11-04-2023, 08:08 PM
Początkowo nie chciał odpowiadać, ale wreszcie coś go tknęło. Chciał go podejść! Pomimo, że zwykle nie wychodziło.
- Stawiam, że nie robi ci różnicy, co ja bym wolał.
A teraz chciał tylko, żeby zaprzeczył. Następnie chciałby tylko w to uwierzyć. Taki był plan, nic więcej.
Zacisnął mocniej usta, kiedy Aaron zaczął tłumaczyć mu, czego tak właściwie powinien się spodziewać ze strony ludzi. Z jednej strony, nigdy nie przejmował się opinią innych, ale z drugiej nigdy nie robił nic bardzo kontrowersyjnego i mówił dosyć otwarcie o wszystkim... Tylko rówieśnikom, rzecz jasna.
Zmierzył Aarona wzrokiem, nim był gotów do odpowiedzi. Następnie nabrał głębszy wdech, dla odwagi.
- To... Najpierw muszę w ogóle wiedzieć, czy warto...
Zabrzmiał łagodniej, niż by chciał i ponownie odwrócił wzrok od chłopaka. Miała czaić się w tym groźba, ale wybrzmiała jedynie niepewność. Co gorsza, odpowiedź sama mu się narzucała. Aaron nie musiał już wiele robić. Już go miał.
Przynajmniej ruszył się z miejsca i był gotów iść za nim. To już jakaś drobna wygrana, co Philip przyjął z ogromną ulgą. Nie chciał dłużej robić tu przedstawienia. Chociaż z pewnością czułby się pewniej, gdyby nie został zaraz objęty. Teraz tym bardziej wbił uparty wzrok przed siebie, żeby tylko nie patrzeć na chłopaka, zupełnie jakby nic się nie działo.
- Pamiętaj, że nadal mogę cię kopnąć za te twoje konsekwencje... - wymamrotał, pomimo że nagle czuł się dużo bardziej spięty.
Co gorsza, nawet nie miał pojęcia, gdzie go prowadzi. Był jedynie pewien, że nie miał zamiaru szukać większych wygód. Chciał tylko pierwsze lepsze pomieszczenie, które nie byłoby zbyt często uczęszczane.
- Stawiam, że nie robi ci różnicy, co ja bym wolał.
A teraz chciał tylko, żeby zaprzeczył. Następnie chciałby tylko w to uwierzyć. Taki był plan, nic więcej.
Zacisnął mocniej usta, kiedy Aaron zaczął tłumaczyć mu, czego tak właściwie powinien się spodziewać ze strony ludzi. Z jednej strony, nigdy nie przejmował się opinią innych, ale z drugiej nigdy nie robił nic bardzo kontrowersyjnego i mówił dosyć otwarcie o wszystkim... Tylko rówieśnikom, rzecz jasna.
Zmierzył Aarona wzrokiem, nim był gotów do odpowiedzi. Następnie nabrał głębszy wdech, dla odwagi.
- To... Najpierw muszę w ogóle wiedzieć, czy warto...
Zabrzmiał łagodniej, niż by chciał i ponownie odwrócił wzrok od chłopaka. Miała czaić się w tym groźba, ale wybrzmiała jedynie niepewność. Co gorsza, odpowiedź sama mu się narzucała. Aaron nie musiał już wiele robić. Już go miał.
Przynajmniej ruszył się z miejsca i był gotów iść za nim. To już jakaś drobna wygrana, co Philip przyjął z ogromną ulgą. Nie chciał dłużej robić tu przedstawienia. Chociaż z pewnością czułby się pewniej, gdyby nie został zaraz objęty. Teraz tym bardziej wbił uparty wzrok przed siebie, żeby tylko nie patrzeć na chłopaka, zupełnie jakby nic się nie działo.
- Pamiętaj, że nadal mogę cię kopnąć za te twoje konsekwencje... - wymamrotał, pomimo że nagle czuł się dużo bardziej spięty.
Co gorsza, nawet nie miał pojęcia, gdzie go prowadzi. Był jedynie pewien, że nie miał zamiaru szukać większych wygód. Chciał tylko pierwsze lepsze pomieszczenie, które nie byłoby zbyt często uczęszczane.