14-04-2023, 01:41 PM
Nie chciał marudzić na cały proces swojego dotarcia tutaj, a już tym bardziej nie chciał wspominać o utracie punktów. Bo i po co miałby w ogóle o tym mówić? Podzielenie się ogólnikowymi informacjami powinno wystarczyć, z grzeczności i żeby nie zostawiać tematu urwanego chamsko w połowie.
- Zejście osiem pięter w dół, można było się spodziewać, że natknę się na niedogodności. To zdecydowanie spowolniło całą podróż, ale oto jestem! - Rozłożył nawet lekko ręce w geście prezentacji swojej jakże skromnej osoby. Uśmiechnął się przy tym czarująco, niczym najlepszy sprzedawca zachwalający produkt, który musisz mieć. Zaraz jednak machnął delikatnie dłonią, zbywając kwestię dotarcia na imprezę. Mieli dużo ciekawsze rzeczy do roboty i tematy do rozmowy, jak chociażby wino.
Z cichym, rozbawionym śmieszkiem stuknął tym plastikowym kubeczkiem delikatnie o kubeczek Zosi. Może i to nie było zgodne z zasadami savoir-vivre, ale czy lanie wina do plastiku było? Jak już łamać zasady, to po całości.
- Za udany wieczór i wspaniałe towarzystwo. - Skinął lekko w kierunku Sophie, dając jej tym samym znać, że to o niej mówi. Bo naprawdę lubił jej towarzystwo! Napił się niewielkiego łyka, smakując tego puchońskiego wyrobu. I musiał przyznać, że całkiem niezłe, jak na produkt wykonany przez niedoświadczonych w produkcji wina uczniów, w piwnicach szkoły.
Wyciągnął swoją karteczkę z bingo, żeby porównać ją z tą Sophie, bo może faktycznie mogą część zadań wykonać razem, będzie zabawniej! A jak powiedziała jaki eksperyment chce przeprowadzić w związku z lukrecjami, niemal klasnął w dłonie zachwycony pomysłem.
- Ha! To rewelacyjny pomysł, Sophie. Jesteś chyba jedną z niewielu osób, które zakupiły lukrecje w celach naukowych. - Z uznaniem pokiwał głową, naprawdę będąc pod lekkim wrażeniem. - Myślę, że decyzja w tej chwili podjęła się sama. W imię nauki... - Sięgnął po dwie laski lukrecji, jedną podał koleżance. - ... lukrecja! Niech się dzieje wola nieba! - Nie był nawet pewien czy wierzy w działanie tego smakołyka, ale zaraz miało się okazać jaki ma efekt.
- Zejście osiem pięter w dół, można było się spodziewać, że natknę się na niedogodności. To zdecydowanie spowolniło całą podróż, ale oto jestem! - Rozłożył nawet lekko ręce w geście prezentacji swojej jakże skromnej osoby. Uśmiechnął się przy tym czarująco, niczym najlepszy sprzedawca zachwalający produkt, który musisz mieć. Zaraz jednak machnął delikatnie dłonią, zbywając kwestię dotarcia na imprezę. Mieli dużo ciekawsze rzeczy do roboty i tematy do rozmowy, jak chociażby wino.
Z cichym, rozbawionym śmieszkiem stuknął tym plastikowym kubeczkiem delikatnie o kubeczek Zosi. Może i to nie było zgodne z zasadami savoir-vivre, ale czy lanie wina do plastiku było? Jak już łamać zasady, to po całości.
- Za udany wieczór i wspaniałe towarzystwo. - Skinął lekko w kierunku Sophie, dając jej tym samym znać, że to o niej mówi. Bo naprawdę lubił jej towarzystwo! Napił się niewielkiego łyka, smakując tego puchońskiego wyrobu. I musiał przyznać, że całkiem niezłe, jak na produkt wykonany przez niedoświadczonych w produkcji wina uczniów, w piwnicach szkoły.
Wyciągnął swoją karteczkę z bingo, żeby porównać ją z tą Sophie, bo może faktycznie mogą część zadań wykonać razem, będzie zabawniej! A jak powiedziała jaki eksperyment chce przeprowadzić w związku z lukrecjami, niemal klasnął w dłonie zachwycony pomysłem.
- Ha! To rewelacyjny pomysł, Sophie. Jesteś chyba jedną z niewielu osób, które zakupiły lukrecje w celach naukowych. - Z uznaniem pokiwał głową, naprawdę będąc pod lekkim wrażeniem. - Myślę, że decyzja w tej chwili podjęła się sama. W imię nauki... - Sięgnął po dwie laski lukrecji, jedną podał koleżance. - ... lukrecja! Niech się dzieje wola nieba! - Nie był nawet pewien czy wierzy w działanie tego smakołyka, ale zaraz miało się okazać jaki ma efekt.