11-04-2023, 07:43 PM
Może, gdyby była kimkolwiek innym, to na całusy Pascala by się zarumieniła. Oblała rumieńcem, zachichotała i zatrzepotała rzęsami. Szczęśliwie jednak, Zosia przyzwyczajona była do całusów na powitanie, bo to jedna z (pewnie niewielu) wspólnych dla francuzów i polaków tradycji. Nie ma spotkań z rodziną bez rundki babcinych i ciociowych całusków.
- Szkoda, że się nie spotkaliśmy. Byłoby na pewno przyjemniej. A sama podróż nie należała do najlepszych, ale nie było tragedii. Rozumiem że twoja do najprostszych nie należała?- zapytała, szczerze zainteresowana. Oczywiście, patrole były denerwujące, ale zauważyła że część ludzi przychodziła na imprezę w zdecydowanie fatalnym humorze. Być może na ich drodze działo się więcej niż same patrole?
Z uśmiechem przyjęła od niego czarkę wina, najpierw wąchając je, przy jednoczesnym delikatnym poruszaniu kubeczkiem. Znawca wina z niej żaden, ale czasami po aromacie szło wywnioskować, czego można się było spodziewać.
- To co, toast za miły wieczór? - zapytała, wznosząc delikatnie kubeczek. Nie była co prawda przekonana, czy stukanie się tego typu jest zgodne z savoir-vivre, ale w pewnym momencie uznała, że martwienie się o tego typu rzeczy nie jest aż tak potrzebne.
Na komentarz o przekąskach i zadaniach, ponownie spojrzała na stół. No tak, zadania! Ciekawe, jakie miał Pascal. Czy jest jakaś pula tych zadań? A może każdy ma takie same? Jeśli tak, mogliby jakąś część zrobić razem, zawsze to raźniej.
Między babeczkami a lukrecją rozpoznała kaczogłowy. I chciała je wszystkie spróbować! Tylko, czy już teraz?
- Lukrecja kusi. Szczególnie, że kupiłam kilka pałeczek na jarmarku. - zaczęła, zerkając na chłopaka- Chciałam jedną zjeść normalnie, drugą będąc samej w pokoju i jedną podczas patrzenia w lustro. Wiesz, żeby zobaczyć jak zadziałają. Ale tak się przeciągnęło, że dalej leżą u mnie w kuferku. Więc przynajmniej część tego eksperymentu chcę przeprowadzić dzisiaj.
Lukrecja czy kaczogłowy? Upojenie miłosne, czy halucynacje? A może oba na raz?
Zosia w ciągu liku minut dostała nagle smyrgla który popychał ją, coraz to bardziej, do skosztowania magicznych rarytasów.
- Myślę, że nie ma co patrzyć na innych. Tylko co najpierw, Panie Boleyn? Kaczogłowy czy Lukrecja? - zapytała z uśmiechem, biorąc łyk wina. Będzie potrzebowała ich trochę więcej na odwagę, ale warto od czegoś zacząć.
- Szkoda, że się nie spotkaliśmy. Byłoby na pewno przyjemniej. A sama podróż nie należała do najlepszych, ale nie było tragedii. Rozumiem że twoja do najprostszych nie należała?- zapytała, szczerze zainteresowana. Oczywiście, patrole były denerwujące, ale zauważyła że część ludzi przychodziła na imprezę w zdecydowanie fatalnym humorze. Być może na ich drodze działo się więcej niż same patrole?
Z uśmiechem przyjęła od niego czarkę wina, najpierw wąchając je, przy jednoczesnym delikatnym poruszaniu kubeczkiem. Znawca wina z niej żaden, ale czasami po aromacie szło wywnioskować, czego można się było spodziewać.
- To co, toast za miły wieczór? - zapytała, wznosząc delikatnie kubeczek. Nie była co prawda przekonana, czy stukanie się tego typu jest zgodne z savoir-vivre, ale w pewnym momencie uznała, że martwienie się o tego typu rzeczy nie jest aż tak potrzebne.
Na komentarz o przekąskach i zadaniach, ponownie spojrzała na stół. No tak, zadania! Ciekawe, jakie miał Pascal. Czy jest jakaś pula tych zadań? A może każdy ma takie same? Jeśli tak, mogliby jakąś część zrobić razem, zawsze to raźniej.
Między babeczkami a lukrecją rozpoznała kaczogłowy. I chciała je wszystkie spróbować! Tylko, czy już teraz?
- Lukrecja kusi. Szczególnie, że kupiłam kilka pałeczek na jarmarku. - zaczęła, zerkając na chłopaka- Chciałam jedną zjeść normalnie, drugą będąc samej w pokoju i jedną podczas patrzenia w lustro. Wiesz, żeby zobaczyć jak zadziałają. Ale tak się przeciągnęło, że dalej leżą u mnie w kuferku. Więc przynajmniej część tego eksperymentu chcę przeprowadzić dzisiaj.
Lukrecja czy kaczogłowy? Upojenie miłosne, czy halucynacje? A może oba na raz?
Zosia w ciągu liku minut dostała nagle smyrgla który popychał ją, coraz to bardziej, do skosztowania magicznych rarytasów.
- Myślę, że nie ma co patrzyć na innych. Tylko co najpierw, Panie Boleyn? Kaczogłowy czy Lukrecja? - zapytała z uśmiechem, biorąc łyk wina. Będzie potrzebowała ich trochę więcej na odwagę, ale warto od czegoś zacząć.