało.- odpowiedziała, kiwając głową ze zrozumieniem. Nie miała co prawda jeszcze okazji doprowadzić do wybuchu (ze względu na to że jej eksperymenty zakładają po prostu więcej pracy manualnej niż podatnych na podpalenie substancji czy czarów) ale kto nie ryzykuje nie pije szampana, a ryzyko jest wpisane w koszta gdy próbujesz robić nowe rzeczy.
Ta świadomość jednak ani trochę nie sprawiła, że Zośka martwiła się o Aidana mniej. Bo po tej krótkiej wymianie zdań była w stanie wywnioskować że a) Aidan też eksperymentuje; b) eksperymentuje z czymś co może wybuchać; c) może mu się coś stać, więc automatycznie zaczęła się trochę o niego martwić. Szczególnie, że nie wiedziała zupełnie nic o tym, co kombinuje poza lekcjami.
Próbowała też przez chwilkę zastanowić się, w którym momencie Aidan stał się dla niej na tyle ważny, żeby się martwić o jego zdrowie, dopóki z zamyślenia nie wydarły ją jego słowa.
Nie wiedziała, koniec końców, co poczuła na słowa Aidana. Byś może trochę urazy, ale starała się być ponad to. A raczej, starała się go zrozumieć. Wydawał się równie ambitny co ona, i być może wizja tego, że to coś w jej rękach miałoby być tylko projektem do postawienia na półkę wprawił go w irytację.
Wzięła głęboki wdech.
- Nie. Chodziło mi o to, że dopiero jak to skończę i będę wiedziała, z czym się to wiążę, to dopiero wtedy będę się nad tym zastanawiać. Na pewno nie chcę by stało się to pokracznym bibelotem na szafce, ale jak sam powiedziałeś, jeśli będzie to działało, to może się znaleźć w miejscach, w których nie powinno.
Czasami można nie wiedzieć. Nie mieć opinii na jakiś temat, nie mieć informacji w danej dziedzinie- i to normalna rzecz. Dlatego na pytanie Aidana nie mogła udzielić, jak jej się wydawało, satysfakcjonującej odpowiedzi.
Starała się brzmieć na pewną siebie, ale prawda jest taka, że jeszcze nie miała dobrze wyrobionych odruchów bronienia własnych racji. Dlatego jej kolejne zdanie brzmiało już słyszalnie mniej pewnie.
- Z wszystkich moich prototypów ten jest, uh... najbardziej batalistyczny i najmniej dystrybucyjny.
Teraz jej się zrobiło trochę głupio i widocznie posmutniała.
- Wybuchy, jak i wszelkiego rodzaju urazy podczas eksperymentów to normalna kolej rzeczy. Mam nadzieję, że nic ci się wtedy nie stało.- odpowiedziała, kiwając głową ze zrozumieniem. Nie miała co prawda jeszcze okazji doprowadzić do wybuchu (ze względu na to że jej eksperymenty zakładają po prostu więcej pracy manualnej niż podatnych na podpalenie substancji czy czarów) ale kto nie ryzykuje nie pije szampana, a ryzyko jest wpisane w koszta gdy próbujesz robić nowe rzeczy.
Ta świadomość jednak ani trochę nie sprawiła, że Zośka martwiła się o Aidana mniej. Bo po tej krótkiej wymianie zdań była w stanie wywnioskować że a) Aidan też eksperymentuje; b) eksperymentuje z czymś co może wybuchać; c) może mu się coś stać, więc automatycznie zaczęła się trochę o niego martwić. Szczególnie, że nie wiedziała zupełnie nic o tym, co kombinuje poza lekcjami.
Próbowała też przez chwilkę zastanowić się, w którym momencie Aidan stał się dla niej na tyle ważny, żeby się martwić o jego zdrowie, dopóki z zamyślenia nie wydarły ją jego słowa.
Nie wiedziała, koniec końców, co poczuła na słowa Aidana. Byś może trochę urazy, ale starała się być ponad to. A raczej, starała się go zrozumieć. Wydawał się równie ambitny co ona, i być może wizja tego, że to coś w jej rękach miałoby być tylko projektem do postawienia na półkę wprawił go w irytację.
Wzięła głęboki wdech.
- Nie. Chodziło mi o to, że dopiero jak to skończę i będę wiedziała, z czym się to wiążę, to dopiero wtedy będę się nad tym zastanawiać. Na pewno nie chcę by stało się to pokracznym bibelotem na szafce, ale jak sam powiedziałeś, jeśli będzie to działało, to może się znaleźć w miejscach, w których nie powinno.
Czasami można nie wiedzieć. Nie mieć opinii na jakiś temat, nie mieć informacji w danej dziedzinie- i to normalna rzecz. Dlatego na pytanie Aidana nie mogła udzielić, jak jej się wydawało, satysfakcjonującej odpowiedzi.
Starała się brzmieć na pewną siebie, ale prawda jest taka, że jeszcze nie miała dobrze wyrobionych odruchów bronienia własnych racji. Dlatego jej kolejne zdanie brzmiało już słyszalnie mniej pewnie.
- Z wszystkich moich prototypów ten jest, uh... najbardziej batalistyczny i najmniej dystrybucyjny.
Teraz jej się zrobiło trochę głupio i widocznie posmutniała.