14-04-2023, 01:27 PM
Wiele osób miało trudną trasę do pokonania. Osiem, albo sześć pięter? Niektórym udawało się przemknąć niezauważonymi, inni odbyli swoje przygody, nim trafili na imprezę.
Philip miał do pokonania ledwie parę korytarzy, co oznaczało, że musiał mieć ogromny nieszczęście, by spotkać Irytka, którego z pewnością jakiś skończony idiota przywiódł aż tutaj. Oczywiście musiał oberwać łajnobombą tuż przed wkroczeniem na odpowiedni korytarz.
Na szczęście chwilę później poltergeist musiał usłyszeć ruch w innej części lochów i szybko przemieścił się, aby utrudniać życie innym uczniom - tak, jak być powinno. Philip nie po to zostawał prefektem, żeby bać się przemierzać nocą szkolne korytarze.
Łajnobomba trafiła prosto na jego bluzę i choć prawdopodobnie mógłby oczyścić ją dosyć sprawnie odpowiednim zaklęciem, pozbycie się smrodu byłoby zupełnie innym tematem. Dlatego też, żeby zapach nie przegryzł się i nie został na nim, zadziałał szybko, zdejmując bluzę i rzucając ją w kąt korytarza z obrzydzeniem. To powinno wystarczyć... To znaczy, pomijając, że będzie pewnie marzł przez resztę nocy w lochach. Jednak nie miał już zamiaru wracać się do dormitorium i ryzykować tą samą trasę ponownie. Co jeśli Irytek zdecydował się patrolować akurat lochy? Na pewno słyszał coś o uczniach wymykających się akurat tu...
Ruszył więc dalej, jeszcze nie zmarznięty - i tak miało zostać, póki trzymały go nerwy.
Po wkroczeniu do odpowiedniego pomieszczenia otrzymał karteczkę, z której zadaniami zapoznał się mniej więcej, a następnie ruszył od razu po wino. Jeszcze nie w ramach żadnych wyzwań! Podobno alkohol pomaga się rozluźnić, prawda? I zdaje się, że wszyscy byli tu mniej więcej po to.
Znalazł sobie kubek, nalał do niego wina, a następnie obrócił się i ruszył przed siebie, żeby poszukać kogoś znajomego i... Uwaga, nagłe zderzenie z obcym uczniem, zdaje się z piątego roku.
Co prawda Philip nie ucierpiał w żaden sposób, czego nie można powiedzieć o ubraniu Daniela Junga, które przyozdobiły nagle szkarłatnoczerwone plamy.
Może gdyby nie Irytek przed chwilą, Philip zareagowałby inaczej, ale to zderzenie podkręciło jedynie nerwy.
- Ja pierdolę, jak leziesz? - warknął na niego, wymachując nieznacznie ręką z kubkiem w ręku, aby pozbyć się kilku kropel wina, które faktycznie zostały mu jeszcze na dłoni.
Spojrzał nawet na Krukona, zupełnie jakby było to z jego strony prawdziwe pytanie, na które oczekiwał odpowiedzi - a jedyna odpowiedź na to pytanie w głowie Philipa brzmiała "chujowo". Raczej się nie wstrzeli w klucz odpowiedzi... Nie to, żeby miałoby to jakkolwiek załagodzić sytuację.
Ilość pięter: 1
Kostki: 4+1...
Inne: prefektowe +1, które nic nie zmieniło
Philip miał do pokonania ledwie parę korytarzy, co oznaczało, że musiał mieć ogromny nieszczęście, by spotkać Irytka, którego z pewnością jakiś skończony idiota przywiódł aż tutaj. Oczywiście musiał oberwać łajnobombą tuż przed wkroczeniem na odpowiedni korytarz.
Na szczęście chwilę później poltergeist musiał usłyszeć ruch w innej części lochów i szybko przemieścił się, aby utrudniać życie innym uczniom - tak, jak być powinno. Philip nie po to zostawał prefektem, żeby bać się przemierzać nocą szkolne korytarze.
Łajnobomba trafiła prosto na jego bluzę i choć prawdopodobnie mógłby oczyścić ją dosyć sprawnie odpowiednim zaklęciem, pozbycie się smrodu byłoby zupełnie innym tematem. Dlatego też, żeby zapach nie przegryzł się i nie został na nim, zadziałał szybko, zdejmując bluzę i rzucając ją w kąt korytarza z obrzydzeniem. To powinno wystarczyć... To znaczy, pomijając, że będzie pewnie marzł przez resztę nocy w lochach. Jednak nie miał już zamiaru wracać się do dormitorium i ryzykować tą samą trasę ponownie. Co jeśli Irytek zdecydował się patrolować akurat lochy? Na pewno słyszał coś o uczniach wymykających się akurat tu...
Ruszył więc dalej, jeszcze nie zmarznięty - i tak miało zostać, póki trzymały go nerwy.
Po wkroczeniu do odpowiedniego pomieszczenia otrzymał karteczkę, z której zadaniami zapoznał się mniej więcej, a następnie ruszył od razu po wino. Jeszcze nie w ramach żadnych wyzwań! Podobno alkohol pomaga się rozluźnić, prawda? I zdaje się, że wszyscy byli tu mniej więcej po to.
Znalazł sobie kubek, nalał do niego wina, a następnie obrócił się i ruszył przed siebie, żeby poszukać kogoś znajomego i... Uwaga, nagłe zderzenie z obcym uczniem, zdaje się z piątego roku.
Co prawda Philip nie ucierpiał w żaden sposób, czego nie można powiedzieć o ubraniu Daniela Junga, które przyozdobiły nagle szkarłatnoczerwone plamy.
Może gdyby nie Irytek przed chwilą, Philip zareagowałby inaczej, ale to zderzenie podkręciło jedynie nerwy.
- Ja pierdolę, jak leziesz? - warknął na niego, wymachując nieznacznie ręką z kubkiem w ręku, aby pozbyć się kilku kropel wina, które faktycznie zostały mu jeszcze na dłoni.
Spojrzał nawet na Krukona, zupełnie jakby było to z jego strony prawdziwe pytanie, na które oczekiwał odpowiedzi - a jedyna odpowiedź na to pytanie w głowie Philipa brzmiała "chujowo". Raczej się nie wstrzeli w klucz odpowiedzi... Nie to, żeby miałoby to jakkolwiek załagodzić sytuację.