16-03-2023, 04:52 AM
Otworzyła usta i nabrała nawet więcej powietrza, ale nie odpowiedziała nic, zacięła się i po sekundzie zamknęła usta. Nie umiała odpowiedzieć na to pytanie z jakimkolwiek przekonaniem, bo i skąd miałaby przekonania nabrać?
- Nie wiem... chyba? Chociaż to pewnie też zależy od osoby, niektórym przychodzi to łatwiej, a inni planują z wyprzedzeniem... - To z pewnością musiało mieć sens! W każdej dziedzinie życia każdy przecież jest inny i jedni potrzebują mniej czasu, inni więcej, są osoby odważniejsze i bardziej nieśmiałe, z pewnością palikowało się to też do randkowania!
Zagryzła na moment własne wargi, kiedy Sao zabrzmiała jakby odrobinkę zawiodło ją to, co usłyszała na temat książki. Prawda, April nie mogła powiedzieć wiele więcej, bo nadal nie była nawet w jednej czwartej fabuły, ale wbrew temu co zdążyła powiedzieć, działo się już znacznie więcej. Tylko głupio było jej przyznać, że główna bohaterka nosi jej imię, a tytułowy bohater imię... kolegi, który ostatnio niepokojąco często pojawiał się w jej okolicy.
- Chociaż wciąż mam dużo do przeczytania, to jest w tym początku znacznie więcej niż się wydaje. Ale to chyba lepiej samemu przeczytać i wywnioskować. - Pomijała fakt (i adekwatne komentarze Vatesa), że pewnie umrze na zażenowanie, jak Saoirse zacznie czytać książkę i zorientuje się, że to dziwny zbieg okoliczności, że bohaterowie powieści noszą imiona z najbliższego otoczenia April. I nie wiedziała co byłoby bardziej zawstydzające, powiedzieć o tym teraz, czy właśnie słuchać o spostrzeżeniu później. Dlatego nie drążyła.
Sugestia napisania o swojej wizji wydała się w tej chwili wyjściem tak idealnym i oczywistym, że aż przez moment milczała, a na jej oblicze stopniowo wpłynęło wyraz zdania sobie sprawy z łatwości takiej komunikacji.
- Sao, to jest genialny pomysł. - Nawet brzmiała na odkrywczo zafascynowaną tak bardzo nieinwazyjną opcją przekazania komukolwiek istoty swoich wizji. - Mogłabym ubrać to w słowa bez obaw, że powiem coś głupiego, bo jeśli coś by mi nie odpowiadało, to mogłabym na czysto przepisać trochę inaczej. Czemu wcześniej na to nie wpadłam... - Aż pokręciła lekko głową, jakby to miało podkreślić oczywistość istnienia możliwości wysłania nauczycielom sowy, że miała wizję. Pełna podziwu uśmiechnęła się do kuzynki. - Właśnie ułatwiłaś mi życie.
- Nie wiem... chyba? Chociaż to pewnie też zależy od osoby, niektórym przychodzi to łatwiej, a inni planują z wyprzedzeniem... - To z pewnością musiało mieć sens! W każdej dziedzinie życia każdy przecież jest inny i jedni potrzebują mniej czasu, inni więcej, są osoby odważniejsze i bardziej nieśmiałe, z pewnością palikowało się to też do randkowania!
Zagryzła na moment własne wargi, kiedy Sao zabrzmiała jakby odrobinkę zawiodło ją to, co usłyszała na temat książki. Prawda, April nie mogła powiedzieć wiele więcej, bo nadal nie była nawet w jednej czwartej fabuły, ale wbrew temu co zdążyła powiedzieć, działo się już znacznie więcej. Tylko głupio było jej przyznać, że główna bohaterka nosi jej imię, a tytułowy bohater imię... kolegi, który ostatnio niepokojąco często pojawiał się w jej okolicy.
- Chociaż wciąż mam dużo do przeczytania, to jest w tym początku znacznie więcej niż się wydaje. Ale to chyba lepiej samemu przeczytać i wywnioskować. - Pomijała fakt (i adekwatne komentarze Vatesa), że pewnie umrze na zażenowanie, jak Saoirse zacznie czytać książkę i zorientuje się, że to dziwny zbieg okoliczności, że bohaterowie powieści noszą imiona z najbliższego otoczenia April. I nie wiedziała co byłoby bardziej zawstydzające, powiedzieć o tym teraz, czy właśnie słuchać o spostrzeżeniu później. Dlatego nie drążyła.
Sugestia napisania o swojej wizji wydała się w tej chwili wyjściem tak idealnym i oczywistym, że aż przez moment milczała, a na jej oblicze stopniowo wpłynęło wyraz zdania sobie sprawy z łatwości takiej komunikacji.
- Sao, to jest genialny pomysł. - Nawet brzmiała na odkrywczo zafascynowaną tak bardzo nieinwazyjną opcją przekazania komukolwiek istoty swoich wizji. - Mogłabym ubrać to w słowa bez obaw, że powiem coś głupiego, bo jeśli coś by mi nie odpowiadało, to mogłabym na czysto przepisać trochę inaczej. Czemu wcześniej na to nie wpadłam... - Aż pokręciła lekko głową, jakby to miało podkreślić oczywistość istnienia możliwości wysłania nauczycielom sowy, że miała wizję. Pełna podziwu uśmiechnęła się do kuzynki. - Właśnie ułatwiłaś mi życie.