13-04-2023, 04:45 PM
Czy czuł się pewnie? Zdecydowanie. Nigdy nie miał większych problemów z rzucaniem zaklęć, które były dla niego najlepszą dziedziną magiczną. Mógł nie być orłem w innych, ale to było jego znakiem rozpoznawczym.
Nic dziwnego, że teoria szła mu gładko, chociaż nie ona interesowała go najbardziej. Wolał machać różdżką i patrzeć na wizualne efekty swojej pracy, zamiast wczytywać się w literki. To zostawiał Krukonom, którzy całe dnie spędzali w bibliotece, jakby od tego zależało ich życie.
-Łamiesz mi serce, kochana. I to jeszcze dla kogoś takiego. Lepiej uważaj, węże bywają zdradliwe - stwierdził lekko. Nie był fanem Zielonych i na siłę nie miał najmniejszego zamiaru tego zmieniać. Ten obok Rose mu nie pasował wyjątkowo i nie chodziło już o fakt, że przymila się do jego przyjaciółki. Chociaż nie, chodziło właśnie o to, bo jego siostra z wyboru była mu na tyle droga, że chciał dla niej jak najlepiej. A nie jakiegoś patologicznego towarzystwa typa, który pewnie już teraz miał z milion propozycji małżeństwa.
-Ktoś tu musi świecić przykładem - zdążył powiedzieć, zanim nauczycielka rozpoczęła kolejną część zajęć.
Wylądował w grupie zaklęcia rozweselającego. Patrząc po minach niektórych osób w sali z pewnością takowe wypadałoby rzucić właśnie na nich.
Kiedy przyszła jego kolej, machnął różdżką wypowiadając formułkę. Wyjść wyszło, ale nie był to szczyt jego możliwości, był tego pewien. Proszę, kolejny przykład tego, że towarzystwo Ślizgonów, nawet to bierne, potrafiło odjąć trochę komórek mózgowych. Ewentualnie myślenie o przystojnym nauczycielu, którego planował dorwać przy najbliższej możliwej okazji.
Pkty zaklęć: 12
Pkty skupienia: 0
K10: 2 +1
Suma: Skupienie + Zaklęcia z uwzględnieniem rzutu k10 = 6
Nic dziwnego, że teoria szła mu gładko, chociaż nie ona interesowała go najbardziej. Wolał machać różdżką i patrzeć na wizualne efekty swojej pracy, zamiast wczytywać się w literki. To zostawiał Krukonom, którzy całe dnie spędzali w bibliotece, jakby od tego zależało ich życie.
-Łamiesz mi serce, kochana. I to jeszcze dla kogoś takiego. Lepiej uważaj, węże bywają zdradliwe - stwierdził lekko. Nie był fanem Zielonych i na siłę nie miał najmniejszego zamiaru tego zmieniać. Ten obok Rose mu nie pasował wyjątkowo i nie chodziło już o fakt, że przymila się do jego przyjaciółki. Chociaż nie, chodziło właśnie o to, bo jego siostra z wyboru była mu na tyle droga, że chciał dla niej jak najlepiej. A nie jakiegoś patologicznego towarzystwa typa, który pewnie już teraz miał z milion propozycji małżeństwa.
-Ktoś tu musi świecić przykładem - zdążył powiedzieć, zanim nauczycielka rozpoczęła kolejną część zajęć.
Wylądował w grupie zaklęcia rozweselającego. Patrząc po minach niektórych osób w sali z pewnością takowe wypadałoby rzucić właśnie na nich.
Kiedy przyszła jego kolej, machnął różdżką wypowiadając formułkę. Wyjść wyszło, ale nie był to szczyt jego możliwości, był tego pewien. Proszę, kolejny przykład tego, że towarzystwo Ślizgonów, nawet to bierne, potrafiło odjąć trochę komórek mózgowych. Ewentualnie myślenie o przystojnym nauczycielu, którego planował dorwać przy najbliższej możliwej okazji.