13-04-2023, 12:54 AM
Nie ukrywał, iż był ciekaw jakie miejsce wybierze dla nich Leighton. Nie oczekiwał niczego spektakularnego; już dawno przekonał się, że chłopak nie był fanem przesadnego przepychu, który można było świadomie nazwać kiczem. Aaron w swojej kilkuletniej wędrówce po szkole przekonał się, że niestety i takowe miejsca w szkole się znajdowały. Człowiek trafiał na nie niespodziewanie, nie chcąc więcej wracać.
Szedł spokojnie obok chłopaka ani przez chwilę nie zastanawiając się nad tym czy powinien ściągnąć z niego ramię, którym go obejmował. Tak było mu wygodnie. Zresztą coś mówiło mu, że i persona krocząca przy nim nie miała nic przeciwko, nie chcąc jednak przyznać tego sama przed sobą. Zapewne gdyby tak usilnie wszystkiego się nie wypierał, Moon z wielu rzeczy dawno by zrezygnował.
-Potrzebujesz nazwisk, by powiększyć swoją listę wrogów? Niebezpieczny z ciebie osobnik, Leighton - zauważył, rozbawiony. Nie miał zamiaru zdradzać mu wszystkiego. Te nazwiska nie miały najmniejszego znaczenia, przynajmniej dla Aarona, który prawdę powiedziawszy większości nawet nie pamiętał.
Skrzywił się mimowolnie, kiedy uderzył go w żebra.
-Agresywnie. Nie tego się spodziewałem po tym wszystkim, chociaż jeśli takie gry wstępne preferujesz, dostosuję się - powiedział, świadomie rzucając mu podobnymi tekstami. Niekiedy je rozumiał, niekiedy zdawał się nie wiedzieć o co chodzi. Jak to w ogóle było możliwe?
-Mało romantyczne - zauważył, kiedy drzwi pomieszczenia się za nim zamknęły.
Pozwolił Philipowi się oddalić, samemu opierając się o framugę drzwi. Zmierzył chłopaka spojrzeniem. Jeszcze trochę a zapewne zawału dostanie ze stresu.
-Leighton, aż tak bardzo stresuje cię moje obecność? Zaznaczam, że nie jestem dobry w reanimacji. Chociaż usta usta wychodzi mi całkiem sprawnie - skomentował, wodząc wzrokiem po sali. Jakaś taka zakurzona
-To, panie prefekcie, jest stara sala lekcyjna. Nie wiesz dokąd nas przyprowadziłeś?
Szedł spokojnie obok chłopaka ani przez chwilę nie zastanawiając się nad tym czy powinien ściągnąć z niego ramię, którym go obejmował. Tak było mu wygodnie. Zresztą coś mówiło mu, że i persona krocząca przy nim nie miała nic przeciwko, nie chcąc jednak przyznać tego sama przed sobą. Zapewne gdyby tak usilnie wszystkiego się nie wypierał, Moon z wielu rzeczy dawno by zrezygnował.
-Potrzebujesz nazwisk, by powiększyć swoją listę wrogów? Niebezpieczny z ciebie osobnik, Leighton - zauważył, rozbawiony. Nie miał zamiaru zdradzać mu wszystkiego. Te nazwiska nie miały najmniejszego znaczenia, przynajmniej dla Aarona, który prawdę powiedziawszy większości nawet nie pamiętał.
Skrzywił się mimowolnie, kiedy uderzył go w żebra.
-Agresywnie. Nie tego się spodziewałem po tym wszystkim, chociaż jeśli takie gry wstępne preferujesz, dostosuję się - powiedział, świadomie rzucając mu podobnymi tekstami. Niekiedy je rozumiał, niekiedy zdawał się nie wiedzieć o co chodzi. Jak to w ogóle było możliwe?
-Mało romantyczne - zauważył, kiedy drzwi pomieszczenia się za nim zamknęły.
Pozwolił Philipowi się oddalić, samemu opierając się o framugę drzwi. Zmierzył chłopaka spojrzeniem. Jeszcze trochę a zapewne zawału dostanie ze stresu.
-Leighton, aż tak bardzo stresuje cię moje obecność? Zaznaczam, że nie jestem dobry w reanimacji. Chociaż usta usta wychodzi mi całkiem sprawnie - skomentował, wodząc wzrokiem po sali. Jakaś taka zakurzona
-To, panie prefekcie, jest stara sala lekcyjna. Nie wiesz dokąd nas przyprowadziłeś?