28-03-2023, 08:11 PM
Trochę nie wiedziała, jak się zachowywać na tego typu imprezach. To była jej pierwsza zabawa w Hogwarcie, bo na pierwszą, wrześniową, nie poszła. Podobno uczniowie mieli jakieś problemy potem, co ją trochę martwiło, ale tak naprawdę co mogli zrobić? Odjąć punkty w Turnieju?
Co w sumie dawał ten turniej? Nie ważne!
Rzuciła okiem na karteczkę raz jeszcze, próbując wyeliminować zadania których kategorycznie nie chce wykonać, i czy z tych pozostałych uda jej się utworzyć jakieś bingo. Po krótkiej inspekcji swojej karteczki zdała sobie sprawę, że takich naprawdę będących dla niej problemem zadań nie było za wiele- nie była niestety prankowiczem, a wolała nie robić beczki na miotle. Bo ani nie była w stanie zbyt dobrze usiedzieć na tej tutejszej wersji, ani też nie była zbyt chętna robienia owego manewru siedząc na wyrwanym z korzeniami drzewie.
Reszta była do przełknięcia. W większym lub mniejszym stanie upojenia alkoholowego.
Znów rozglądnęła się po ludziach- których kojarzyła mniej lub bardziej- w pewnym momencie zauważyła, że w sali pojawił się Pascal.
Trochę ją to podniosło na duchu. Co prawda dalej miała z tyłu głowy plotki i gazetkę szkolną, ale odnosiła wrażenie że Pascalowi to niezbyt przeszkadza. A skoro jemu to nie przeszkadza, to (biorąc pod uwagę że ma trochę więcej do stracenia jako szlachcic), ona też starała się nie zwracać na to większej uwagi. Oczywiście, nie zawsze jej to wychodziło. Ale, tak jak z przyjściem na tę imprezę, czasami trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu.
Dlatego, tak jak on, pokierowała się w stronę stołu. Nawet ona słyszała o puchońskim winie, którego miała zamiar dzisiaj skosztować. Na przypale albo wcale.
Dotarła do stołu co prawda trochę później niż on, ale na tyle wcześnie, że Pascal nie zaczął jeszcze nalewać sobie czegokolwiek, ani nawet podjadać czegoś z przekąsek.
- Hej. Nie będę kłamać, cieszę się że tu jesteś - powiedziała, uśmiechając się ciepło do chłopaka- upatrzyłeś już sobie coś do schrupania?
Spojrzała na stół, na którym znajdował się poczęstunek. Szczęśliwie, przyszła wcześnie, więc jeszcze było tego sporo. Jakieś kanapeczki, ciastka... lukrecja?
Być może się myliła, ale przypominały jej bardzo te kupione na jarmarku, z nutką amortencji. Koniec końców swoich jeszcze nie próbowała, ale może dziś uda jej się przeprowadzić choć część jej eksperymentu?
- Na mnie patrzą trochę te babeczki, bo jednak chcę w końcu skosztować tego wina, a lepiej nie pić na pusty żołądek - dodała z szerokim uśmiechem, chwytając jedną babeczkę w dłoń.
Co w sumie dawał ten turniej? Nie ważne!
Rzuciła okiem na karteczkę raz jeszcze, próbując wyeliminować zadania których kategorycznie nie chce wykonać, i czy z tych pozostałych uda jej się utworzyć jakieś bingo. Po krótkiej inspekcji swojej karteczki zdała sobie sprawę, że takich naprawdę będących dla niej problemem zadań nie było za wiele- nie była niestety prankowiczem, a wolała nie robić beczki na miotle. Bo ani nie była w stanie zbyt dobrze usiedzieć na tej tutejszej wersji, ani też nie była zbyt chętna robienia owego manewru siedząc na wyrwanym z korzeniami drzewie.
Reszta była do przełknięcia. W większym lub mniejszym stanie upojenia alkoholowego.
Znów rozglądnęła się po ludziach- których kojarzyła mniej lub bardziej- w pewnym momencie zauważyła, że w sali pojawił się Pascal.
Trochę ją to podniosło na duchu. Co prawda dalej miała z tyłu głowy plotki i gazetkę szkolną, ale odnosiła wrażenie że Pascalowi to niezbyt przeszkadza. A skoro jemu to nie przeszkadza, to (biorąc pod uwagę że ma trochę więcej do stracenia jako szlachcic), ona też starała się nie zwracać na to większej uwagi. Oczywiście, nie zawsze jej to wychodziło. Ale, tak jak z przyjściem na tę imprezę, czasami trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu.
Dlatego, tak jak on, pokierowała się w stronę stołu. Nawet ona słyszała o puchońskim winie, którego miała zamiar dzisiaj skosztować. Na przypale albo wcale.
Dotarła do stołu co prawda trochę później niż on, ale na tyle wcześnie, że Pascal nie zaczął jeszcze nalewać sobie czegokolwiek, ani nawet podjadać czegoś z przekąsek.
- Hej. Nie będę kłamać, cieszę się że tu jesteś - powiedziała, uśmiechając się ciepło do chłopaka- upatrzyłeś już sobie coś do schrupania?
Spojrzała na stół, na którym znajdował się poczęstunek. Szczęśliwie, przyszła wcześnie, więc jeszcze było tego sporo. Jakieś kanapeczki, ciastka... lukrecja?
Być może się myliła, ale przypominały jej bardzo te kupione na jarmarku, z nutką amortencji. Koniec końców swoich jeszcze nie próbowała, ale może dziś uda jej się przeprowadzić choć część jej eksperymentu?
- Na mnie patrzą trochę te babeczki, bo jednak chcę w końcu skosztować tego wina, a lepiej nie pić na pusty żołądek - dodała z szerokim uśmiechem, chwytając jedną babeczkę w dłoń.