14-04-2023, 03:02 AM
Akurat w tym momencie popatrzył na niego z niedowierzaniem. Powiedział, że nie zna nazwisk, zupełnie jakby to miało brzmieć lepiej! Nie tylko nie brzmiało, ale Philip nawet mu nie wierzył. Nie chciał za to brnąć w ten temat na wypadek, gdyby jednak w jakiś sposób zdradził tutaj swoją zazdrość. Tak, miał jeszcze jakiś ledwie tlący się płomyczek nadziei, że jednak nie było to tak oczywiste w oczach Aarona. I tylko to pozwalało mu nie umrzeć tu z zażenowania.
Zaraz otworzył usta, by powiedzieć, że owszem, siedzi mu w umyśle i to zdecydowanie zbyt natarczywie, jednak ostatecznie zrezygnował i równie szybko zacisnął wargi z powrotem krzywiąc się przy tym. Nie będzie mu bardziej schlebiał, zwłaszcza kiedy nie chciał ani trochę współpracować!
W kolejnej reakcji z kolei miał ochotę mu nawtykać i odpowiedzieć złośliwością, jednak jego poważny ton sprawił, że szybko przemyślał sprawę i uznał, że może mu się to wcale nie opłacić.
- Doskonale wiesz, do czego się nie odnoszą. Na przykład do tego gdzie w tej chwili jesteśmy... - odparł dosyć ponuro, starając się jasno wskazać, że to jednak przez niego komunikacja ewidentnie leżała.
Wyprostował się, widząc, że chłopak zaczął się do niego zbliżać - jakby był nadal w gotowości, tylko nie wiedział jeszcze do czego.
Słuchał go uważnie, jeszcze przez chwilę uciekając wzrokiem, jednak zaraz stracił tę opcję, a jego dłoń jakoś automatycznie powędrowała na jego pierś. Chciał jedynie powstrzymać go przed dalszym zbliżaniem się. Szybko jednak uznał, że to wcale nie gest, który chciał wykonać i opuścił rękę, by zaraz chwycić drugą jego nadgarstek... Tak na wypadek, gdyby jednak chciał zaraz odciągnąć jego rękę od siebie.
- Kim... Znaczy, kto... Kurwa.
Nie, nie potrafił zadać pytania w ten sposób.
Wreszcie opuścił rękę, zsuwając się z ławki i odsunął się o krok w bok, na nowo budując pewien dystans pomiędzy sobą a Aaronem - z pewnością mniejszy niż przed chwilą, ale ten dodatkowy krok odległości dodawał mu jakieś minimum pewności siebie. Wystarczająco, by wykrztusić pytanie, na które spodziewał się jedynie dwóch opcji. Aaron miał albo go wyśmiać, albo odbić piłeczkę, odpowiadając pytaniem.
Wziął głębszy wdech.
- Dobra, chuj, to kim właściwie dla siebie jesteśmy, co? - wypalił na jednym tchu, prawdopodobnie tak szybko, że potrzebna była dodatkowa chwila skupienia, by nadążyć, co właściwie oznaczał ten dziwny zlepek słów wypowiedziany stanowczo za szybko.
Ale miał to z głowy. Teraz nie będzie udawał, że nie wie, o co pytał, prawda?
Zaraz otworzył usta, by powiedzieć, że owszem, siedzi mu w umyśle i to zdecydowanie zbyt natarczywie, jednak ostatecznie zrezygnował i równie szybko zacisnął wargi z powrotem krzywiąc się przy tym. Nie będzie mu bardziej schlebiał, zwłaszcza kiedy nie chciał ani trochę współpracować!
W kolejnej reakcji z kolei miał ochotę mu nawtykać i odpowiedzieć złośliwością, jednak jego poważny ton sprawił, że szybko przemyślał sprawę i uznał, że może mu się to wcale nie opłacić.
- Doskonale wiesz, do czego się nie odnoszą. Na przykład do tego gdzie w tej chwili jesteśmy... - odparł dosyć ponuro, starając się jasno wskazać, że to jednak przez niego komunikacja ewidentnie leżała.
Wyprostował się, widząc, że chłopak zaczął się do niego zbliżać - jakby był nadal w gotowości, tylko nie wiedział jeszcze do czego.
Słuchał go uważnie, jeszcze przez chwilę uciekając wzrokiem, jednak zaraz stracił tę opcję, a jego dłoń jakoś automatycznie powędrowała na jego pierś. Chciał jedynie powstrzymać go przed dalszym zbliżaniem się. Szybko jednak uznał, że to wcale nie gest, który chciał wykonać i opuścił rękę, by zaraz chwycić drugą jego nadgarstek... Tak na wypadek, gdyby jednak chciał zaraz odciągnąć jego rękę od siebie.
- Kim... Znaczy, kto... Kurwa.
Nie, nie potrafił zadać pytania w ten sposób.
Wreszcie opuścił rękę, zsuwając się z ławki i odsunął się o krok w bok, na nowo budując pewien dystans pomiędzy sobą a Aaronem - z pewnością mniejszy niż przed chwilą, ale ten dodatkowy krok odległości dodawał mu jakieś minimum pewności siebie. Wystarczająco, by wykrztusić pytanie, na które spodziewał się jedynie dwóch opcji. Aaron miał albo go wyśmiać, albo odbić piłeczkę, odpowiadając pytaniem.
Wziął głębszy wdech.
- Dobra, chuj, to kim właściwie dla siebie jesteśmy, co? - wypalił na jednym tchu, prawdopodobnie tak szybko, że potrzebna była dodatkowa chwila skupienia, by nadążyć, co właściwie oznaczał ten dziwny zlepek słów wypowiedziany stanowczo za szybko.
Ale miał to z głowy. Teraz nie będzie udawał, że nie wie, o co pytał, prawda?