12-04-2023, 11:06 PM
Trochę, tak odrobinkę, skrycie i naturalnie jakby kto pytał, to dawno i nieprawda, miała nadzieję, że spotka Dextera. Nie bywał na wszystkich imprezach w sumie. Wcześniej zwracała na to uwagę, bo ją denerwował sam fakt widzenia jego głupiej mordy, a teraz wręcz szukała wzrokiem tej mordy. Jak to się może pozmieniać na przestrzeni paru tygodni...
Po stresie sprzed chwili mimowolnie wręcz pomyślała o Dexterze, bo ostatnim razem to on w sumie jej skórę uratował. Albo łeb, tak precyzując. Może nie zdawała sobie z tego szczerze sprawy zupełnie, ale przy nim faktycznie jakoś obawy wobec tego jednego poltergeista malały, czuła się ciuit bezpieczniej. Co dwie pary oczu to nie jedna, może? Tak czy inaczej, zdążyła sobie już nalać wina do kubeczka i nabrać do ust spory łyk, na chwilę przytrzymując go w ustach, gdy usłyszała obok siebei znajomy głos. Aż jej się gorąco zrobiło natychmiastowo, i przy tym głupio, że tak zareagowała. Nie, nic nie widział, ale przed sobą było jej głupio! Zerknęła na niego, przełykając i zerkając na trzymany kubeczek, po czym pocmokała cicho, jakby smakując.
- Szkło ciężej ogarnąć tak po kryjomu. Ale pewnie jakość wina, biorąc pod uwagę jego ilość i okoliczności podania, dorównuje naczyniom, stety niestety. - I zawiesiła na Ślizgonie wzrok na chwilę dłużej, posyłając mu trochę kwaśny uśmiech, acz przyjazny. - Nie sądziłam, że przyjdziesz. Ale w sumie faktycznie, blisko masz, farciarzu. - Dodała nawet bardziej łagodnie.
Bo ona to przecież nie mogła mieć raz w życiu łatwo, musiała mieć najdalej ze wszystkich... Aż na chwilę znowu, myśląc o tym, zestresowała się, że skoro Dex tu jest, to jeśli nadal wali od niej łajnem... Bogowie! Znaczy, niby perfumy użyła jak weszła, i ładnie się obmyła, chyba, ale... Chociaż co go obchodzi jak od niej pachnie? Co JĄ obchodzi co on myśli o jej zapachu? A jednak już niezręcznie, co postanowiła zapić kolejnym łykiem wina, zerkając ciut w popłochu gdzieś na bok ot niby na ludzi wokół.
- Ale ogólnie sporo już jest ludzi... - Dodała trochę bez większego chyba sensu, tak żeby powiedzieć i może popchnąć niewypowiedziany na głos kryzys gdzieś indziej, z dala od siebie.
Tolerancja: 3 punkty
Poziom upicia: 4 [link] (czyli żodyn)
Po stresie sprzed chwili mimowolnie wręcz pomyślała o Dexterze, bo ostatnim razem to on w sumie jej skórę uratował. Albo łeb, tak precyzując. Może nie zdawała sobie z tego szczerze sprawy zupełnie, ale przy nim faktycznie jakoś obawy wobec tego jednego poltergeista malały, czuła się ciuit bezpieczniej. Co dwie pary oczu to nie jedna, może? Tak czy inaczej, zdążyła sobie już nalać wina do kubeczka i nabrać do ust spory łyk, na chwilę przytrzymując go w ustach, gdy usłyszała obok siebei znajomy głos. Aż jej się gorąco zrobiło natychmiastowo, i przy tym głupio, że tak zareagowała. Nie, nic nie widział, ale przed sobą było jej głupio! Zerknęła na niego, przełykając i zerkając na trzymany kubeczek, po czym pocmokała cicho, jakby smakując.
- Szkło ciężej ogarnąć tak po kryjomu. Ale pewnie jakość wina, biorąc pod uwagę jego ilość i okoliczności podania, dorównuje naczyniom, stety niestety. - I zawiesiła na Ślizgonie wzrok na chwilę dłużej, posyłając mu trochę kwaśny uśmiech, acz przyjazny. - Nie sądziłam, że przyjdziesz. Ale w sumie faktycznie, blisko masz, farciarzu. - Dodała nawet bardziej łagodnie.
Bo ona to przecież nie mogła mieć raz w życiu łatwo, musiała mieć najdalej ze wszystkich... Aż na chwilę znowu, myśląc o tym, zestresowała się, że skoro Dex tu jest, to jeśli nadal wali od niej łajnem... Bogowie! Znaczy, niby perfumy użyła jak weszła, i ładnie się obmyła, chyba, ale... Chociaż co go obchodzi jak od niej pachnie? Co JĄ obchodzi co on myśli o jej zapachu? A jednak już niezręcznie, co postanowiła zapić kolejnym łykiem wina, zerkając ciut w popłochu gdzieś na bok ot niby na ludzi wokół.
- Ale ogólnie sporo już jest ludzi... - Dodała trochę bez większego chyba sensu, tak żeby powiedzieć i może popchnąć niewypowiedziany na głos kryzys gdzieś indziej, z dala od siebie.